Bardzo lubię opowieść o Aladdynie, oliwnej lampie, w której mieszka wszechmocny dżinn, latającym dywanie oraz miłości, która teoretycznie nie ma najmniejszych szans na powodzenie.
W roku 1992 po obejrzeniu wersji rysunkowej wytwórni Disneya byłam zachwycona (a byłam już wtedy dorosłą osobą, co w ogóle nie miało najmniejszego znaczenia). Bajka po prostu bardzo mi się podobała. Była zabawna i wzruszająca, chwilami straszna i wszystko tam się mogło wydarzyć. No i te fantastyczne piosenki!!!Działo się! To pierwsza produkcja Disneya od lat, która tak bardzo mi się spodobała. Oczywiście wcześniejsza "Mała Syrenka" też dała radę, ale Aladdin całkowicie Syrenkę pozamiatał.