czwartek, 31 marca 2022

Egipt, czyli podróż na osi czasu cywilizacji. Część 1.


 Ciągnęło mnie do tego Egiptu od grudnia 2018 roku, ciągnęło bardzo. Oczywiście nie tęskniłam za pustynią pełną śmieci, smrodem Sheraton Road w Hurghadzie, ani za napastliwymi Egipcjanami w ośrodkach kultu, ale tęskniłam za słońcem, tym cudownym, lazurowym morzem oraz oczywiście starożytnymi budowlami. Zima w tym roku była wyjątkowo paskudna, ciemna, ponura, szara i wietrzna. A ja na dodatek z łapą w gipsie 2 miesiące na L4. Brakowało tylko, żeby mi palma we łbie odbiła, ale przysiadłam sobie na stronie wakacje.pl i pomyślałam, że może lepiej ogarnąć jakiś wyjazd pod prawdziwymi, egipskimi palmami, niż jej odbiciem w mojej pełnej depresyjnych myśli głowie?? Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Egipt w zimie nie jest drogi, ale loty były albo z Katowic albo z Berlina. W naszym przypadku  to i tak wszystko jedno, bo droga jest ta sama. Na początku myślałam, że auto zostawimy znajomym w Berlinie na ulicy i wystarczy tylko do tego specjalna nalepka, ale okazało się, że oni jadą w tym samym czasie na narty do Turcji i nie miałby nas kto odwieźć na to lotnisko. Trudno, Mario wykupił miejsce parkingowe niedaleko berlińskiego lotniska, z gwarancją dowozu na miejsce. No i super. Hotel wprawdzie w samej Hurghadzie, a nie na obrzeżach, ale pooglądliśmy zdjęcia, przeczytaliśmy opinie i choć były różne, nie wszystkie bardzo pozytywne, stwierdziliśmy że przecież nie jedziemy tam po to, żeby siedzieć tylko w hotelu. Kto jak kto, ale nie my, a już na pewno nie ja. Hotel nazywał się Royal Star Hotel. Potem napiszę o nim kilka słów. 

To co najbardziej chciałam zobaczyć w Egipcie tym razem, to dwie świątynie, które geograficznie leżą od siebie niedaleko, ale czasowo to całe dynastie. Pierwsza z nich to świątynia Izydy i Ozyrysa w Abydos, której początki sięgają czasów pierwszej dynastii czyli ponad 5 i pół tysiąca lat (z przebudowaniami i rozbudowaniami) a druga, to świątynia bogini Hathor w Denderze zbudowana podczas XXX dynastii, czyli już za czasów Kleopatry. (Obecna świątynia Hathor została oddana do użytku 16 lipca 54 roku p.n.e., w dniu corocznego heliakalnego wschodu Syriusza.). Jak na standardy Egipskie stosunkowo niedawno, chociaż jej krypty są dużo, dużo starsze. Najprawdopodobniej wybudowano je za czasów faraona Pepi I, 2250 roku przed naszą Erą. Mówi się także, że jej początki sięgają jeszcze dalej, bo mitycznych sług boga Horusa, półbogów, którzy panowali w Egipcie jeszcze przed faraonami. 

poniedziałek, 14 marca 2022

BACK TO THE 80 III- Najpiękniejsze ballady New Romantic. TOP 25.



 

Mam na tym blogu już 2 podsumowania muzyczne opisujące muzykę z lat 80-tych: zapomniane, ale piękne utwory, oraz grzałki. W tym poście miały być utwory taneczne, ale ostatecznie wymyśliłam ballady New Romantic. Generalnie nie przepadam za określeniem NR, bo wydaje mi się dziecinne i infantylne, ale jak inaczej sprecyzować muzykę o której będę dzisiaj pisać? John Taylor w swojej książce "Love, Death and Duran Duran" napisał, że w grudniu 1981 roku było już po new Romantic, więc trwało to tylko mniej więcej 3 lata, ale napisał też, że dopiero po 85 roku muzyka zmieniła się diametralnie, więc wyznaczyłam sobie właśnie taką datę. 1985 będzie oznaczał w tym topie koniec ery New Romantic, bo potem rzeczywiście muzyka poszła w zupełnie innym kierunku, chociaż ukazała się przecież płyta Ice House "Man of colours", która w całości klasyfikowałaby się do nurtu new romantic, czy Duranowa, niedoceniona "Big Thing" z 1988 roku z Too Late Marlene, Palomino czy Land. Pet Shop Boys też dodali kilka kwiatków do tego ogródka. Na pewno znalazłoby się jeszcze sporo. Tomek Beksiński stwierdził, że ostatnią piosenką NR w latach 80-tych było "So in Love" zespołu OMD, ale mylił się bardzo.