W poniedziałek był piękny, jesienny dzień. Temperatura 25 stopni, lekki wiaterek, zero chmurek. Cudny dzień pełen żółci, czerwieni i rudości. W niedzielę były wybory do sejmu i senatu. Wygrał PIS, chociaż nie do końca, ale nie będę o tym pisać, bo to rozległy temat na osobny post. Dzisiaj napiszę o naszym Bemolu, kocurze w kolorach jesieni, który właśnie tego pięknego dnia odszedł za Tęczowy Most i już nie wróci.
O Bemolu pisałam już kiedyś tutaj https://boxfullofhoney.blogspot.com/2016/02/koty-trzy.html?spref=fb&fbclid=IwAR3vro8_lCeX0YybeCg0-aI1K4AtQC967_kqvNWgLvwpM4UdGYebU8Ciecc
Wtedy był jeszcze pełnym werwy, dużym i zadowolonym kocurem, naprawdę urodziwym, o wielkich ślepiach i złotym futerku.
Bemol zwany przez nas Rudym po prostu, specjalnie nie zwracał na nas uwagi. Lubił pospać i pojeść, jak większość kocurów. Trafił do nas jako już zupełnie dojrzały osobnik, więc zabawy nie były mu w głowie. Bawił się raz, może dwa odkąd sięgam pamięcią. To po prostu nie były jego klimaty.Nigdy tez nic nie upolował. Od tego były kocie dziewczyny.