wtorek, 19 września 2017

Ziemia Kłodzka jak świat cały.


Nie wierzycie? Naprawdę można tu znaleźć zakątki z całego świata. Zwłaszcza teraz, gdy w Kłodzku powstał park miniatur Minieuroland. Czaiłam się na tę atrakcję od 2 lat i w końcu nadarzyła się okazja. Po paru latach nieobecności przyjechały do nas w końcu nasze znajome z Warszawy Beata i Ania. Zastanawiałam się, co jeszcze mogę im na Dolnym Śląsku pokazać i od razu w głowie zaświtał mi pomysł z Kłodzkiem. W ubiegłym roku czołgałam po Kłodzku Bebe i Daniela, ale to było przy okazji zwiedzania Srebrnej Góry i jej wielkiego fortu, więc tylko to Kłodzko przelecieliśmy. W tym roku mieliśmy dużo więcej czasu.

Minieuroland powstał w 2015 roku no i jest naprawdę spory, bo ma około 20 tysięcy metrów kwadratowych. Wejście z kasami biletowymi przestronne i klarowne. A już po wejściu na teren  od razu zachwycają nas miniaturowe budowle najsłynniejszych zabytków na Dolnym Śląsku, kobierce kwiatów oraz strumienie, które przecinają cały obszar tworząc romantyczne zakątki i mosteczki.  No fajnie!!! Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne! Przeszliśmy ten park chyba dosyć chaotycznie, bo nie wiedzieliśmy jaka jest kolejność zwiedzania, ale udało nam się  zobaczyć (mam nadzieję) wszystkie miniatury. A czego tam nie ma??? I pałace i ratusze, platformy kolejowe, Brama Brandenburska i Łuk Tryumfalny, Wieża Eiffla i Statua Wolności, Wersal i Drezno, Londyn i Piza ... złoty pociąg i 65 kilometr trasy Wrocław- Wałbrzych :) A wszystkie miniatury wykonane z niezwykłą starannością i pietyzmem. Mijaliśmy te malutkie dzieła sztuki czując się jak Guliwerzy w krainie Liliputów, pomiędzy ukwieconymi klombami, altanami i placami zabaw dla dzieci.

Big Ben z Mariem

Brama Brandenburska- brakuje tylko Janka z Pancernych

Paryż z wieżą Eiffla i z boku mała kawiarenka Moulin Rogue :)


pojedziemy do Pizy na pizze i pyzy :)

Wersal, Ania i ja..na bogato

Rzym- fontanna Di Trevi

I mój ukochany pałac na DŚ- Bożków
Pogodę mieliśmy idealną, ptaki śpiewały, a strumyki szumiały. Fantastyczne miejsce i tyle zobaczyliśmy w tak krótkim czasie- połowa Europy plus Nowy York :) Podobno odbywał się tam także festiwal kawy...hm, ale jak na festiwal jeden barista to trochę za mało :)
Link do oficjalnej strony Minieurolandu tutaj http://minieuroland.pl/galeria/minieuroland/plan-parku/
No dobra, pora pojechać do małej Pragi, czyli zwiedzić Kłodzko. Kłodzko to bardzo stare miasto. Pierwsze wzmianki historyczne są datowane na 981 rok (tak, tak jeszcze przed chrztem Polski). Gród należał wtedy do samodzielnego państwa Libickiego, na którego tronie zasiadał ojciec Św.Wojciecha- Sławnik. Miasto przez lata zmieniało granice. Było miastem  Polskim, Czeskim i Pruskim. Po II  Wojnie Światowej chciała je sobie przywłaszczyć znowu Czechosłowacja. Figa z makiem!
Oczywiście najsłynniejszą budowlą w Kłodzku jest olbrzymia twierdza-dzieło Fryderyka II zwanego Wielkim. Frycek  tak naprawdę był postury siedzącego psa, czyli był jeszcze niższy niż Napoleon, ale był tak samo bitny. No i tak samo był genialnym strategiem. Podobno gej, co samo w sobie nie jest niczym specjalnym. Specjalny jednak był zapach, który unosił się wokół wielkiego króla Prusaków-Wielki  Fryc był podobno śmierdzący jak nagła cholera, ponieważ woda i mydło były mu kompletnie obce. Mówi się, że Fryc został umyty tylko 2 razy, w tym raz tuż po urodzeniu, a drugi raz tuż po śmierci. No mniejsza z tym, głupi nie był. No i doprowadził do pierwszego rozbioru Polski. Razem z Katarzyną Wielka i cesarzową Marią Teresą rozparcelowali sobie Polskę jak im się podobało. To ON się uparł na te rozbiory!!!! I to on w 1745 roku rozprawił się pod Dobromierzem w wielkiej bitwie z Saksończykami i Austriakami, odebrał im Dolny Śląsk, który przez równo 200 lat należał do Prus (czyt. Niemiec). Facet naprawdę przysłużył się Prusom, a swoją armię trzymał bardzo twardą ręką.
 Twierdza Kłodzka jest olbrzymia!!! Samych korytarzy minerskich, które tworzą zwodniczy labirynt jest ponad 40 kilometrów!!! Z daleka wygląda jak starożytna, kanciasta budowla. Oczywiście złowieszcza :) W sam raz plener do kręcenia filmów.

fotka z internetu. Niestety nie mam ani samolotu ani nawet drona.

Należy  pamiętać, że w Twierdzy Kłodzkiej został  nakręcony jeden z odcinków "Czterech Pancernych i psa" pt. Dom. Olbrzymia bomba ukryta węglu (albo koksie), radziecki saper, puste miasto i feralny strzał na końcu.

Tak, znajduje się tam także fragment Chińskiego Muru :)

No dobra, wracamy do miasta. Słynnym zabytkiem Kłodzka jest gotycki most z figurami świętych, który łączy 2 brzegi rzeki Młynówki. Most jest nie byle jaki, bo przypomina miniaturową wersję słynnego mostu Karola w Pradze, z tym, że most w Kłodzku jest trochę starszy. Nasz pochodzi z około 1390 roku, a ten praski z 1402.

Kłodzko- fotka z Wikipedii

Praga dla porównania. Też nie moja.
Byłam w Pradze kilka lat temu, ale zabijcie mnie, gdzie ja mam fotki z mostem Karola? Tego nie wie nikt. Moje zdjęcia z tej wycieczki są tylko takie.

Wenecja :) No dobra, Amsterdam.

Ania, Mario i Bea , bo ludzi tłum i dobre zdjęcie wyjść nie mogło.

Na starym mieście można też znaleźć kilka kamienic przypominających te ze Złotej Uliczki w Pradze. Naprawdę kunsztowne.
Kolejnym zabytkiem jest olbrzymia Kolegiata Wniebowstąpienia Najświętszej Maryi Panny. Wybudowana w wieku XIV, stylizowana na praski gotyk. Oczywiście kościół przeszedł barokizację i dzisiaj prezentuje się naprawdę zacnie. Piękne sztukaterie, konfesjonały, posadzka i ambona. Z praskiego gotyku zamieniono kościół w italiański barok :) Na bogato!!!






Pobiegaliśmy jeszcze po starym Kłodzku, podziwiając przy okazji starocie wystawione na ulicach Kłodzka, ponieważ trafiliśmy w sam środek takich targów. Czego tam nie było... obrazy, meble, porcelana, wypchane zwierzęta, żelastwo i najgorszy badziew z plastiku z lat 70-tych. Ale było barwnie i nawet zakupiłam kobaltowy, szklany dzbanek. Lubię niebieski :)

na tle fontanny przed kłodzkim ratuszem.

No ale czas opuścić Pragę na rzecz Szwajcarii. Tak, tak Szwajcaria znajduje się na terenie Kotliny Kłodzkiej, a mianowicie w Międzygórzu. Pisałam już o tym miejscu prawie 2 lata temu, więc kto ciekawski to sobie znajdzie. Bea i Ania było zachwycone tym miejscem. Ja jestem nim zachwycona od lat. Sporo się tam poprawiło- wyremontowano  stylizowane  na szwjacarską architekturę domy. Zaczęto remont ścieżki widokowej nad wodospadem Wilczki (TYLKO DLACZEGO W ŚRODKU SEZONU????) No i miałyśmy okazję po raz kolejny spróbować prawdziwej oranżady z Bystrzycy Kłodzkiej- smak dzieciństwa. W ten weekend (17 września) wracaliśmy z Mariem Międzywodzia i zatrzymaliśmy się gdzieś w Polsce na obiad. Też była oranżada. Skusiliśmy się- o matko jaki badziew. Pół dnia odbijało mi się potem plastikiem. Nasza bystrzycka to jest jednak klasa :)


Ania i Bea skończyły zwiedzanie Kotliny w pałacu w Bożkowie. Tego samego dnia widziały miniaturę i pałac w całej swojej okazałości. Oczywiście zamknięty i w coraz gorszej kondycji. Nie do pomyślenia w normalnym państwie, żeby zabytek tej klasy, kategorii i piękna niszczał w zastraszającym tempie na naszych oczach. A wstyd jaki!!!

Ale to nie jest koniec posta o Kotlinie i jej światowej różnorodności. Tydzień przed wizytą Beaty i Ani była przecież Bebe i ją także zaciągnęliśmy w Kotlinę. Tym razem okolice uzdrowisk- Kudowa Zdrój i Kaplica Czaszek w Czermnej. Wyobrażałam ją sobie o wiele większą, a malutka taka, że nie do opowiedzenia.
W latach 1776-1804, 3 mężczyzn- proboszcz (Czech z pochodzenia) Vaclav Tomasek, kościelny J. Schmidt i grabarz J. Langer wygrzebali z ziemi, z okolic Polanicy, Kudowy i Dusznik ponad 3 tysiące ludzkich czaszek i około 30 tysięcy innych szczątków  doczesnych spod płytkich grobów z tego terenu . Najprawdopodobniej były to ofiary wojny XXX letniej, wojny 7-mio letniej oraz wszelkiej maści zaraz i innych klęsk głodowych nawiedzających te okolice na przestrzeni lat. Pochowane płytko, tuż pod ziemią na przestrzeni lat powyłaziły i zaczynały świecić bielą kości. Panowie wyczyścili znalezione szczątki, wygotowali je w w ziołach i umieścili w niewielkiej kaplicy poświęconej ofiarom, łącząc czaszki i kości drutami. Wygląda to naprawdę makabrycznie. Jedyna taka kaplica w Europie, ale ma konkurencję w postaci Kościoła w Mediolanie- San Bernardino alle Ossa, jeśli chodzi o obiekt sakralny i katakumby w Rzymie, ale to już zupełnie inna para kaloszy. Zdjęć w kaplicy robić nie wolno (oj tam, oj tam). Można się przestraszyć, bo  na własne oczy widzieliśmy jak ze środka wynoszono omdlałych młodzieńców. Wpuszcza się tam jednorazowo 40 osób (nie wiem jaka jest powierzchnia- 20 metrów?) i pomimo klimatyzacji jest ciężko i klaustrofobicznie. Makabra!

dzwonnica tuż obok



memento mori...
i Milano... Strach się bać. Nie moja to fotka!!! Ale jak wrócę to dorobię.
I żeby nie było tak makabrycznie i strasznie posta dokończę Japonią i pięknym ogrodem znajdującym  się niedaleko Lewina Kłodzkiego (tam mieszkała Wioletta Villas). Właściwie ogród znajduje się w Jarkowie, to info dla tych dokładniejszych. Jego właścicielem jest wielki pasjonat pan Edward Majcher. Ogród odwiedziliśmy kilka lat temu i już wtedy nas zachwycił. Teraz jeszcze się powiększył i jeszcze bardziej wypiękniał. Wejście na teren ogrodu kosztuje 8 pln, ale naprawdę warto zachłysnąć się Japonią na tę krótka chwilę. Dużo wody, wodospadów, ryb, pięknych roślin i banzai. Cudownie!!!

7 lat temu

Gosia jako kompletny dzieciak
moja


2017

Bebik

dobrze jest :)
No i co kochani? Mało wam świata w Kotlinie Kłodzkiej? Dla mnie aż w sam raz. Zapraszam na Dolny Śląsk, a zwłaszcza w Kotlinę. Tutaj jest naprawdę wszystko!!! A jak komuś mało, to na pewno dobudują :) Nie mam wątpliwości. Zresztą nie znam Kotliny aż tak dobrze, ale wszystko przede mną.

Ps. Długo pisałam tego posta (pomimo urlopu). Następny post o  zwyczajnym życiu. Czyli "Co mnie K#&wa podkusiło".

2 komentarze:

  1. przepiękna i ogromna kalplica 'czaszek' jest jeszcze w Kutnej Horze w Czechach. Warto zobaczyć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dobrze wiedzieć!!! Zakonnica, która opowiadała o historii kaplicy sprzedała informację o unikatowości Czermnej. Wygoogluję sobie :) Dzięki za info.

      Usuń