wtorek, 26 lutego 2019

Mark Hollis 1955- 2019. Wiosna juz nigdy nie będzie taka sama.

Rano, jak zwykle przy kawie zajrzałam na Fisiobuka i kilka razy pod rząd zobaczyłam zdjęcie Marka Hollisa z Talk Talk. Pomyślałam przez ułamek sekundy, że może jakaś reaktywacja i będą coś fajnego nagrywać? Minęło już tyle czasu od ostatniej płyty, więc może akurat ... Ale po tym ułamku, jakby mnie ktoś walnął obuchem przez głowę bez zapowiedzi i zbędnych konwenansów. Mark Hollis nie żyje- brzmiały nagłówki. NIE ZYJE! Wiecie, jest taki moment, gdzie niby wiemy o co chodzi, ale nie dociera do nas sens tych słów. Do mnie nie dotarł, bo zaniemówiłam i zaniemogłam na pewien czas. Zatkało mnie po prostu. Poodpalałam te linki. Zadnych szczegółów, ale najbliżsi przyjaciele artysty na swoich mediach społecznościowych potwierdzili śmierć Marka. Poleciałam do pracy i dopiero po powrocie przyjrzałam się temu wszystkiemu dokładniej. Nadal wprawdzie nie znam szczegółów, ale skoro informacja brzmi, że "po krótkiej chorobie", to znając życie, późno zdiagnozowany rak. Co za gówno pieprzone!!!!
Nie wiem jak ten temat w ogóle ogarnąć. Talk Talk i Mark Hollis jest ze mną tak samo długo jak Duran Duran. Wychowałam się na ich muzyce, na ich wrażliwości, przepięknych kompozycjach i mądrych tekstach. Nawet gdy już nie nagrywali, ta muzyka była nadal częścią mojego życia. Słuchałam często i zawsze z wielką przyjemnością. To było jak balsam na pokręcony, powichrowany i chaotyczny świat wokół mnie. Na tę przestrzeń, na którą nie mam najmniejszego wpływu, a która mnie otacza bez względu na to czy chcę, czy też nie. Na całe zło, które dociera do mnie pod różnymi postaciami i przypomina o tym, że jest. Niestety, od cywilizacji musiałabym uciec chyba na inną planetę, bo nawet w najdalszych zakątkach Ziemi są już telefony komórkowe i dostęp do tzw. "wiedzy ogólnej". Podobno w ciągu jednej doby, dociera do nas tyle bodźców, co do człowieka żyjącego w średniowieczu w ciągu całego jego życia. To nie jest normalne. To jest naprawdę planeta wariatów.
Mark Hollis nigdy nie był wybitnym wokalistą, ale miał bardzo charakterystyczny, przejmujący wokal. Spiewał bez manieryzmów, wydziwiania i zbędnych dodatków. Jego utwory były prawdziwe, przejmujące i szczere. Nie było w tym żadnej lipy i wydziwiania pod publiczkę. I myślę, że ludzie właśnie za to najbardziej pokochali Talk Talk i samego Hollisa. Nawet na pierwszej płycie, która miała być swoistą przepustką do show buzinesu, oprócz skocznych piosenek, (bo takie tam musiały być) usłyszymy utwory wybitne i piękne.
 Zupełnie niedawno stworzyłam na tym blogu top 15 pięknych, ale zapomnianych kawałów z lat 80-tych i Talk Talk było u mnie bardzo wysoko. Zawsze będzie, bo Hollis to jeden z najzdolniejszych i najbardziej wrażliwych artystów dekady lat 80-tych.
Siedzę teraz i słucham tych wszystkich utworów stworzonych w tamtym okresie i ryczę. Najzwyczajniej na świecie. Jak po stracie przyjaciela. Muzyka Talk Talk zostanie ze mną na zawsze, chociaż wiosna już nigdy nie będzie taka sama...  Nigdy. Będę bardzo tęsknić....
Na pożegnanie Tomorrow started.




..."Don't look back until you've tried. With time you'll endlessly arrive
outside of use, with just tomorrow starting..."


James Marsh art. Autor wszystkich okładek płyt Talk Talk. Myślicie, że to Lennon?

czy aby na pewno ?

wtorek, 19 lutego 2019

Duran Duran i ja. Dekada czwarta. Część 1.



Gosia, Nikola i Melka. Koncert Duran Duran Wrocław 2012.

 4 dekada!!!! Do roboty, bo pisania mnóstwo.
Chyba powinnam zacząć od tego, że w 2010 roku, zimą ukazał się jeden z najlepszych albumów ever  Duran Duran- "All You Need Is Now". Wprawdzie promujący ten krążek singiel mnie osobiście nie powalił, ale za to cała reszta utworów już zdecydowanie TAK!!! Producentem tej płyty został młody Mark Ronson, (tak, ten sam, który wypromował Amy Winehouse i teraz szaleje w studiach na całym świecie z najlepszymi gwiazdami pop) który wychował się na muzyce Duranów. Przypomniał im co leżało u podstawy ich twórczości, jakie mieli brzmienie na początku tworzenia muzyki i chłopaki z Duran Duran złapali nowy wiatr w żagle. Zaprosili 2 wokalistki-Kelis i Anę Matronic ze Scisors Sisters i powstała fantastyczna płyta!!! W moim osobistym rankingu na pewno plasuje się w pierwszej trójce. Jakby stare durany odmłodnieli o 30 lat!!!!Swietne kompozycje, doskonałe aranżacje i dobre teksty. Fajnie. Po prostu kapitalnie!!!!

A jeszcze w lutym 2011 roku Piotr Stelmach zorganizował w swojej audycji "Myśliwiecka3/5/7" Top 20 utworów Duran Duran według słuchaczy, w której oczywiście forumowicze i nie tylko, wzięli udział. W moim przypadku, głosowała cała rodzina i można było wysłać 5 swoich typów z całego okresu twórczego Duran Duran, również związanego z Arcadią czy TPS. Dodatkowo można było biorąc udział w tej audycji i wysyłając maile, wygrać płytę z AYNIN i ja taką płytę wygrałam, a żeby było śmieszniej wygrała ją także moja Marcela. Wysyłała maila do Stelmacha o tym, jaką ma pofisiowaną matkę, a on to przeczytał na antenie. Za chwilę to samo zrobiła Gocha, która dołożyła swoje 3 grosze i on to też przeczytał, a ja pękałam z dumy, jakie mam duranowe i sprytne dzieciaki :) Tylko, że Stelmach pomyślał, że ta matka, to są 2 różne osoby. Co cóż, nie od dzisiaj wiadomo, że matka jest tylko jedna.
Trójkowy TOP 20 w audycji u Stelki wyglądał tak: