To ja tu o Frankensteinach piszę, a przecież 27 października strzeliły temu blogaskowi pierwsze urodziny!!!
Ponieważ nie upiekłam torta i nie zdmuchnęłam świeczki, postanowiłam użyć na początku posta zdjęcia cukrowej postaci Simona Le Bon, którą polscy fani Duran Duran zlecili do wykonania pani Dianie, cukierniczce z Warszawy 27 października 2012 roku :) Pierwszego posta na tym blogu napisałam właśnie w urodziny wokalisty mojej ukochanej kapeli 370 dni temu :)
Zleciał mi ten rok piorunem szybciutko... Nie bardzo chce mi się analizować, bo minął dopiero rok i tych postów nie ma aż tak wiele (73) Jeśli ktoś jest ciekawy, może sobie poszperać i zobaczyć o czym ja przez ten czas pisałam. Właściwie o czym ja nie pisałam???
Cieszę się, że założyłam tego rodzaju pamiętnik i przynajmniej raz w tygodniu zasiadam do tworzenia nowego posta. Takie pisanie sprawiło, że zdecydowanie poprawiłam styl i interpunkcję (tu się moja starsza córka ucieszy). Poza tym, ten blog zmusza mnie do szperania, zwiedzania, zdobywania wiedzy i wyrażania swojej opinii.
I mam w nosie, że ta opinia się komuś nie podoba. Już dawno temu nauczyłam się, że nie wszystkim odpowiada to co mówię lub myślę i tak ma być. Tak powinno być. Mam ten przywilej, który wynika z doświadczenia i wieku, że przestałam się przejmować i udawać kogoś kim nie jestem, a bycie przyjaciółką całego świata nie leży w mojej naturze. Często idę pod prąd. Taka moja uroda :)
Cieszę się, że tutaj ktoś zagląda i czyta, a nawet komentuje :) To naprawdę spora niespodzianka.
Mam na tym blogu 40 390 wyświetleń (czterdzieści tysięcy trzysta dziewięćdziesiąt !!!!) Nieprawdopodobne!!!
Oczywiście maszyną napędową mojego pudełka z miodem, stał się Tomek Beksiński, ale proszę mi wierzyć, pisząc prawie rok temu posta o nim, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że to będzie taki buuuum!!!Niedawno ktoś tu przyszedł i pod postem o Tomku zarzucił mi, że lansuję się na jego śmierci. Zrobiło mi się przykro, ale tylko trochę, bo ta osoba nie znając mnie w ogóle, już wystawiła mi laurkę. Już wie kim byłam i kim jestem. Już poznała wszystkie motywy i wszystkie niuanse naszej znajomości. Szkoda tylko, że się nie podpisała. NAPRAWDĘ pisząc posta o Tomku chciałam mu tylko zapalić urodzinową świeczkę. Wspominając go, wyciągałam i te fajne wspomnienia i te przykre. Film "Ostatnia rodzina" nawet nie zaświtał mi w głowie!!! A ten ktoś pisząc o mnie, że jestem niedoszłą "wdową po Beksińskim", że go wykorzystałam (ciekawe bardzo w jaki sposób??) i rzuciłam, sporo przegiął. Zabrakło tylko zarzutu, że na nim zarabiam, bo ręce by mi opadły do podłogi. Nie zarabiam na tym blogu!!!! Są tu jakieś reklamy, ale póki co, nic z nich nie wynika i pewnie nieprędko będzie. Jeśli w ogóle.
Wracając jeszcze na sekundę do Tomka- każde z nas wybrało swój sposób na życie- ja zaczerpnęłam powietrza, a on je spuścił. Pożegnał się, zgasił światło i poszedł tam, gdzie kiedyś wszyscy trafimy. Dziwnie się to wszystko poukładało i poskładało. 25 lat temu nie przypuszczałam, że moje życie jeszcze zwiąże się na tę chwilę z jego imieniem. Nie jestem fatalistką, ale któż to wie??? W sumie cieszę się, że napisałam tego posta o Beksie. Bardzo. I widzę, że większość czytających też dostrzega w tym poście i te dobre rzeczy i te złe. Prędzej czy później temat redaktora od Romantyków Muzyki Rockowej wyblaknie, ale to wspomnienie zostanie.
Dobra kochani, dosyć statystyk, dosyć o Tomku.
Kilka osób zapytało się mnie dlaczego taki skomplikowany tytuł dla bloga. Czy ja wiem, czy skomplikowany? Jak już się poważnie zabrałam za ten pomysł, okazało się, że wszystkie domeny i nazwy, które mnie interesowały są zajęte!!! Chciałam, żeby to było coś fajnego i żebym miała z tym dobre skojarzenia. Oczywiście padło na jakiś utwór Duran Duran...Te bardziej znane i kochane były zajęte... więc znalazłam alternatywę. Adres Boxfullofhoney.blogspot.com kojarzy mi się jak najbardziej z fajnym, gitarowym numerem, z niezbyt lubianej przez fanów (choć nie przeze mnie) płyty. Do posłuchania oczywiście na youtube.
Kilka lat temu nasz forumowy tłumacz Sikor, niezwykle gramotny facet jeśli idzie o Le Bonową poezję, zabrał się za ten tekst. Z pudełka z miodem został wprawdzie tylko na runie mech, ale cała reszta? Super fajny tekst! Aż nieprawdopodobne jak bardzo trafiony jest w punkt (z mojego PUNKTU widzenia :) Wystarczy tylko zmienić płeć w tym tekście. Przypadek??? Nie sądzę ha, ha...
Na runie mech
Ogarniając wszystko trzeźwym wzrokiem
- zmierzamy ku krańcowi
nie waż się stąpać dalej – to wyjdzie na dobre
a gdy cień nas rozkołysze drzewa
jakże zadrżą mi wówczas kolana
lecz powrócę myślami do twojego szeptu
śmiejesz się teraz ze mnie?
z mojego położenia?
gdy ja wciąż dźwigam twe piętno
moje życie to żal za grzechy, ale jakie?
skąd ten śmiech?
na runie mech
to co uważałem za harmonię
okazało się kompletną stratą czasu
tylko żeby mi tego wieczoru dotrzymać towarzystwa
taki samotny w tym bagnie
jakaż ta zadra bolesna
- ten fakt, że jednak tak wspaniałomyślnie cię opuściłem
śmiejesz się teraz ze mnie?
z mojego położenia?
gdy ja wciąż dźwigam twe piętno
to jakiś okrutny żal za grzechy, ale jakie?
skąd ten śmiech?
na runie mech
czy ona teraz ze mną flirtuje?
czy ona mnie podrywa?
flirtujesz teraz ze mną?
zawsze będziesz moją królową totalnej depresji
Miss Melancholii
śmiejesz się teraz ze mnie?
z mojego położenia?
gdy ja wciąż dźwigam twe piętno
a moje życie jest jakimś żalem za grzechy, ale jakie?
skąd ten śmiech?
bardzo śmieszne
na runie mech
Tłumaczenie Piotr Sikorski.
Tak więc kochani, to z miodem pudełko nie do końca wypełnione jest słodkościami :)
Wbijajcie, czytajcie, komentujcie ...nawet jeśli coś się nie podoba. Zwłaszcza jeśli coś się nie podoba.
Pozdrawiam z zalanego ciemnościami Dolnego Śląska ... Marzka :)
jesienny Wałbrzych sprzed kilku lat... Nie pamiętam kto jest autorem tego zdjęcia, ale mam podejrzenia, że Marcin Jagiellicz. Sprawdzę. |
Jest coś niezwykłego w tym blogu, bo człowiek czuje się jak w domu. I muzyka jakby z prywatnej kolekcji, nie trzeba nic nastawiać. Aż utworzyłem specjalnie konto, aby nie tylko spoglądać przez okno, lecz by przekroczyć próg uchylonych drzwi. Przy tej okazji powinno się coś jednolatkowi podarować, ale życie nie jest sprawiedliwe, więc to ja dziękuję za prezent.
OdpowiedzUsuńNiezwykle to jest miłe Kamyku co napisałeś(aś)... Piękne dzięki i w pas się kłaniam....
OdpowiedzUsuńAha, zapomniałam dodać,że to jest muzyka z prywatnej kolekcji :) Takiej słucham na co dzień :) Cieszę się, że się podoba.
OdpowiedzUsuńOjej, już rok? To najlepszego, życzę jak najwięcej weny, jak najwięcej tematów gorących, i czytelników! Sto lat, sto lat !!!! :0)
OdpowiedzUsuńBebe, Tobie dziękuję szczególnie :) Dobrze jest mieć urodziny, ale jeszcze lepiej jest mieć życzliwych przyjaciół :)
OdpowiedzUsuń