wtorek, 25 kwietnia 2023

Italia 2023, czyli wiosna, wino i śmiech. Część druga- Rawenna, San Marino, Chioggia, Wenecja i Ferrara.

San Marino- widok na Apeniny

 Tradycyjnie wiosną nie mam czasu na pisanie właściwie już niczego, a to z powodu wszelkiej maści porządków w ogrodzie i porządków ogólnych. Jednak wiosna jest w tym roku wyjątkowo niemrawa, słotna i zimna. Spóźniona o kilka tygodni. Dlatego mam nadzieję, że temat Italii z powodu aury załatwię w 2 dni, a potem jak już ruszę w ten ugór... 🐴🍓🍒🍆🍅🍎🌿 to tylko świst.

No dobra, skończyłam  na powrocie z przepięknej Florencji, a już następnego dnia rano wyruszyliśmy w stronę Rawenny, chociaż w pierwotnych planach w ogóle jej nie było. Jednak okazało się, że to stareńkie miasto znajduje się na trasie, więc zajrzeć tam zdecydowanie warto. Tradycyjnie po zakupach w Lidlu, zaopatrzeniu się w italiańskie frykasy typu mini pizze calzone, wszelkiej maści prosciutto, pomidorki, najsłodsze pomarańcze jakie kiedykolwiek jadłam oraz oczywiście wino, ruszyliśmy w świetnych humorach w stronę Adriatyku.

 Rawenna i jej okolice były zamieszkałe już ponad 1400 lat przed naszą Erą, ale jej rozbłysk nastąpił  w V wieku naszej Ery, gdy cesarz Flawiusz Honoriusz zwiał przed Wizygotami (Niemcami!!!Tak) z Mediolanu właśnie do Rawenny położonej wtedy na rozległych lagunach. Przez 75 lat była miastem w którym rezydowali cesarze zachodniorzymscy. Od 540 roku była pod panowaniem władców Bizancjum, co widać po jej zabytkach aż nadto wyraźnie i trwało to ponad 200 lat. Potem jak to w Europie... wichry wojny, zmiana administratorów od Wenecjan aż do Bonapartego, by ostatecznie miasto skończyło w Królestwie Włoch. Mieliśmy zamiar zobaczyć jej największe atrakcje w postaci przecudnych bizantyjskich i pieczołowicie wykonanych, misternych mozaikowych obrazów znajdujących się w kilku obiektach sakralnych, dokładnie w 8, które od wielu już lat znajdują się pod patronatem Unesco. 

środa, 5 kwietnia 2023

Italia 2023, czyli wiosna, wino i śmiech. Część pierwsza- Bolonia i Florencja.


 

Chioggia, czyli mała Wenecja

Bardzo stęskniłam się za Italią, jej przepięknymi miastami i niezwykłą atmosferą. Ostatni raz, byliśmy tam z Agnieszką 2 lata temu w październiku, ale czas szybko leci, a mnie jest trudno usiedzieć w jednym miejscu. Dlatego na początku roku zasiadłam do tanich lotów, tym razem przez aplikację Kayak, która sprawdziła się wyśmienicie i znalazłam idealne połączenie do Bolonii z Wrocławia. Ostatnio wylądowaliśmy tam późnym wieczorem i na zwiedzanie mieliśmy tylko 2 dni, więc zaliczyliśmy tylko samą Bolonię i Wenecję, ale pozostał wielki niedosyt. Za mało czasu, za dużo do zobaczenia. Lipa. Dlatego teraz bardzo chciałam zmieścić się we wszystkich planach, a były ambitne. Wylot z Wrocławia 14 marca we wtorek po 15-ej, na miejscu jeszcze o przyzwoitej porze, a wylot w sobotę po 16-tej, jeszcze o przyzwoitej porze. Dużo czasu, chociaż może nie na Italię, a do zobaczenia jeszcze tego samego dnia Bolonia, bo może fajnie oświetlona (nie jest niestety tak fajnie, jak sobie wyobrażałam) następnego dnia Florencja, potem San Marino, a na koniec Chioggia, czyli mała Wenecja i prawdziwa duża Wenecja po raz drugi i tym razem do twardego zrzygu.  Plan był. Zapytałam znajomych, czy ktoś chciałby z nami uczestniczyć w tej wyprawie i zgłosiła się Basia, moja siostra w zodiaku(♐♐), czyli postrzelony strzelec i nasi znajomi z Bydgoszczy, których 3 lata temu, w kompletnych i wściekłych upałach namówiłam na wycieczkę do świątyni Apollina w Didim w Turcji. Trochę się obawiałam, że znając moje szalone pomysły, raczej nie będą chcieli skorzystać, ale się zdziwiłam, bo byli bardzo chętni. No to mieliśmy 5 osobową grupę i super. Więcej nam nie było potrzeba.