Dzisiaj będzie krótko, bo skrzydła mi opadły i naprawdę trudno jest mi uwierzyć w to, co stalo się w ciągu ostatnich 24 godzin.
Wczoraj byliśmy z Mariem, Gosią i jej Bartkiem na basenie, a potem na obiedzie w fajnej, starej karczmie z XVIII wieku, gdzie dają doskonale jeść. Wracaliśmy do domu w świetnych humorach, a ja po drodze zaczęłam się zastanawiać, o czym mam napisać nowego posta na blogu, bo czas jest najwyższy. Bartek szybciutko rzucił- "Niech pani napisze o Orkiestrze Owsiaka."- "E tam o Orkiestrze, przecież wszystko już o Orkiestrze zostało napisane..." A pół godziny później okazało się, że jednak nie... I że życie napisało najgorszy scenariusz jaki w ogóle można sobie wyobrazić.