niedziela, 29 września 2019

Raz, dwa, trzy suweren patrzy.


Dzisiaj będzie politycznie, chociaż tak naprawdę nawet nie wiem od czego zacząć, bo syfu w ciągu tych ostatnich 4 lat było tak wiele, że obawiam się mocno o długość tego posta. Ale postaram się podsumować co ważniejsze wydarzenia, a zacznę od końca i od swojego podwórka czyli DS.
Kandydatem do sejmu RP z ramienia PIS z miasta Wałbrzych jest niejaki pan Dworczyk. Kolega Warszawiak, z imienia kolejny Misio, przywieziony do nas w teczce za zasługi, usytuowany na miejscu pierwszym pisowskiej listy. Cała trasa pomiędzy Swidnicą, a Wałbrzychem wylepiona facjatą tejże persony, w towarzystwie innych zasłużonych, świadomych praw i obowiązków, uczciwych i wypindrowanych na fociach aparatczyków PIS-u. Wszyscy gładolicy, nażelowani i uśmiechnięci z dystansem, bo co ludzie powiedzą, jak będą gęby szczerzyć w szczerym uśmiechu do suwerena? Prawdziwa promenada, a właściwie dworczykada.

środa, 18 września 2019

Deliciosa Barcelona

Nareszcie zasiadłam do tego posta. Wieki to trwało, ale oto jestem i zaczynam opowieść o Barcelonie i generalnie o Katalonii, a jest o czym, bo region i jego stolica są naprawdę fascynujące i przepiękne.
Barcelona była przez nas już odkładana od jakiegoś czasu, aż któregoś pięknego dnia zajrzałam sobie na loty nie do samej Barcelony, ale do oddalonej o około 100 kilometrów Girony. I proszę bardzo - bilety są ogólnie dostępne i na dodatek w przyzwoitej cenie. Szybka decyzja i jeszcze konsultacja z Puszaszkami, czy chcą? I klamka zapadła. Lot zaklepany na końcówkę maja, zarezerwowany samochód, bo stwierdziliśmy, że to będzie dla nas najwygodniejsza opcja. Zostały noclegi- pierwsza noc w hostelu- trudno. Kolejna w jakiejś miejscowości o kilkanaście kilometrów od samej Barcy, potem 3 noclegi u Enrique z Airbnb, też w okolicach Barcelony, a już 2 ostatnie w Gironie. 7 dni w Katalonii. Cudownie!