Wiem, że przywaliłam z odstępem czasowym pomiędzy postami, ale piszę teraz zupełnie coś innego i poświęcam temu projektowi właściwie wszystkie swoje wolne chwile, a przecież poza tym, potrzebna jest też chęć na pisanie, oraz coś w rodzaju weny, chociaż w moim przypadku jest to tylko taka malutka wenka, wenunia. Jestem dopiero w połowie, więc jeszcze chwilę mnie na tym blogu nie będzie.
Ale... no właśnie. Skumulowało się kilka ważnych rzeczy wokół mojego ulubionego zespołu i choć większość z nich to same pozytywy, jedna wiadomość zmiotła wszystko co dobre, optymistyczne i pozwalające na szersze spojrzenie w przyszłość. Ale po kolei.