środa, 27 grudnia 2017

Dekada druga.Dorastanie.



1977-1987

W Polsce 1977 roku odbyła się premiera filmu Andrzeja Wajdy "Człowiek z marmuru"


- na Antarktydzie otworzono pierwszą polską stację badawczą "Arctowski"
- w Katowicach wykonano wyrok śmierci na seryjnym mordercy Zdzisławie Marchwickim
- w Krakowie znaleziono zwłoki studenta Uniwersytetu Jagiellońskiego Stanisława Pyjasa
-  miała miejsce powódź w południowo-zachodniej Polsce. Zalało Legnicę na ponad półtora metra.
-  w TVP ukazało się pierwsze wydanie programu popularno- naukowego Sonda


-  premiera filmu rysunkowego "Wielka podróż Bolka i Lolka"


a na świecie?
- w Miami na Florydzie po raz pierwszy i ostatni spadł śnieg


- rozpoczęła się załogowa misja Sojuz 24


- silne trzęsienie ziemi nawiedziło Bukareszt. Zginęło ponad 1500 osób i 11 tysięcy zostało rannych
- ukazał się debiutancki album grupy The Clash



- miała miejsce premiera pierwszego odcinka Gwiezdnych Wojen" epizod IV pt. "Nowa Nadzieja"


- rozpoczęto sprzedaż komputera domowego Apple II


- w Indianapolis odbył się ostatni koncert Elvisa Presleya
- NASA wystrzeliło sondę kosmiczna Voyager


- ukazał się singiel zespołu Queen "We are the champion"
- w Somalii zdiagnozowano ostatni znany przypadek Ospy


- dokonano pierwszego zapłodnienia In Vitro, z którego urodziła się zdrowa dziewczynka, Louise Brown


- grupa ABBA wydała 5 -tą studyjną płytę pt"The Album"
- premierę miał film z Johnem Travoltą "Gorączka sobotniej nocy"


- Oscara za najlepszy film otrzymał "Rocky" z Sylvestrem Stallone ..


a tak poza tym - potworna ilość wypadków samolotowych i kolejowych, zamachy terrorystyczne i zawirowania polityczne. To nie był dobry rok.

W 77 roku byłam chudym pokurczem. Zresztą długo byłam mała, chuda i zakompleksiona. Tę dekadę zdecydowanie podzieliłabym  na 2 części- pierwszą, gdy byłam jeszcze dzieckiem, a mentalnie byłam nim długo i część kiedy (czy mi się to podobało, czy też nie), musiałam dorosnąć.

Podstawówka kojarzy mi się z niebieskimi fartuchami z poliestru z obrzydliwymi kołnierzami i jeszcze gorszą tarczą, która po pierwszym praniu filcowała się i wyglądała jakby ja ktoś  przeżuł i zwymiotował. To także sadystyczne nauczycielki, zwłaszcza pani od geografii i pani od chemii. Dziewczyny to jeszcze pół biedy, ale chłopaki mieli przechlapane. Dostać wielkim, drewnianym cyrklem na dupę, albo linijką po łapach nie było fajnie.


To nauka języka rosyjskiego i prenumerata gazetki "Wiesołyje kartinki". Mieliśmy wychowawczynię, która nauczała ruskiego i w związku z tym wszystkie rocznice Rewolucji Październikowej obchodziliśmy uroczyście z gazetkami ściennymi na całą szerokość klasy. To także pochody 1-szo majowe, kwiaty z bibuły i ruskie flagi. W szkole średniej zaczęłam te pochody olewać, czego konsekwencją było obniżenie zachowania na świadectwie. Trudno. Lata 70-te i początek 80-tych to była naprawdę głęboka komuna. Kilka razy w tygodniu mieliśmy wyłączany prąd, z powodu 20 stopnia zasilania (cokolwiek to znaczy). Prąd był dla zakładów pracy, a obywatele mieli siedzieć jak te ciemniaki (dosłownie) przy świecach.
Na przełomie 1978/79 roku nadeszła zima stulecia. Nawaliło takiej ilości śniegu, że cały kraj był sparaliżowany, a  dzieciaki nie chodziły w związku z tym do szkoły. To była piękna i mroźna zima. Pamiętam jak od tego mrozu zamarzały mi gile w nosie, a śnieg skrzypiał pod butami.
W telewizji nastała nowa epoka- powstało Studio2!!! Kiedyś w soboty chodziło się do szkoły, przynajmniej do godziny 13-ej i ja z tej szkoły leciałam do domu na łeb na szyję, bo w tym studio 2 puszczali fantastyczne seriale takie jak "Kosmos 1999", "Święty" czy "Planeta Małp". No i coś co uwielbiałam pasjami- "The Muppet Show". Lubię do dzisiaj i z chęcią odpalam te stare, historyczne odcinki na youtube. Moim ulubieńcem był Szwedzki kucharz. Cudowny po prostu i jedyny w swoim rodzaju. Ale były też Świnki w Kosmosie i seria "O doktorze, który zszedł na psy". W roli głównej występował pies muppetowy :)



Jak większość dzieciaków w poniedziałki oglądałam "Zwierzyniec", gdzie na końcu  puszczali kreskówki:Psa Huckelberry, Goryla Magillę, kocura Jinxa i 2 myszki Pixie i Dixie, Różową Panterę czy Misia Jogi..no i Między nami Jaskiniowcami. W czwartki "Ekran z bratkiem", a w piątki "Piątek z Pankracym". Niedziela wiadomo- Teleranek i po południu państwo Gucwińscy z Wrocławia opowiadali o zwierzętach i ich zoo. Wtedy bardzo chciałam pracować w zoo właśnie.
W domu nie było fajnie i nie będę o tym pisać. Gdybym miała te czasy przepracować z jakimś psychoanalitykiem pochłonęłoby to naprawdę dużo czasu i jeszcze więcej pieniędzy, a pewnie i tak niczego by to ni zmieniło. Napiszę tylko lakonicznie- nie było to wymarzone i piękne dzieciństwo. Ale nie dałam się. Nie wracam do tych wspomnień. Pozamykałam te rozdziały, bo są bardzo smutne i tragiczne. Dzieci nie powinny mieć takich wspomnień.

 
No miałam też dodatkowe zajęcia z siostrą- musiałam ją odebrać ze żłobka, z biegiem czasu z przedszkola, ogarnąć, dać coś do jedzenia i przypilnować zanim mama nie wróciła z pracy. Często pomagała nam babcia Jadzia. Potem mama pracowała już na zmiany i było znacznie lepiej.
Codziennie rano wstawaliśmy ok. 7 rano, ja dostawałam metalowa kankę na mleko i szłam do piekarni po świeże bułki i mleko nalewane specjalnymi miarkami. Pamiętam zapach tej piekarni- to dobry, ciepły zapach. Któregoś razu matce coś się na zegarze pomieszało. Obudziła nas wszystkich, ja do piekarni, ojciec na przystanek... Kurczę, ciemno, zimno, nikogo nie ma. Okazało się, że mama na zegarze zamiast zobaczyć 1:35 w nocy, zobaczyła 7:10 rano... O ratunku!
 Babcia Jadzia miała działkę w Szczawnie, gdzie rosły najlepsze gruszki na świecie. We wrześniu wsiadałam na rower i przywoziłam z tej działki całą torbę soczystych gruszek klaps. Pychota. Sok kapał mi po brodzie i szyi. W ogóle dużo jeździłam na rowerze. Po ojcu odziedziczyłam kolarzówę z pedałami na noski o nazwie Huragan. To był naprawdę fajny rower z super cienkimi oponami. Raz omal się na nim nie zabiłam. Dziewczyny raczej jeździły na składakach, a ja jeździłam na tym  Huraganie przez pewien czas, a potem  durna, zamieniłam go właśnie na składaka, którego mi zresztą ukradli.
Najlepiej wspominam z tego okresu naszego psa Rexa. To był najprawdziwszy owczarek szkocki Collie, taki jak Lessie. Kochałam go nad życie i spędzaliśmy ze sobą dużo czasu wędrując po polach, torach czy lesie. Niestety któregoś wieczoru pies zawył, padł i już nie wstał. Umarł na naszych oczach. Najprawdopodobniej miał zawał serca. To  była dla mnie czarna rozpacz. Strasznie za nim płakałam. Zresztą wszyscy płakaliśmy.

Początek lat  80-tych to przede wszystkim Stan Wojenny i godzina milicyjna. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim sądzić i co z nami będzie? Ojciec słuchał Wolnej Europy, a rząd wprowadził kartki żywieniowe, a następnie kartki na wszelkie artykuły takie jak buty np. Masakra jakaś.
W VII klasie podstawówki nadal byłam mała i chuda. Przed wakacjami byłam niższa od swojej najlepszej koleżanki o całą głowę. Po ósmej klasie byłam już jej wzrostu i co? Urosły mi kobiece atrybuty  w postaci piersi!!! Alleluja :)
Dorastałam, zmieniałam się, ale nigdy nie byłam zbuntowaną nastolatką, nie szlajałam się, nie szukałam towarzystwa, nie paliłam fajek z koleżankami za rogiem, ani nie popijałam winka. Oczywiście winko w końcu zaczęłam popijać, ale wtedy byłam już oficjalnie dorosła.
Szkoła średnia była fajna. Dobrze ją wspominam bo i dziewczyny i praktyki zawodowe i nauczycieli. Naprawdę dobrze trafiłam. Bardzo dużo mam wspomnień z nią związanych i w sumie w większości pozytywne.
 W domu piekło!!!!
Nastał taki moment, że matka w końcu dojrzała do rozwodu. Rychło w czas. Nawet wyprowadziłyśmy się do babci, bo z ojcem nie dało się normalnie funkcjonować. No i co? Rozwodu nie było, bo tatuś ułagodził matkę i naobiecywał jej cudów wianków. Teraz, jak ona mi coś na ojca jedzie, to ja ją jeszcze opieprzam, bo sama sobie tak wybrała. To były i są jej decyzje. W listopadzie mieli 50-tą rocznicę pożycia.
Szybko poszłam do pracy i nigdy tego nie żałowałam. Miałam w końcu swoje pieniądze i mogłam nimi zarządzać. Praca wprawdzie była ciężka, ale dawałam radę. Po 3 latach przeniosłam się do biura i wtedy miałam już górki. Nie poszłam na studia i też tego nie żałuję. Nie czuję się ani głupsza, ani mniej rozumna od osób z wyższym wykształceniem. Nie mam z  powodu średniego najmniejszych kompleksów.
W 85 roku, gdy miałam już skończone 18 lat poznałam swojego pierwszego chłopaka.  Byliśmy ze sobą 3 i pół roku i dziękuję opatrzności, że się rozstaliśmy. Wtedy płakałam, teraz uważam, że lepiej stać się nie mogło. Już dawno bylibyśmy po rozwodzie. Nawet go spotkałam teraz, na początku grudnia w EMPIK-u. Skapciał strasznie. Paputek.
A, zapomniałam napisać, że ta dekada była fantastyczna muzycznie. W latach 80-tych z jednej płyty wyciągało się 6 singli, teraz do 1 singla dopisuje się resztę tzw. utworów.
Strasznie dużo fajnej muzyki. Cudowny czas!!!!10 najlepszych płyt dekady 77-87 według mnie?
- ELO Time
- Ultravox- Rage in Eden
- Duran Duran - Duran Duran
- Frankie goes to Hollywood- Welcome to the pleasuredome
- Depeche Mode- Black Celebration
- Icehouse- Man of colours
- David Sylvian -The secrets of the beehive
-U2 -The unforgettable fire
- David Bowie -Let's dance
- Talk Talk- The colour of spring

Końcówka tej dekady to już były imprezy, wyjazdy, wędrowanie po górach i godziny przesiedziane w kinie, listy pisane do przyjaciół w całej Polsce. Listy pisane do Tomka Beksińskiego. Miałam sporo znajomych. To już był świadomy czas i sporo fajnych wspomnień.
Miałam 20 lat. Byłam dorosła i samodzielna. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko jakiegoś kąta, gdzie miałabym święty spokój. Na to musiałam zaczekać jeszcze 5 lat... Ale o tym w następnym odcinku.



3 komentarze:

  1. Ta dekada również ciekawa, mam to szczęście, że gdy czytam Twoje wspomnienia przypominam sobie niektóre z miejsc, które mi pokazywałaś,a także zdjęcia i ludzi. Pisz. Czekam na ciąg dalszy!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mamy podobne wspomnienia, na ostatniej fotce wyglądasz jak główna wokalistka The Bangles w teledysku do Manic Monday ;).

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję. Rzeczywiście był moment,że byłam podobna do Susanny Hoffs, ale po 30-tce ruszyłyśmy w innych kierunkach ;)

    OdpowiedzUsuń