wtorek, 25 września 2018

Europa da sie lubić.


Według mitu, Europa była jedną z najpiękniejszych kobiet swoich czasów, córką Agenora, króla Fenicjan, która uwielbiała bawić się nad brzegiem morza. Upatrzył ją sobie nie kto inny, tylko Zeus i postanowił uwieźć. Zeus jak to Zeus, wpadł na pomysł, żeby kolejny raz zamienić się w jakieś zwierzątko i tym razem padło na pięknego, białego i łagodnego byka. Dziewczyna zaufała zwierzakowi, dosiadła go i było po śliwkach, bo byczek dostał powera i uprowadził piękną Europę przez morze na Kretę, gdzie w grocie robił z nią 8 razy po 2 razy... Oczywiście urodziły się z tego dzieci, ale Zeus tatusiem jak wiadomo nie był najlepszym. Tyle mit, sama nazwa naszego kontynentu nie ma jednoznacznego pochodzenia. Fakt jest faktem, że Europa to ładna nazwa i jak brzmi...Europejsko :) :)


wtorek, 11 września 2018

Najprostrzy makaron na świecie, czyli spaghetti aioli z chili.


To naprawdę najprostsze na świecie i niezwykle smaczne spaghetti. Robi się je tyle, ile trwa gotowanie makaronu, czyli jakieś 10 minut.
Składniki takie jak na zdjęciu:
-kilka ząbków czosnku według upodobań (ja użyłam 5 zacnych trzonowców)
-oliwa z oliwek ( najlepiej, żeby nie miała posmaku goryczy)
-pęczek pietruszki (nać znaczy)
-2 małe papryczki chili (lub więcej, co kto lubi)
- makaron spaghetti (ja użyłam bezglutenowego z Kauflanda. Bardzo nam w domu smakuje, ale może być każdy makaron jaki lubicie).
- sol, pieprz,  opcjonalnie ser cheddar do posypania i ponieważ jest sezon na pomidory, 1 pomidor pokrojony w kostkę, ale to tylko mój wymysł, więc tez według uznania.

niedziela, 2 września 2018

Some like it hot, czyli lato 2018.


Strasznie długie i upalne było lato tego roku, a właściwie nadal jest. Zaczęło się w kwietniu i końca nie widać. Oczywiście wolę upały niż mrozy, słońce niż deszcz i światło od mroku, ale to co działo się w tym roku na DŚ, to już było przegięcie pały po całości. Przez 2 miesiące spadł może 3 razy deszcz, ale nie taki, który zmoczyłby wszystko na dobre kilka dni, ale lichutki, krótki i praktycznie nie przynoszący wytchnienia ani na moment. Upały, skwar, duchota, spiekota, wściekłe słońce i susza. W ogrodzie mam pustynię Gobi. Nawet nie podlewałam, bo nie miałam czym. Deszczówka się skończyła, a woda z hydrantu jest droga. Wolę sobie kupić pęczek rzodkiewek w sklepie, niż wydawać bajońskie sumy za wodę, którą musiałabym podlać warzywa. Trudno. Poschło. W oczku wodnym wprawdzie jest woda, ale zostało jej już niewiele i w sumie dobrze, że chociaż to oczko jest w ogrodzie, bo przynajmniej Misio, a teraz także Tosia mogły schłodzić tyłki w wodzie. Robiły to kilka razy dziennie i z wielką ochotą.
W przyszłym roku zrobię porządek w tym ogrodzie. Pora na takie porządki.