niedziela, 30 grudnia 2018

Egipt- kraj kontrastów.


Strasznie dawno niczego konkretnego na tym blogu nie napisałam. Czas tradycyjnie zapierdziela bez pamięci, a grudzień ma najkrótsze dni w roku, więc dodatkowo odechciewa się wszystkiego.

Jeszcze w sierpniu znaleźliśmy fajną ofertę wylotu do Hurhgady i postanowiliśmy, że właśnie w grudniu polecimy sobie po słońce do Egiptu, żeby chociaż trochę przedłużyć lato i nałapać luxów. Czego jak czego, ale akurat słońca to oni mają pod dostatkiem. Słońca i piachu na pustyni :)
W okolicach 2010 roku, odnosiłam wrażenie, że chyba połowa Polaków jest lub za moment będzie w  Egipcie, no ale nie my. Nastało wtedy w Polsce prawdziwe egipskie szaleństwo. My braliśmy pod uwagę wtedy inne kierunki, więc Egipt był dla nas krainą nieznaną. Kilka lat temu terroryści zrobili z turystyką w tym olbrzymim kraju najprawdziwszą miazgę i naprawdę zachodziła obawa, że nie jest tam najbezpieczniej, chociaż od 2016 roku jakby cisza. W ubiegłym roku do Egiptu wybrała się Aga (mama Xawerego) i stwierdziła, że nie ma się czego bać, bo w hotelu jest bezpiecznie. No dobra w hotelu, ale my nie mieliśmy najmniejszego zamiaru całego tygodnia spędzić w hotelu. Co to, to nie!!! Nas interesowały egipskie zabytki, ale nie piramidy, tylko Luxor!!!!
Różnie ludzie o tym Egipcie opowiadali, ale oczywiście najlepiej jest się przekonać o tym samemu. No i wyściubić dupsko poza resort. Jest ryzyko? E tam... (to pisałam jeszcze kilka dni temu!!!)

środa, 5 grudnia 2018

TOP 15- piękne, ale zapomniane piosenki z lat 80-tych.


Skoro zrobiłam TOP o wampirach, postanowiłam pójść za ciosem i przypomnieć piękne, ale moim zdaniem zapomniane utwory z lat 80-tych. Mam ich w głowie całe mnóstwo, więc ta 15-tka, to nawet nie jest procent z tego, co chciałabym przypomnieć sobie i Wam, ale nie mam już specjalnie czasu, bo zaraz lecimy na krótkie wakacje, więc na szybko, co mi tylko do głowy wpadło.
Już kiedyś pisałam, że lata 80-te są traktowane bardzo jednowymiarowo- kicz, kolorowe szmatki, chłopaki z tlenionymi włosami, proste rytmy, albo pierze z usteczkami w błyszczykach... Generalnie nic specjalnego.
 No to ja udowodnię, że to były lata bardzo specjalne i muzycznie wartościowe.
Mam nadzieję, że choć trochę odczaruje ten mit i przypomnę lub w ogóle posłuchacie po raz pierwszy fantastycznych kawałków, mocno, ale to mocno zakurzonych i zapomnianych. Do roboty. Aha, żeby posłuchać tych wszystkich fajnych utworów, wyłącznie muzę z tła.

Oczywiście zaczynam od końca.


poniedziałek, 26 listopada 2018

TOP 10 NAJLEPSZYCH FILMÓW O WAMPIRACH.

Oczywiście w moim odczuciu najlepszych.
Dlaczego wampiry? Ano czas ku temu nastraja- zimno, ciemno, dżdżysto, mglisto.... Za oknem horror. Temat wampiryczny jest dosyć halloweenowy, a ja żadnego rozsądnego posta w tym roku o strachach nie napisałam, więc dlaczego nie powspominać tych ulubionych wampirzych obrazów?
 Filmy o wampirach to bardzo fajny i krwisty motyw, bo przecież powstało ich naprawdę bardzo, bardzo dużo. Wymienię 10 obrazów, z różnych okresów i postaram się nie uzasadniać. Po prostu tak jest.

poniedziałek, 12 listopada 2018

Pożegnanie z Tosią.


TOSIA MA NOWY DOMEK!!!! Nowy domek z nową panią, czyli dziewczynką o imieniu Martynka. Oczywiście jest też mama (pani Ania) i tata (pan Krzysiek), którzy wzięli odpowiedzialność za pieska, ale Tosia już wybrała kto będzie jet osobnikiem alfa i kto będzie jej największym przyjacielem.
 Przyznam szczerze, że ja byłam już lekko podłamana faktem, że psinki nikt nikt nie chce. Nawet jak ktoś zadzwonił, to nie przyjechał, a jak przyjechał i zobaczył tę biedę, to dawał sobie spokój bez walki o tego psa. My w grudniu wyjeżdżamy na krótki urlop, Gocha wprawdzie wraca z Mediolanu, ale o konkretnej dacie powrotu dowiedziałam się dopiero niedawno. Ewentualnie mieli zostać ze zwierzakami moi rodzice, ale Tośka boi się mojego ojca jak diabeł święconej wody, chociaż on jej nigdy nic nie zrobił złego, a właściwie to mój ojciec jest starym psiarzem lubiącym zwierzęta bardziej niż ludzi. Gdy suka została z moimi rodzicami we wrześniu, schowała się najdalszy kąt stodoły i nawet mowy nie było, żeby stamtąd wyszła. Wrzesień był ciepły, więc nic się wielkiego nie stało, ale grudzień to jest zdecydowanie zimowy miesiąc, więc Tośka po nocy sama w zimnej stodole, to nie było to, czego temu psu życzyłam. Byłam przerażona faktem, że pies znowu wróci do schroniska, a tego za nic na świecie nie chciałam i już zapowiedziałam pani z fundacji, że taka ewentualność jest bardziej niż możliwa.

niedziela, 28 października 2018

Idzie lasem pani Jesień....

Właściwie już nie idzie, ale przyszła. I to ta w najbrzydszej odsłonie. Dzisiaj od rana leje i wieje, bagno na polach, psy po spacerze jak ściery mokre. Ohyda jakaś. Ale nie będę narzekać, bo wrzesień i październik były cudowne i ciepłe. Złotopomarańczowe i słoneczne. Było naprawdę pięknie i przez to wycieczkowo. Chociaż i tak mało w tym roku jeździliśmy, ale udała nam się wycieczka  do Szwajcarii Saksońskiej.

Kiedyś na fisiobuku zobaczyłam u kumpla fantastyczny most i aż sobie sprawdziłam gdzie on jest. Saxonia, zupełnie niedaleko za niemiecką granicą, w górach Połabskich. Namówiłam Puszaszki na  wycieczkę i ruszyliśmy zobaczyć co też ta Saxonia ma do zaoferowania. Pogodę mieliśmy w dychę trafioną- 23 stopnie, cudowne słońce, lekki wiaterek. Po prostu bajka. Dojechaliśmy do pierwszych górek  w 2 godziny z haczykiem. Sporo turystów z całej Europy i nawet słychać było polską mowę.
Po schodkach wdrapaliśmy się na wysoki punkt widokowy i rzeczywiście cudnie tam jest. W dole rzeka  Łaba, a my na tych malowniczych skałkach.


piątek, 19 października 2018

Małe ojczyzny, czyli wybory samorządowe 2018.

 Kochani, dzisiaj krótko i na temat. W tym roku obchodzimy 100 -lecie niepodległości Polski, ale także 100 -lecie pierwszego dekretu o wolnych wyborach w autonomicznej Polsce z 22 listopada 1918 roku, o ordynacji wyborczej do Sejmu Ustawodawczego. To naprawdę ważna data, zwłaszcza dla kobiet, które jako jedne z pierwszych na świecie, właśnie w Polsce otrzymały prawa wyborcze!!!!! Nasze prababki szły na te wybory podobno jak na defiladę!!! Odwalone i dumne, że w końcu mogą.


wtorek, 9 października 2018

Maróz, czyli zlot fanów Duran Duran 2018 :)


W tym roku padło na Mazury i to z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, żeby chociaż raz na jakiś czas fani z tamtych okolic mieli bliżej niż zwykle, po drugie dlatego, że są tam piękne okoliczności przyrody, a po trzecie, to nie wiem, ale jakie to ma znaczenie? Na Mazurach nie byłam od 88 roku o ile pamiętam, więc całe 30 lat i z chęcią ruszyliśmy w tamtym kierunku.
 Ośrodek "Syrenka" w Marózach wynalazła Bebe, pooglądała, powklejała fotki- zabezpieczyła terminy. Jakoś mały duch był w tym roku w narodzie i ten zlot nie miał takiego poparcia jak zwykle, ale cóż zrobić? Kilku osobom nie pasowały te Mazury zdecydowanie, bo za daleko, bo kręgosłupy chore, bo coś tam, coś tam...   Kto chciał ten był.

wtorek, 25 września 2018

Europa da sie lubić.


Według mitu, Europa była jedną z najpiękniejszych kobiet swoich czasów, córką Agenora, króla Fenicjan, która uwielbiała bawić się nad brzegiem morza. Upatrzył ją sobie nie kto inny, tylko Zeus i postanowił uwieźć. Zeus jak to Zeus, wpadł na pomysł, żeby kolejny raz zamienić się w jakieś zwierzątko i tym razem padło na pięknego, białego i łagodnego byka. Dziewczyna zaufała zwierzakowi, dosiadła go i było po śliwkach, bo byczek dostał powera i uprowadził piękną Europę przez morze na Kretę, gdzie w grocie robił z nią 8 razy po 2 razy... Oczywiście urodziły się z tego dzieci, ale Zeus tatusiem jak wiadomo nie był najlepszym. Tyle mit, sama nazwa naszego kontynentu nie ma jednoznacznego pochodzenia. Fakt jest faktem, że Europa to ładna nazwa i jak brzmi...Europejsko :) :)


wtorek, 11 września 2018

Najprostrzy makaron na świecie, czyli spaghetti aioli z chili.


To naprawdę najprostsze na świecie i niezwykle smaczne spaghetti. Robi się je tyle, ile trwa gotowanie makaronu, czyli jakieś 10 minut.
Składniki takie jak na zdjęciu:
-kilka ząbków czosnku według upodobań (ja użyłam 5 zacnych trzonowców)
-oliwa z oliwek ( najlepiej, żeby nie miała posmaku goryczy)
-pęczek pietruszki (nać znaczy)
-2 małe papryczki chili (lub więcej, co kto lubi)
- makaron spaghetti (ja użyłam bezglutenowego z Kauflanda. Bardzo nam w domu smakuje, ale może być każdy makaron jaki lubicie).
- sol, pieprz,  opcjonalnie ser cheddar do posypania i ponieważ jest sezon na pomidory, 1 pomidor pokrojony w kostkę, ale to tylko mój wymysł, więc tez według uznania.

niedziela, 2 września 2018

Some like it hot, czyli lato 2018.


Strasznie długie i upalne było lato tego roku, a właściwie nadal jest. Zaczęło się w kwietniu i końca nie widać. Oczywiście wolę upały niż mrozy, słońce niż deszcz i światło od mroku, ale to co działo się w tym roku na DŚ, to już było przegięcie pały po całości. Przez 2 miesiące spadł może 3 razy deszcz, ale nie taki, który zmoczyłby wszystko na dobre kilka dni, ale lichutki, krótki i praktycznie nie przynoszący wytchnienia ani na moment. Upały, skwar, duchota, spiekota, wściekłe słońce i susza. W ogrodzie mam pustynię Gobi. Nawet nie podlewałam, bo nie miałam czym. Deszczówka się skończyła, a woda z hydrantu jest droga. Wolę sobie kupić pęczek rzodkiewek w sklepie, niż wydawać bajońskie sumy za wodę, którą musiałabym podlać warzywa. Trudno. Poschło. W oczku wodnym wprawdzie jest woda, ale zostało jej już niewiele i w sumie dobrze, że chociaż to oczko jest w ogrodzie, bo przynajmniej Misio, a teraz także Tosia mogły schłodzić tyłki w wodzie. Robiły to kilka razy dziennie i z wielką ochotą.
W przyszłym roku zrobię porządek w tym ogrodzie. Pora na takie porządki.

niedziela, 19 sierpnia 2018

Tosia, psina w potrzebie.


Kochani, to jest Tosia, około roczny mieszaniec wilczura z terierem, która  w ciągu tego roku zdołała otrzymać od człowieka wszystkiego co najgorsze. Skurwiel (tzw. właściciel) miał 4 szczeniaki hodowane na mięso dla Ukraińców. Chłopcy zza wschodniej granicy może nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, cz czego to jest, bo po oskórowaniu, obcięciu ogona, głowy i łap, pocięte na części mięso, to mięso. Bydlak przez te 12 miesięcy katował te psy, kopał, bił, głodził i zastraszał. Pies zaczął chodzić na 4 łapach jak normalny pies, dopiero od lipca, a od tygodnia zaczęła machać ogonem. Od tygodnia, czyli od dnia, w którym zamieszkała u nas. Niestety  my nie możemy być dla niej domem na stałe, bo Tosia zasługuje na prawdziwy, dobry dom z kochającymi ludźmi, którzy poświęcą jej czas i nauczą, że człowiek to nie tylko ręka, która bije i noga, która kopie, ale też opiekun, przyjaciel i kumpel. Szukamy jej domku!!!

poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Lizbona na szybko. Raz.







Oczywiście przed wyjazdem do Portugalii mieliśmy potężne plany na zwiedzanie, ale tydzień w tym pięknym kraju, to zdecydowanie za mało!!! ZA MAŁO! Lizbonę mieliśmy w planach na jednym z pierwszych miejsc, tylko jakoś średnio sprawdziliśmy jak daleko jest to miasto od naszego Faro. Okazało się, że to 3 godziny drogi w jedną stronę, czyli 6 w obie. Pół dnia w samochodzie.
Żeby dojechać tam o przyzwoitej porze, wstaliśmy o 6 rano i w deszczu (tak, tak) dojechaliśmy do stolicy kraju, po drodze mijając całe kolonie bocianów. Dosłownie tysiące boćków pomieszkuje sobie trakcje elektryczne rozstawione wzdłuż autostrady. Uwaga- autostrada jest droga jak na polskie portfele.
W samochodzie jeszcze szybkie rozpoznanie, gdzie można zaparkować, żeby metrem przemieszczać się sprawnie i bezproblemowo po mieście.
Na miejscu przestało padać, to po pierwsze, a dodatkowo okazało się, że mieliśmy na tyle farta, że zaparkowaliśmy w najstarszej dzielnicy Lisbony- Alfamie, więc to metro zupełnie odpadło, bo tam jest najwięcej zabytków i rzeczy do zobaczenia.

wtorek, 24 lipca 2018

Billy Idol w Dolinie Charlotty 21.07.2018 :)


To właściwie nie do wiary, że ja naprawdę byłam na tym koncercie. Do teraz nie mogę w to uwierzyć, a przecież byłam tam, stałam pod sceną, szalałam i darłam  jak wariatka, co w ogóle nie przystoi kobiecie po 50-tym roku życia :) Chyba? A właściwie, dlaczego nie przystoi? BO CO?
O tym koncercie dowiedziałam się jakoś w marcu tego roku i od razu wiedziałam, że MUSIMY tam być. Szybciutko zakupiliśmy bilety i jeszcze w proceder uwikłaliśmy  moją najstarszą starowinkę Fatmę z jej Wojtkiem, Madzię z Wrocławia i jej przyjaciółkę Kasię. Obydwie kochające Idola, więc zapowiadał się koncert, na który czekaliśmy od wydania płyty Rebel Yell, czyli 1983! Billy pierwszy raz w Polandzie!

poniedziałek, 9 lipca 2018

Portugalia, czyli tydzień w różowych gaciach.

 Od tej cudnej podróży minął już miesiąc, a ja zalatana jak zwykle. Pora przysiąść i zapisać co następowało.
 Portugalię wyczailiśmy jeszcze w zimie na stronie https://www.wakacyjnipiraci.pl/. 720 pln w obie strony do Faro, z tym, że wylot z Belina. A co tam z Berlina, jedziemy. Namówiliśmy jeszcze Puszaszki (tych od Neapolu), zaklepaliśmy mieszkanie na Airbnb i właściwie byliśmy gotowi do drogi, kiedy facet od chałupy się wycofał i musieliśmy szukać nowej, co nie było takie proste, bo było nas 7 osób (wyjazd rodzinny- my z córkami, a Puszaszki z synem Bartkiem), ale udało się. Mieszkanie właściwie w samym centrum Faro znaleźliśmy na Booking.com.
U nas 35 stopni, więc sprawdziłam jaka tam temperatura w tej Portugalii. No zimniej, ale tragedii nie ma. W środę miało być nawet 27 stopni, więc co ja się tu będę pakować w długie spodnie i kurtki, skoro jedziemy tak czy siak do ciepłych krajów? Pokręciłam się, zakręciłam, zapakowałam krótkie spodenki, takie, w których policzki widać (nie założyłam ani razu!) i wydawało mi się, że zapakowałam jeszcze jedne spodnie 3/4 oprócz tych, które miałam na sobie w kolorze wściekłego różu.  Jak się okazało na miejscu,  jednak nie zapakowałam, ale o tym potem.
Podróż do Berlina przyzwoita, z małym korkiem tuż przed miastem. Do wytrzymania. Samochody chłopaki zostawili nie na parkingu obok lotniska, tylko na jakiejś ulicy całkiem niedaleko. I polecieliśmy na południe Europy.

czwartek, 21 czerwca 2018

U stóp Wezuwiusza.


Wezuwiusz, jeden z 5 najbardziej niebezpiecznych wulkanów na planecie Ziemia. Olbrzymia, ponad 1000 metrowa góra, którą widać z daleka na wiele kilometrów. Majestatyczna i piękna, ale nadal niebezpieczna i wzbudzająca respekt.
Według mitologii w tej właśnie górze mieszkał olbrzymi gigant zakuty w łańcuchy i kajdany, który ilekroć próbował się wydostać z niewoli, rozpoczynał prawdziwe piekło  plując ogniem, popiołem i żarem.
Jest jeszcze legenda o młodzieńcu  imieniem Vesuvio i pięknej nimfie Corfu, których miłość skończyła się tragicznie, gdyż zazdrośni bogowie zamienili ją w wyspę, a chłopaka w olbrzymią górę. Jego namiętność i niespełnione marzenia co jakiś czas wstrząsają nim, wyrywają z jego trzewi rozpacz i szloch.. Drży cały z gniewu i tęsknoty. Bezwolny i chmurny olbrzym pochylający się nad błękitnym morzem....

poniedziałek, 18 czerwca 2018

Pozwolić odejść....


Wczoraj po południu odeszła nasza kotka Buba. Była już tak słaba, wychudzona i zatruta mocznikiem, że patrzeć się na tę agonię dłużej nie dało. Od rana siedziałyśmy na zmianę z Gosią razem z kicią w ogrodzie, a po 13-ej przyjechała weterynarka, która dokonała eutanazji. Kotek umarł tulony, głaskany i kochany w miejscu, które najbardziej lubił. Umarł pod krzewem melisy, zamiast na zimnym stole w gabinecie weterynaryjnym. Decyzja o eutanazji jest straszna!!! Po prostu straszna, ale cierpienie tego malucha przeszło już absolutnie wszystko.

piątek, 8 czerwca 2018

Zobaczyć Neapol i....

....umrzeć? Pewnie w XVIII wieku Neapol wyglądał tak zachwycająco, że Goethe po zobaczeniu tego miasta już nic więcej nie musiał oglądać. Umrzeć i arrivederci, bo po co dłużej żyć, skoro niczego piękniejszego gatunek homo sapiens jeszcze nie zbudował i na pewno nie zbuduje? :) Czy aby na pewno? :) Rzecz gustu.
Niestety w maju 2018 roku wizerunek miasta już tak pięknie się nie przedstawiał. Myślę, że i owszem można tu umrzeć, ale albo od nieznanych szczepów bakterii, albo na ulicy, gdzie panuje wolna amerykanka i światła na przejściu są tylko sugestią. Jeżeli nie zbierze się większa ilość przechodniów, która wymusza na kierowcach przejście, można zapomnieć o drugiej stronie jezdni.
Zaklepaliśmy mieszkanie ze strony Airbnb (pojechaliśmy w 4 osoby z Puszaszkami) praktycznie w centrum miasta, zupełnie niedaleko placu Garibaldiego. Z lotniska dojazd jest dosyć prosty, bo jeżdżą stamtąd specjalne autobusy tzw. Alibusy po 5 Euro od osoby i dowożą właśnie do tego placu, gdzie już metrem albo innym środkiem transportu można się dowolnie przemieścić.

poniedziałek, 21 maja 2018

Koncerty. Part two.


No tak, jak się napisało A, trzeba napisać tez B. Ciąg dalszy tematu koncertowego będzie właśnie w tym poście.
Skończyłam na roku 91 i koncercie Sisters of Mercy, a potem miałam sporą przerwę. Zaprzątały mnie zupełnie inne sprawy, miałam inne priorytety, co oczywiście nie znaczy, że człowiek po wejściu w oficjalny związek powinien zrezygnować z oglądania koncertów. O ile pamiętam w latach 90-tych na pewno byłam jeszcze na koncercie De Mono (kiepski i spóźnili się ponad półtora godziny, co bardzo mnie wkurzyło), Wilków (doskonały) i Myslovitz (genialny). Akurat w latach 90-tych te 2 ostatnie kapele rozpoczęły swoje wielkie kariery i zasypały nas doskonałą muzyką i fajnymi tekstami. Cała Polska śpiewała ich kawałki.
Wilki widziałam jeszcze dwukrotnie i to całkiem niedawno. Nadal trzymają formę, ściana gitar wymiata!!! Za drugim razem Robert coś cieniował, ale poszedł "przypudrować nosek" i poszły konie po betonie. Teraz wygląda już trochę jak stara Indianka, ale to zwierzę sceniczne. Doskonale wie z czym się to je i jak trawi. Prawdziwy rock'n'rollowiec.

niedziela, 6 maja 2018

Koncerty. Part one.

Lubię. Bardzo nawet, ale nie te wielkofestiwalowe typu Woodstock czy Open Air, bo tam dostałabym kota z powodu nadmiernej ilości tłumów, których wręcz fizycznie nie trawię, ale takie do 5 tysięcy osób, to czemu nie :) Chociaż zdarzały się wyjątki gabarytowe :)


Pierwszy poważny koncert jaki w życiu zaliczyłam, to było nie byle co, bo grupa Kajagoogoo, która zagrała na Wyspie Słodowej we Wrocławiu w 1984 roku. Właściwie oni nie nazywali się już Kajagoogoo tylko Kaja, a byli tuż po wywaleniu z zespołu założyciela kapeli, niejakiego Limahla i po wydaniu nowej płyty już bez niego pt."Islands". Dlaczego Kaja to dla mnie nie byle kapela? Ano dlatego, że wypromował ich klawiszowiec Duran Duran- Nick Rhodes. Został ich producentem i miał poważny wpływ na szaleństwo związane z Kajagoogoo w 1983 roku. Singiel Too shy to też jego robota studyjna.

Już nie pamiętam gdzie kupiłyśmy bilety na ten koncert (a wybrałyśmy się w 4 fanki Duranki), ale podejrzewam, że w Orbisie, bo tam można było kupić tego typu rzeczy. To były wakacje, więc pomalowałyśmy włosy czym się dało, założyłyśmy najlepsze ciuchy w stylu new romantic i trampki i ruszyłyśmy do Wrocławia. Zespół do Polski sprowadził niejaki pan Andrzej Marzec z agencji Pagart i przyznam szczerze, że łudziłyśmy się bardzo, że skoro Pagart może sprowadzić Kaja, to pewnie może też i Duran Duran... Niestety to były już zupełnie inne ligi muzyczne.


poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Uwaga, kobieta za kierownicą.


Właśnie na początku kwietnia strzeliło mi 20 lat za kółkiem. Za różnymi kółkami, bo przecież przez ten czas jeździłam przeróżnymi samochodami- od Malucha na samym początku, do Skody Octavii teraz. I naprawdę nie ma to dla mnie większego znaczenia, czy samochód ma kopa, czy też nie. Dla mnie najważniejsze jest to, że jedzie i daje mi poczucie wolności. Oczywiście, że zupełnie inaczej kieruje się Maluszkiem, a zupełnie inaczej Citroenem C4, który ma takie przyspieszenie, że za pierwszym razem wbiło mnie w fotel i poczułam się jak Jurij Gagarin w statku Wostok, którego wystrzelono w kosmos. To był szok. Zwłaszcza po wcześniejszej jeździe w Seicento :) Ale jak już napisałam- to nie ma znaczenia.

niedziela, 15 kwietnia 2018

Wiosna

Nadeszła, właściwie wbiegła jak dzika- WIOSNA!!! Dopiero co chodziłam w zimowych butach, a z dnia na dzień zaczęłam się zastanawiać czy nie odszukać letnich sandałów? Nagle zrobiło się 25 stopni, a słońce zaczęło prażyć niemiłosiernie. A co ja zrobiłam w związku z wiosną? Jak to co?- REMONT!!!!
Zamiast durna, leżeć na kocyku, dzień po lanym poniedziałku rozpoczęłam uprzątanie chałupy w celach malowania i zmiany podłogi w pokoju u dziewczyn. Ale gdy tylko we wtorek otworzyłam oczy, w drzwiach stanął policjant z zapytaniem, czy to przypadkiem nie mój pies jest przywiązany do płotu kilkaset metrów od domu. MÓJ??? Ale mój powinien być w ogródku. Ale pan policjant opisał pieska dosyć dokładnie i przestałam mieć jakiekolwiek wątpliwości, że to moje Misio zostało przywiązane do tego płotu. Pojechałam radiowozem z tym miłym policjantem na miejsce i patrzę- leży jak trusia, patafian cholerski!!! A ludzie zamiast odprowadzić go do domu, to zadzwonili na policję. Przecież wiedzieli czyj to pies, skoro policjant trafił do nas bez pudła? Suki się ciekały, a Misiek poczuł zew natury. Pomijam fakt, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni uciekł  kilka razy, a raz nawet trafił ponownie do schroniska, po nocnej eskapadzie. Nauczył się cwaniak kopać tunele pod płotem, a my go nie doceniliśmy. Ani jego determinacji, ani jego pomysłowości. Kara dla nas. Mario naprawdę musiał zbudować fortecę, żeby cymbał nie uciekał.


środa, 21 marca 2018

Dieta Dąbrowskiej.

Od tego trzeba zacząć, że... NIGDY, przenigdy nie byłam na żadnej diecie. Nawet jeśli takie pomysły świtały mi w głowie o poranku, w godzinach popołudniowych były już dawne nieaktualne i wywietrzałe.
Ani nie miałam takiej potrzeby, ani wystarczającej determinacji, ani silnej woli. Ani w ogóle powodu specjalnego do ograniczania sobie jedzenia i picia. Ja po prostu lubię jeść!!Lubię! I nic tego nie zmieni (no chyba, że jakaś nagła choroba, która zweryfikuje mój jadłospis, ale póki co, nie ma o czym gadać.)
Miałam (i mam ) sporo koleżanek, które co jakiś czas wpadają w wir diet- a to tylko kurczak i gotowane buraki, a to dieta białkowa bez odrobiny węglowodanów, a to dieta sokowa, dieta Kwaśniewskiego czy sam serek wiejski 8 razy dziennie. O RATUNKU!!!! Jakaś tragedia. Z jednej strony byłam pełna podziwu dla katuszy, które przeżywały znane mi koleżanki, a z drugiej pukałam się w głowę- ludzie, po co?
Z jeszcze innej strony, nigdy też nie musiałam specjalnie tych diet pilnować, bo natura obdarowała mnie świetną przemianą materii i mogłam się np. najeść placków ziemniaczanych z zawiesistym sosem polanych dodatkowo gęstą śmietaną, a potem pójść na długą drzemkę i NIC. No oczywiście do czasu, ale długie lata po prostu nie tyłam. Każda ciąża to dodatkowe 10 kg, po porodzie minus 5, bo miałam łapczywe i żarte dzieci, więc gubiłam niemiłosiernie. Długie lata byłam po prostu szczupła.
Pisałam już, że przytyłam po 40-tce, gdy przestałam intensywnie pracować w terenie, ale nawet wtedy, patrzyłam na wszelkie diety z obrzydzeniem.

niedziela, 11 marca 2018

Początek roku.

W drodze na Wielka Sowę w styczniu by Tomek Ostrowski
No proszę i mamy marzec!!! Cieplutki marzec!!!!2 pierwsze miesiące strzeliły nie wiadomo kiedy. Strasznie nie lubię tych styczniów i lutych, bo są ciemne, zimne i obrzydliwe, zwłaszcza jeśli nie ma śniegu, tak jak to było w tym roku. No a luty dodatkowo w bonusie dowalił rekordowymi mrozami. Spacery z psem to była średnia przyjemność.
W styczniu praktycznie tydzień po tygodniu jakieś imprezy w weekendy. Najpierw urodziny Madzi z Wrocławia (mam kaca do dzisiaj!!!), a tydzień później koncert Tribute to George Michael we Wrocławskim Starym Klasztorze. Na basie miał grać nasz wspólny (Magdy i nasz) znajomy Paweł, który kilka lat temu jako repatriant  wrócił do ojczyzny z Kazachstanu razem z fantastyczną żoną Arinką i synkiem Wiktorem. Jeszcze w listopadzie Paweł zaprosił nas na FB  na to wydarzenie, co bardzo mnie ucieszyło, bo po pierwsze- kocham George Michaela, a po drugie- chciałam usłyszeć jak gra nasz Pablo na basie. Obiecałam mu, że na scenę posypie się deszcz staników. Potem pisała do mnie Madzia z pytaniem, czy my będziemy te staniki rzucać, bo Paweł zatrwożony, że my naprawdę chcemy to zrobić. Odpisałam Madzi, że jasne, co ją bardzo ucieszyło. W dniu koncertu zapakowałam 4 biustonosze do torebki po swoich córkach ( moich nie brałam, bo zabiłabym basistę namiotem), a Magda zgarnęła 2 sztuki ze swojej osobistej szuflady.

wtorek, 27 lutego 2018

Gdy kotek jest chory.


Nigdy nie przypuszczałam, że nasza kicia Buba posypie nam się jako pierwsza z całego kociego trio, ponieważ ma dopiero 7 lat i jest najmłodsza z tego towarzystwa, ale niestety stało się inaczej.
Jakoś z miesiąc temu w piątek zaczęła się zataczać i być niemrawa, więc szybciorem zawiozłam ją do weta, bo bardzo mi się to nie podobało. Jeszcze wcześniej Gosia była z nią u innego weta, bo już wtedy nas niepokoiła (za dużo piła wody). Weterynarka ją pooglądała i stwierdziła, że wszystko OK, ewentualnie trzeba jej zrobić wyniki krwi, a żeby to zrobić kot powinien być na czczo. Dobrze powiedzieć, ale jeśli w domu są 3 koty to jedzenie jest wystawione cały czas, więc trudno w ogóle było przyłapać Bubę na głodniaka. Później się dowiedziałam, że żeby zrobić analizę krwi pod kątem nerek, kot wcale nie musi byc na czczo, ale teraz to już musztarda po obiedzie.
Wracając, inny wet do którego zazwyczaj chodzę, zbadał pannę Kicię i stwierdził, że ma powiększone nerki i nie jest dobrze. Dostała zastrzyk i kazał wrócić w sobotę. W sobotę było gorzej, a w poniedziałek katastrofa. Kot przez cały weekend nic nie tknął, ani nie zjadł, ani nic nie wypił. Była bardzo słaba i odwodniona. Skóra kota wskazywała na to, że jest tragedia.

środa, 21 lutego 2018

Mafia Antona :)



Już jakiś czas temu postanowiliśmy z Mariem zrobić wspólną imprezę urodzinową. Ja mam swoje urodziny w grudniu, on w lutym (tak, jest młodszy o 2 miesiące), więc styczeń wydał nam się idealnym miesiącem na taką fetę. 100 lat to nie w kij dmuchał.
Jakoś w grudniu już większość pozapraszałam i okazało się, że nasi znajomi Jola z Radkiem i Adaś, też mają zaległe imprezy urodzinowe (wszyscy z listopada) i może zrobilibyśmy to wspólnie? Jasne, czemu nie. To fajny pomysł. 
Moja Gosia poleciła mi salę w Marcinowicach, którą prowadzi mama jej koleżanki. Pojechałam, zobaczyłam, zamówiłam i zaklepałam na 27 stycznia.

sobota, 17 lutego 2018

Dekada piąta.Dojrzałość.


                                                                      2007-2017

W 2007 roku

- ogłoszono wyrok skazujący dla członków afery tzw. "łowców skór". Czy ktoś z was spodziewał się kiedykolwiek łódzkiego pogotowia?



- Pałac Kultury i Nauki został wpisany do rejestru zabytków. Dzisiaj władza PIS chce go wyburzyć...Słow brakuje.


- na targach biżuterii w Gdańsku skradziono diamenty warte 1,5 miliona dolarów.


- w trakcie zatrzymania przez ABW Barbara Blida popełniła samobójstwo. Sprawa nie została wyjaśniona do dzisiaj.


- na stadionie Śląskim zagrały zespoły Linkin Park, Pearl Jam, Genesis oraz Red Hot Chilli Peppers.



- George Michael wystąpił na Służewcu (strasznie żałuję, że na tym koncercie nie byłam)


- podczas białego szkwału na jeziorach mazurskich zginęło 12 osób.


- Sejm większością głosów zdecydował o skróceniu V kadencji. Kaczyński dostał porządnego kopa, ale od tego czasu wiele przemyślał i niestety wrócił robiąc Polakom wodę z mózgu. w 2015 roku...


- Polska przystąpiła do Strefy Schengen. Przejścia graniczne i paszporty przestały obowiązywać w Unii Europejskiej dla Polaków.


A za granicą?

-w San Francisco zaprezentowano iPhona


- Oscara za najlepszy film otrzymał Graham King za Infiltrację.


- odbyła się premiera ostatniej części Harryego Pottera "Insygnia śmierci" J.K Rawling



- prawdziwy szok energetyczny- Foo Fighters z płytą Echoes, Silence, Patience and Grace. Polecam!!!



-Travis wydaje album The Boy with no name



- Arctic Monkeys wydaje album Favorite Worst Nightmare



- Ludność świata to 6 miliardów 671 milionów ludzi.


I właściwie nie wiem co jeszcze mogłabym dopisać, bo 2007 rok to rok zamachów terrorystycznych na Bliskim Wschodzie (nie tylko), katastrof lotniczych, huraganów, orkanów, tsunami i innych tego typu kataklizmów. Zły, niedobry rok. Trup ścielił się gęsto i gwałtownie. Tak rozpoczęła się dekada 5.

A u mnie? To był zwyczajny, dobry rok. Pod koniec 2007 roku dostałam od Urzędu Pracy dofinansowanie na otworzenie własnej działalności gospodarczej. Formalności trwały chwilkę i otworzyłam to co najprostsze, czyli stoisko z biżuterią, prezentami, upominkami i akcesoriami do włosów. Szwarc mydło i powidło. Miejsce na stoisko wydawało mi się idealne, bo centrum miasta w domu towarowym na przeciwko sądu. Okazało się jednak, że wcale takie idealne nie było. Właściwie w ogóle :) Pociągnęłam to przez 2 lata, dopóki płaciłam mały ZUS, a potem odpuściłam, bo sensu w tym dużego nie było. Dopłacanie do interesu to raczej kiepski pomysł. Zamknęłam bez żalu wcześniej odstępując swoje miejsce facetowi z Wrocławia, który dodatkowo odkupił ode mnie meble i regały stoiskowe. Przynajmniej tyle.

wtorek, 30 stycznia 2018

Dekada czwarta. Odpowiedzialność.



                                                                            1997-2007


W 1997 roku
- Sejm zreformował ustawę o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym. Powstały Kasy Chorych. Od 20 lat nadal chore.....

- Przyjęto Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej. Dzisiaj przez  obywateli lepszego sortu nazywana "komunistyczną szmatą"
 

- Powstały Strefy Ekonomiczne, w tym bardzo ważna strefa dla miasta Wałbrzycha. Właściwie bezcenna dla miasta z 40 % bezrobociem.






-zniesiono karę śmierci



- w Katowickim Spodku odbył się charytatywny koncert Jean-Michel Jarre'a


- Miała miejsce powódź tysiąclecia. Dolny Śląsk znalazł się pod wodą. Wrocław zamienił się w Wenecję, ale to nie było wcale romantyczne.


- w Warszawie po raz pierwszy wystąpiła grupa U2


-rozpoczęła nadawanie telewizja TVN


- pierwsza emisja "Ulicy Sezmakowej"


A na świecie?

- sklonowano pierwszego ssaka- owieczkę Dolly


- jeden z moich ukochanych filmów  "Jerry Maguire" został nominowany do nagrody Oscara. Niestety Oscara zdobył  "Angielski Pacjent"

- najlepszą aktorką została Frances Mc Dormand. Bardzo zasłużenie za rolę w filmie "Fargo". W tym roku jest nominowana za jeszcze lepszą rolę w filmie "3 bilboardy za Ebbing, Missouri." Była FANTASTYCZNA!!!!


- miał premierę film Luca Bessona " Piaty element", "Adwokat Diabła"...


- a także "Faceci w czerni' :)




- na Marsie wylądowała sonda Pathfinder


- w wypadku samochodowym w Paryżu zginęła Księżna Diana i jej przyjaciel Dodi Al- Fayed


a muzycznie?
- ukazuje się album "Sehnsucht" grupy Rammstein z kultowym "Du Hast"



i "Urban Hymns" kapeli The Verve z równie kultowym "Bitter Sweet symphony"