środa, 24 maja 2017

Korfu 2017- zwiedzamy śladami Jamesa Bonda.


Gdyby ktoś zapytał mnie z jakimi kolorami kojarzy mi się wyspa Korfu, to z pewnością byłby to błękit, zieleń i biel. Błękit we wszystkich jego odcieniach: od leciutko niebieskawego, poprzez wszelkiej urody lazury, aż do głębokich turkusów i granatów. Cała gama koloru blue!Zieleń też nie ustępuje, zwłaszcza teraz w maju, kiedy wszystko dodatkowo pięknie kwitnie. Podobno jest to najbardziej zielona wyspa grecka, o czym osobiście miałam okazję się przekonać. A biel? Wiadomo....chmury, żagle, promy...dmuchawce, latawce, wiatr.
Ostatnim razem pisałam o tym jak to w resorcie bywało, a teraz trochę o wycieczkach.

czwartek, 18 maja 2017

Tula, you look so old, czyli Korfu 2017 :)

Pamiętacie pewnie "Moje wielkie Greckie wesele" i szaloną, grecką rodzinkę Portokalos? To jeden z moich ulubionych filmów komediowych, które mogę oglądać raz w tygodniu i nigdy mi się nie znudzi. Jest po prostu ponadczasowy, a jego uniwersalność polega na starej zasadzie- rodzina jest najważniejsza... Ale także- to mężczyzna jest głową rodziny, ale kobieta szyją. Potężną i osadzoną na solidnym karku....Choć ta głowa to nie zawsze kontaktuje (śmiech). Osobiście znam tylko jedną Greczynkę, właśnie o imieniu Tula, ale nie jest to ta Tula filmowa zdecydowanie. No i kilkoro Greków z widzenia. Mają w Świdnicy sklepik z greckim obuwiem. Fajnym :) A z Tulą (moją) kiedyś po prostu pracowałam i przegadałyśmy ze sobą sporo czasu. Opowiadała mi o tym jak to się stało, że trafiła do Polski i jak co roku polscy Grecy spotykają na zlotach w Zgorzelcu.
Ale do brzegu... Nigdy nie byłam w Grecji. Wiele osób mi polecało, ale jakoś nie było po drodze.

wtorek, 2 maja 2017

Klasztor Benedyktynów w Broumowie

Mieszkam tak bardzo niedaleko od tego miejsca, że aż wstyd jest mi się przyznać, że na jego ślad trafiłam dopiero rok temu. I to zupełnie przez przypadek!!! Byliśmy na jakimś obiedzie w Czechach (przejście graniczne w Mezimesti) i wracając wjechaliśmy jak zwykle na zakupy po jakieś piwo i inne czeskie smakołyki. Mario kupował, a ja się kręciłam i aż jęknęłam, gdy na ścianie zobaczyłam pocztówkę z wnętrzem jakiegoś obiektu sakralnego. Zapytałam od razu sprzedawcę GDZIE to cudo jest? (Czesi przygraniczni doskonale rozumieją i rozmawiają po polsku) i usłyszałam, że to tutaj zaraz, niedaleko, bo w Broumowie!!!
Broumov to niewielkie miasto, jakieś 10 kilometrów od polsko-czeskiej granicy.