niedziela, 22 grudnia 2019

Duran Duran i Lebońskie duety!!!!!

 Jeżeli śpiewać to nie indywidualnie, jeżeli śpiewać to tylko we dwóch.... Wiem, leciało inaczej, ale tak mi się skojarzyło. Dzisiaj będzie o duetach wokalnych mojego ulubionego śpiewaka Simona le Bon. Właściwie miało być w ogóle o duetach, bo temat piękny, ale jak zaczęłam szperać, to okazało się, że nasz Le Bon w duetach jest prawie tak dobry jak Sting... W ilości znaczy. Naprawdę jest w czym wybierać.
Przedstawię 10 moim zdaniem najfajniejszych le Bońskich dubli zarówno z dziewczynami jak i chłopakami. So, let's go :)

niedziela, 1 grudnia 2019

MIś, psia kostka :) Opowiadanie dla dzieci.

fot. Tomasz Ostrowski





Cześć, jestem Miś i wcale nie jestem niedźwiadkiem, tylko psiakiem!!! Nie jestem mały, ani nie jestem duży. Mam kilka łapek (nie wiem ile, bo potrafię liczyć tylko do dwóch). Mam też klapnięte uszka, długi, kudłaty ogonek, strasznie dużo gęstego, rudawego futerka i oczy jak czarne guziki. Aha, mam jeszcze coś fantastycznego i to się nazywa nos!!! I to jest nie byle jaki nos, bo to jest wąchacz, który mówi mi kto jest wrogiem, a kto przyjacielem, co jest smaczne, a co wcale nie, z kim mogę się bawić, a z kim raczej nie powinienem. Taki nos to jest prawdziwy skarb, a zwłaszcza ten mój! Mój nos jest najbardziej super! A tak poza tym, chyba jestem takim psiakiem jak inne, ale moja Pani mówi jeszcze, że mam bardzo mały rozumek, a ja przecież rozumek mam całkiem spory, tylko, że jestem głuptasem.
Dużo rozumiem i sporo potrafię, ale nie będę się tym przechwalał, niech sobie myślą, że rozumek mam  jak orzeszek. Wcale mi to nie przeszkadza. Potrafię na przykład podawać łapkę. Te przednie na zmianę nawet. I piątkę też potrafię przybić jak trzeba. I umiem pięknie poprosić o smaczny kąsek stojąc na tylnych łapkach. A jak Pani mówi – siad- to siadam i to dosyć chętnie. Ale mój numer popisowy to turlanie się po podłodze. Wszyscy się wtedy śmieją i biją mi brawo. Dostaję wtedy moje ulubione chrupki, które zjadam z wielkim smakiem. A ludzie się śmieją. No i kto tu ma mały rozumek? 


wtorek, 26 listopada 2019

Tomek B.- addendum :)

Tomek w swojej sypialni, pełnej szafek wyklejonych wspomnieniami. Po lewej, na zdjęciu mniej więcej po środku- Ciamajda, Fatma i moja.
Naprawdę miałam już o Tomku nic nie publikować. NIC, bo wydaje mi się, że wszystko zostało powiedziane, napisane, pokazane, wybebeszone i wywnioskowane i ludzie mają w tej chwili pełny obraz Tomka. Naprawdę niewiele mam do dodania do tego, co już napisałam 4 lata wcześniej. Jednak o dopisanie kilku słów na temat książki Pana Wiesława Weissa -"Tomasz Beksiński- Portret Prawdziwy" poprosił mnie czytelnik tego bloga, niejaki Kamyk. Podobno kiedyś obiecałam, że coś o tej książce napiszę, więc słowo się rzekło. Dzisiaj jest 26 listopada, kolejne urodziny Beksy. 61. Zdecydowanie wole tę datę, niż Wigilię 1999.

niedziela, 3 listopada 2019

Zlot Fanów Duran Duran- Sokołowsko 2019

Jej, jak było fajnie!!! Jej! Właśnie niedawno strzelił miesiąc od tego zlotu. MIESIAC!!!! No ja nie wiem kiedy, jak i właściwie po co tak szybko. Jedyna nadzieja w tym, że skoro w takim tempie ten czas popyla, to za moment znowu się spotkamy, z tym, że znowu o rok starsi.
W tym roku zlot miał być jakoś u mnie na Dolnym, ale to nie tak do końca było wiadomo. Mieliśmy do wyboru albo cudowne Rudawy Janowickie, albo "krzyżackie" miasto Toruń. Nigdy nie byłam, więc nie wiem co tam takiego krzyżackiego, ale może kiedyś przy okazji jakiegoś zlotu zaliczę i te piękne okolice. Yas jako nasza kronikarka twierdzi, że my już tam w okolicy byliśmy, ale ja nie pamiętam kiedy. Musiałabym ogarnąć na mapie, który zlot był niedaleko Torunia i dlaczego my tam nie zajechaliśmy? Póki co, nie mam czasu. Posta piszę.

czwartek, 17 października 2019

Rudy, jesienny kot... Bemol.

W poniedziałek był piękny, jesienny dzień. Temperatura 25 stopni, lekki wiaterek, zero chmurek. Cudny dzień pełen żółci, czerwieni i rudości. W niedzielę były wybory do sejmu i senatu. Wygrał PIS, chociaż nie do końca, ale nie będę o tym pisać, bo to rozległy temat na osobny post. Dzisiaj napiszę o naszym  Bemolu, kocurze w kolorach jesieni, który właśnie tego pięknego dnia odszedł za Tęczowy Most i już nie wróci.
O Bemolu pisałam już kiedyś tutaj https://boxfullofhoney.blogspot.com/2016/02/koty-trzy.html?spref=fb&fbclid=IwAR3vro8_lCeX0YybeCg0-aI1K4AtQC967_kqvNWgLvwpM4UdGYebU8Ciecc
Wtedy był jeszcze pełnym werwy, dużym i zadowolonym kocurem, naprawdę urodziwym, o wielkich ślepiach i złotym futerku.
Bemol zwany przez nas Rudym po prostu, specjalnie nie zwracał na nas uwagi. Lubił pospać i pojeść, jak większość kocurów. Trafił do nas jako już zupełnie dojrzały osobnik, więc zabawy nie były mu w głowie. Bawił się raz, może dwa odkąd sięgam pamięcią. To po prostu nie były jego klimaty.Nigdy tez nic nie upolował. Od tego były kocie dziewczyny.



niedziela, 29 września 2019

Raz, dwa, trzy suweren patrzy.


Dzisiaj będzie politycznie, chociaż tak naprawdę nawet nie wiem od czego zacząć, bo syfu w ciągu tych ostatnich 4 lat było tak wiele, że obawiam się mocno o długość tego posta. Ale postaram się podsumować co ważniejsze wydarzenia, a zacznę od końca i od swojego podwórka czyli DS.
Kandydatem do sejmu RP z ramienia PIS z miasta Wałbrzych jest niejaki pan Dworczyk. Kolega Warszawiak, z imienia kolejny Misio, przywieziony do nas w teczce za zasługi, usytuowany na miejscu pierwszym pisowskiej listy. Cała trasa pomiędzy Swidnicą, a Wałbrzychem wylepiona facjatą tejże persony, w towarzystwie innych zasłużonych, świadomych praw i obowiązków, uczciwych i wypindrowanych na fociach aparatczyków PIS-u. Wszyscy gładolicy, nażelowani i uśmiechnięci z dystansem, bo co ludzie powiedzą, jak będą gęby szczerzyć w szczerym uśmiechu do suwerena? Prawdziwa promenada, a właściwie dworczykada.

środa, 18 września 2019

Deliciosa Barcelona

Nareszcie zasiadłam do tego posta. Wieki to trwało, ale oto jestem i zaczynam opowieść o Barcelonie i generalnie o Katalonii, a jest o czym, bo region i jego stolica są naprawdę fascynujące i przepiękne.
Barcelona była przez nas już odkładana od jakiegoś czasu, aż któregoś pięknego dnia zajrzałam sobie na loty nie do samej Barcelony, ale do oddalonej o około 100 kilometrów Girony. I proszę bardzo - bilety są ogólnie dostępne i na dodatek w przyzwoitej cenie. Szybka decyzja i jeszcze konsultacja z Puszaszkami, czy chcą? I klamka zapadła. Lot zaklepany na końcówkę maja, zarezerwowany samochód, bo stwierdziliśmy, że to będzie dla nas najwygodniejsza opcja. Zostały noclegi- pierwsza noc w hostelu- trudno. Kolejna w jakiejś miejscowości o kilkanaście kilometrów od samej Barcy, potem 3 noclegi u Enrique z Airbnb, też w okolicach Barcelony, a już 2 ostatnie w Gironie. 7 dni w Katalonii. Cudownie!

niedziela, 18 sierpnia 2019

MIdge Ure live- Bolesławiec 16.08.2019

Miałam pisać o Barcelonie i okolicach, mam nawet rozbabrany ten post, ale stała się rzecz nadzwyczajna i fantastyczna!!!! Okazało się, że w Bolesławcu na Swięcie Ceramiki ma wystąpić Midge Ure- ex wokalista Ultravox, współtwórca Band Aid, kompozytor, autor tekstów, producent i niesamowity muzyk. Omal tego koncertu nie przegapiłam, ale Madzia z Wrocławia na ostatnim grillu sprzedała mi tę niesamowitą wiadomość, a jeśli chodzi o tego wokalistę, to mnie 2 razy pytać nie trzeba. Strasznie się ucieszyłam!!! Bolesławiec nie jest tak daleko, więc koncert  był jak najbardziej w zasięgu ręki. Na dodatek zupełnie za darmo. Wprawdzie nie przepadam za niebiletowanymi koncertami typu festyn, bo tam zawsze jakaś zbiorówka ludzi z przypadku, ale to przecież Midge Ure. TEN MIDGE URE!!!! Więc co tam Barcelona. Jeszcze o niej napiszę, a póki co na szybko i na ciepło- MIdge Ure. Szkot.

niedziela, 7 lipca 2019

Aladdin.

Bardzo lubię opowieść o Aladdynie, oliwnej lampie, w której mieszka wszechmocny dżinn, latającym dywanie oraz miłości, która teoretycznie nie ma najmniejszych szans na powodzenie.
W roku 1992 po obejrzeniu wersji rysunkowej wytwórni Disneya byłam zachwycona (a byłam już wtedy dorosłą osobą, co w ogóle nie miało najmniejszego znaczenia). Bajka po prostu bardzo mi się podobała. Była  zabawna i wzruszająca, chwilami straszna i wszystko tam się mogło wydarzyć. No i te fantastyczne piosenki!!!Działo się! To pierwsza produkcja Disneya od lat, która tak bardzo mi się spodobała. Oczywiście wcześniejsza "Mała Syrenka" też dała radę, ale Aladdin całkowicie Syrenkę pozamiatał.

środa, 22 maja 2019

Wożąc panią Daisy, czyli podwójne widzenie.

Niestety nie będzie to post filmowy, ale raczej droga przez mękę i polską służbę zdrowia.
Swoją drogą, bardzo film pt. "Wożąc panią Daisy" lubię i polecam zdecydowanie, ale o tym może innym razem.
Dzisiaj o podwójnym widzeniu i nie mam tu na myśli zwiastowania aniołów, Jezusa brodziatego czy matki jego, ale o uszkodzeniu nerwu odwodzącego oka lewego.
W niedzielę Wielkanocną wieczorem zauważyłam, że coś niedobrego dzieje się z moim widzeniem i mam wszystko podwójne, co mocno mnie poirytowało, ale w ciągu dnia piłam jakieś wino, byłam zmęczona i pomyślałam, że do rana pewnie mi przejdzie. Rano mieliśmy jechać z Mariem do Czeskiego Nachodu zobaczyć tamtejszy zamek i o ile w mieszkaniu widziałam w miarę przyzwoicie, to w samochodzie na trasie miałam przed oczami dwie drogi oddalone od siebie o kilka metrów, podwójne samochody i generalnie jakaś tragedia i lipa po całości. Nie miałam ani zawrotów głowy ani nudności, ani oczopląsu tak jak w przypadku błędnika, który lata temu dał mi do wiwatu, więc ten pomysł odrzuciłam od razu. Pomyślałam, że mam na pewno coś z oczami, a głównym podejrzanym było oko lewe.

niedziela, 24 marca 2019

Ciemno, prawie noc. Film nie taki straszny, jak go malują.

No tak, doczekałam się ekranizacji książki Wałbrzyszanki Joanny Bator. Długo czekałam i byłam bardzo ciekawa tej adaptacji. Moje rodzinne miasto Wałbrzych, zamek Książ, tajemnica pereł Księżnej Daisy, niewyjaśnione zniknięcia małych dzieci i odkrycie rodzinnych sekretów. Wszystko unurzane w mrocznym sosie depresyjnej, jesiennej aury. Poza tym doskonała obsada- Magdalena Cielecka, Marcin Dorociński, Piotr Fronczewski (brawa na stojąco za tę rolę), Jerzy Trela, Krystyna Tkacz i Roma Gąsiorowska. Czy to się mogło nie udać???? Hm, na samym końcu dowiedziałam się kto jest reżyserem... Ten sam człowiek, który zrobił "Rewers"- Borys Lankosz. Bardzo dobry zresztą. Zrobił też doskonałą adaptację "Ziarna Prawdy" na postawie książki Zygmunta Miłoszewskiego. Naprawdę zacną.

wtorek, 5 marca 2019

6X6=66, czyli przyjemny zapach siarki.

Tak sobie jechałam ostatnio samochodem i zastanawiałam się o czym by tu posta skrobnąć? Nie chciałam żeby było smętnie. W tym momencie z płyty w moim odtwarzaczu (słucham płyt, a nie innych nośników. Mam porobione składaki) poleciało INXS i "Devil Inside"...hm...Natchnienie? Dlaczego nie? Przecież to prawda, że każdy z nas jest lekko diabłem podszyty, a nawet niektórzy (patrz ja) mają tego pierwiastka trochę więcej niż inni };-) >  I nie chodzi tutaj o jakieś egzorcyzmy, oddawanie czci szatanowi, czy propagowanie złych, diabelskich zachowań. Jestem najzwyczajniej w świecie niepokorna i przekorna, a przede wszystkim bardzo trudno jest mnie kotłami pełnymi smoły wystraszyć. W przeciwieństwie do tego prawdziwego czorta, nie biorę wszystkiego na serio, czego dowodem będzie ten właśnie post (mam nadzieję).

wtorek, 26 lutego 2019

Mark Hollis 1955- 2019. Wiosna juz nigdy nie będzie taka sama.

Rano, jak zwykle przy kawie zajrzałam na Fisiobuka i kilka razy pod rząd zobaczyłam zdjęcie Marka Hollisa z Talk Talk. Pomyślałam przez ułamek sekundy, że może jakaś reaktywacja i będą coś fajnego nagrywać? Minęło już tyle czasu od ostatniej płyty, więc może akurat ... Ale po tym ułamku, jakby mnie ktoś walnął obuchem przez głowę bez zapowiedzi i zbędnych konwenansów. Mark Hollis nie żyje- brzmiały nagłówki. NIE ZYJE! Wiecie, jest taki moment, gdzie niby wiemy o co chodzi, ale nie dociera do nas sens tych słów. Do mnie nie dotarł, bo zaniemówiłam i zaniemogłam na pewien czas. Zatkało mnie po prostu. Poodpalałam te linki. Zadnych szczegółów, ale najbliżsi przyjaciele artysty na swoich mediach społecznościowych potwierdzili śmierć Marka. Poleciałam do pracy i dopiero po powrocie przyjrzałam się temu wszystkiemu dokładniej. Nadal wprawdzie nie znam szczegółów, ale skoro informacja brzmi, że "po krótkiej chorobie", to znając życie, późno zdiagnozowany rak. Co za gówno pieprzone!!!!
Nie wiem jak ten temat w ogóle ogarnąć. Talk Talk i Mark Hollis jest ze mną tak samo długo jak Duran Duran. Wychowałam się na ich muzyce, na ich wrażliwości, przepięknych kompozycjach i mądrych tekstach. Nawet gdy już nie nagrywali, ta muzyka była nadal częścią mojego życia. Słuchałam często i zawsze z wielką przyjemnością. To było jak balsam na pokręcony, powichrowany i chaotyczny świat wokół mnie. Na tę przestrzeń, na którą nie mam najmniejszego wpływu, a która mnie otacza bez względu na to czy chcę, czy też nie. Na całe zło, które dociera do mnie pod różnymi postaciami i przypomina o tym, że jest. Niestety, od cywilizacji musiałabym uciec chyba na inną planetę, bo nawet w najdalszych zakątkach Ziemi są już telefony komórkowe i dostęp do tzw. "wiedzy ogólnej". Podobno w ciągu jednej doby, dociera do nas tyle bodźców, co do człowieka żyjącego w średniowieczu w ciągu całego jego życia. To nie jest normalne. To jest naprawdę planeta wariatów.
Mark Hollis nigdy nie był wybitnym wokalistą, ale miał bardzo charakterystyczny, przejmujący wokal. Spiewał bez manieryzmów, wydziwiania i zbędnych dodatków. Jego utwory były prawdziwe, przejmujące i szczere. Nie było w tym żadnej lipy i wydziwiania pod publiczkę. I myślę, że ludzie właśnie za to najbardziej pokochali Talk Talk i samego Hollisa. Nawet na pierwszej płycie, która miała być swoistą przepustką do show buzinesu, oprócz skocznych piosenek, (bo takie tam musiały być) usłyszymy utwory wybitne i piękne.
 Zupełnie niedawno stworzyłam na tym blogu top 15 pięknych, ale zapomnianych kawałów z lat 80-tych i Talk Talk było u mnie bardzo wysoko. Zawsze będzie, bo Hollis to jeden z najzdolniejszych i najbardziej wrażliwych artystów dekady lat 80-tych.
Siedzę teraz i słucham tych wszystkich utworów stworzonych w tamtym okresie i ryczę. Najzwyczajniej na świecie. Jak po stracie przyjaciela. Muzyka Talk Talk zostanie ze mną na zawsze, chociaż wiosna już nigdy nie będzie taka sama...  Nigdy. Będę bardzo tęsknić....
Na pożegnanie Tomorrow started.




..."Don't look back until you've tried. With time you'll endlessly arrive
outside of use, with just tomorrow starting..."


James Marsh art. Autor wszystkich okładek płyt Talk Talk. Myślicie, że to Lennon?

czy aby na pewno ?

wtorek, 19 lutego 2019

Duran Duran i ja. Dekada czwarta. Część 1.



Gosia, Nikola i Melka. Koncert Duran Duran Wrocław 2012.

 4 dekada!!!! Do roboty, bo pisania mnóstwo.
Chyba powinnam zacząć od tego, że w 2010 roku, zimą ukazał się jeden z najlepszych albumów ever  Duran Duran- "All You Need Is Now". Wprawdzie promujący ten krążek singiel mnie osobiście nie powalił, ale za to cała reszta utworów już zdecydowanie TAK!!! Producentem tej płyty został młody Mark Ronson, (tak, ten sam, który wypromował Amy Winehouse i teraz szaleje w studiach na całym świecie z najlepszymi gwiazdami pop) który wychował się na muzyce Duranów. Przypomniał im co leżało u podstawy ich twórczości, jakie mieli brzmienie na początku tworzenia muzyki i chłopaki z Duran Duran złapali nowy wiatr w żagle. Zaprosili 2 wokalistki-Kelis i Anę Matronic ze Scisors Sisters i powstała fantastyczna płyta!!! W moim osobistym rankingu na pewno plasuje się w pierwszej trójce. Jakby stare durany odmłodnieli o 30 lat!!!!Swietne kompozycje, doskonałe aranżacje i dobre teksty. Fajnie. Po prostu kapitalnie!!!!

A jeszcze w lutym 2011 roku Piotr Stelmach zorganizował w swojej audycji "Myśliwiecka3/5/7" Top 20 utworów Duran Duran według słuchaczy, w której oczywiście forumowicze i nie tylko, wzięli udział. W moim przypadku, głosowała cała rodzina i można było wysłać 5 swoich typów z całego okresu twórczego Duran Duran, również związanego z Arcadią czy TPS. Dodatkowo można było biorąc udział w tej audycji i wysyłając maile, wygrać płytę z AYNIN i ja taką płytę wygrałam, a żeby było śmieszniej wygrała ją także moja Marcela. Wysyłała maila do Stelmacha o tym, jaką ma pofisiowaną matkę, a on to przeczytał na antenie. Za chwilę to samo zrobiła Gocha, która dołożyła swoje 3 grosze i on to też przeczytał, a ja pękałam z dumy, jakie mam duranowe i sprytne dzieciaki :) Tylko, że Stelmach pomyślał, że ta matka, to są 2 różne osoby. Co cóż, nie od dzisiaj wiadomo, że matka jest tylko jedna.
Trójkowy TOP 20 w audycji u Stelki wyglądał tak: 

poniedziałek, 14 stycznia 2019

Wielka Orkiestra Swiątecznej Pomocy- unikat na skalę galaktyki.

Dzisiaj będzie krótko, bo skrzydła mi opadły i naprawdę trudno jest mi uwierzyć w to, co stalo się w ciągu ostatnich 24 godzin.
Wczoraj byliśmy z Mariem, Gosią i jej Bartkiem na basenie, a potem na obiedzie w fajnej, starej karczmie z XVIII wieku, gdzie dają doskonale jeść. Wracaliśmy do domu w świetnych humorach, a ja po drodze zaczęłam się zastanawiać, o czym mam napisać nowego posta na blogu, bo czas jest najwyższy. Bartek szybciutko rzucił- "Niech pani napisze o Orkiestrze Owsiaka."- "E tam o Orkiestrze, przecież wszystko już o Orkiestrze zostało napisane..." A pół godziny później okazało się, że jednak nie... I że życie napisało najgorszy scenariusz jaki w ogóle można sobie wyobrazić.