poniedziałek, 26 listopada 2018

TOP 10 NAJLEPSZYCH FILMÓW O WAMPIRACH.

Oczywiście w moim odczuciu najlepszych.
Dlaczego wampiry? Ano czas ku temu nastraja- zimno, ciemno, dżdżysto, mglisto.... Za oknem horror. Temat wampiryczny jest dosyć halloweenowy, a ja żadnego rozsądnego posta w tym roku o strachach nie napisałam, więc dlaczego nie powspominać tych ulubionych wampirzych obrazów?
 Filmy o wampirach to bardzo fajny i krwisty motyw, bo przecież powstało ich naprawdę bardzo, bardzo dużo. Wymienię 10 obrazów, z różnych okresów i postaram się nie uzasadniać. Po prostu tak jest.



1. FROM DUSK TILL DOWN (Od Zmierzchu do świtu -1996 r.)

Dwaj bracia o nazwisku Gecko, notoryczni bandyci, złodzieje, mordercy i element społeczny, rabują bank. Oczywiście przy okazji zabijając kilka osób. Z USA można uciec po płaskim tylko do Kanady, albo do Meksyku. Nasi popaprańcy nawiewają w tym drugim kierunki, po drodze uprowadzając rodzinę niewierzącego pastora z jego dwójką nastoletnich dzieci, którzy podróżują kamperem. To dla naszych bandziorów  idealna przykrywka na granicy. Skoro przekroczenie terytorium Ameryki się udało, należy odpocząć w przydrożnym barze o nazwie Titty Twister. Bar bardzo fajny, tequila leje się strugami, piękne półnagie kobiety ocierają się o gości, a gwoździem (także do trumny) programu jest cud miód Salma Hayek, w objęciach żółtego pytona...Scena już kultowa. A Salma nieziemska :)




Ale zaraz po tym fantastycznym występie, rozpoczyna się najprawdziwsza jatka i rzeźnia jak to u Quentina i Rodrigueza bywa. Bar okazał się przystanią dla wampirów, a goście tawerny to kolejna, codzienna  przystawka w ich menu. Ale trafił swój na swego i żywy stąd nie wyjdzie nikt :) Krew leje się wiadrami, co jakiś czas potaczają się poodrąbywane głowy, wampiry i wampirzyce zamieniają się w najprawdziwsze potwory z piekła rodem. Szał po prostu... Szał by night :)
Byle do świtu... Przetrwają tylko 2 osoby, a reszta???  Reszta albo zainfekowana, albo zeżarta na kolację.... lub spalona porannym słońcem.
Film ewidentnie podzielony na 2 części- gangsterkę i te rzeźnię wampirzą, gdzie dla potrzeb  filmu naprawdę wyprodukowano cysterny sztucznej krwi.
Jak dla mnie za bardzo dosłowny, ale za to z niezłymi tekstami i świetną muzyką. Nie ma tu nostalgii, tęsknoty, bladości (wszak to Meksykanie), cmentarzy, trumien... Normalne Meksykańskie wampiry. Przaśne i bardzo głodne.
 Zeby obejrzeć ten film trzeba mieć  spory dystans to takich scen. Mnie one bardziej bawią, niż przerażają, wszak to Hollywood i nie należy o tym zapominać.  Mam ten dystans, dlatego ten film jest u  mnie na miejscu 10-tym.

Słowo na niedzielę- Uważaj, bo z myśliwego, zamienisz się w ofiarę... I to nie ma znaczenia jak bardzo jesteś walnięty. Są bardziej walnięci od ciebie.

9. HOTEL TRANSYLWANIA (2012 r.)

Kreskówka. Tak, oglądam i bardzo lubię. Zresztą tę obejrzałam zupełnie niedawno i przyznam szczerze, że i rozbawiła mnie i wzruszyła.
Hotel Transylvania to przystań dla wszystkich znanych nam potworów, począwszy od Mumii, a skończywszy na Wilkołaku z jego olbrzymią rodziną (szczeniaki przezabawne).
Jest tata wampir i jego 118 letnia córka, która właśnie jako wampirzyca wchodzi w dorosłość i ma się odbyć wielkie, urodzinowe przyjęcie. Tata, jak większość ojców na świecie, za wszelką cenę chce chronić córkę, przed złem tego świata, co w ich przypadku oznacza ludzkość (właściwie się nie dziwię), jednak przez zupełny przypadek na zamek (hotel) trafia ludzki turysta i zaczynają się prawdziwe jaja.
Bardzo fajna historia, niezwykle uniwersalna i przezabawna (choć z elementami tragicznymi). Jak to się wszystko kończy musicie zobaczyć (kto jeszcze nie widział), bo to naprawdę  bajka z jasnym przesłaniem. Obejrzałam też Hotel Transylvania 2, ale jedynka lepsza.



Przesłanie na niedzielę- Bycie potworem nie zawsze oznacza bycie nieludzkim. Tata powinien zawsze kochać ponad wszystko. Tak jak tutaj.

8. KOŁYSANKA.(2010 r.)



To akurat film polski, co jest kompletnym ewenementem, ponieważ nasze produkcje o wampirach nie istnieją (czytałam o filmie "Lubię nietoperze", ale na oczy nie widziałam). Tutaj pan Juliusz Machulski postanowił zrobić pełnokrwisty film o wampirzej rodzince, która mieszka sobie na mazurskiej wsi i prowadzi zdrowy tryb życia, zwłaszcza związany z dietą. Mama, tata, 4 dzieci i dziadek, czyli rodzina wielopokoleniowa. Niestety zaczynają ginąć okoliczni mieszkańcy, a także niemiecki turysta. który się napatoczył. Policja jest bezradna, a do wsi przyjeżdżają reporterzy z TV zaciekawieni tematem.
Film jest naprawdę przezabawny. Nie ma tu krwawych jatek i obgryzania krtani, bo nasi bohaterowie wolą kończyny dolne, a nawet spuszczanie krwi szlauchem... Swieci słonko, a trumny to jakiś przeżytek. Teksty rozwalają, postacie nad wyraz charakterystyczne i do zapamiętania. Muzyka Michała Lorenza lekko zerżnięta z "Piratów z Karaibów", ale kto by się czepiał?.



Słowo na niedzielę- Uważaj na sąsiada krwiopijcę... Co to krew wypije, a dziury nie zrobi ....No malutką.

7. DARK SHADOWS (Mroczne cienie - 2012 r.)


Czyli kapitan Jack Sparrow i dziewczyna Bonda w odsłonie Tima Burtona. Czego się spodziewać po Burtonie każdy wie- trupy, zgnilizna, kontrasty, wyraziste charaktery, często bardzo nieszczęśliwe i zagubione.
Mamy tutaj także nieszczęśliwą  miłość i karę, bo gdy ktoś narazi się najprawdziwszej czarownicy, może zostać zamieniony przez nią  w wampira i skończyć w trumnie zakitranej w łańcuchy kilka metrów pod ziemią na  prawie 200 lat.
Kara dotkliwa, ale jak się okazuje wszystko można jeszcze odkręcić, bo dobrzy ludzie wykopali...
Czy ktoś widział film "Hibernatus" z Luisem De Funesem? Historia jest tutaj dosyć podobna, bo po długoletniej hibernacji świat poszedł do przodu, a bohater został mentalnie w innej epoce. W Hibernatusie nie chcąc zszokować głównego bohatera, wystylizowano otoczenie na wiek XIX. W "Mrocznych Cieniach" to nasz bohater musi się dostosować, a to łatwe dla niego nie jest. Wszystko jest wymysłem szatana, zwłaszcza technika, a trzeba wiedzieć, że akcja rozgrywa się w roku 72, 1972 :) :) Ciekawe co by taki wampir powiedział, gdyby obudził się w roku 2018. Pewnie sam dobrowolnie zakopałby się z powrotem :).
 Wampir Barnabas w czasach współczesnych na nowo spaja pokręconą, a właściwie kompletnie porąbaną rodzinkę, przy okazji morduje z głodu wampirzego kilka osób i rozprawia się z dawnymi, mrocznymi cieniami...
Doskonała obsada, zróżnicowane, powichrowane temperamenty i świetna ścieżka dźwiękowa cała z lat 70-tych.
Johny Depp jako wampir rewelacyjny- arystokratyczny akcent, maniery, wieczne zdziwienie na twarzy, brak odbicia w lustrze i spanie głową do dołu. Naprawdę sam szyk i elegancja. Depp urodził się do grania takich ról. Moim zdaniem to naprawdę jeden z najlepszych wampirów, jakie widziałam na ekranie.
Dodatkowo na  uwagę zasługuje występ Alice Coopera, głównego specjalisty do spraw horrorów na scenie.
W "Mrocznych Cieniach" się dzieje... I może nie jest to najlepszy film Burtona, ale na pewno jest jednym z najlepszych o wampirach ...z dystansem :)




Słowo na niedzielę-
"Dwa uczucia, walką śmiertelną
Rwały ku sobie duszę młodzieńca.
Miłość – uśmiechem w raj ją zanęca;
Zemsta – potrąca w otchłań piekielną".
Gustaw Zieliński "Kirgiz"

6.  DRACULA (1992)


No i żarty się skończyły. Koniec nabijania się z wampirów i ich dziwacznych zachowań. Tutaj mamy najprawdziwszego wampira- Vlada III Draculę, niegdyś walecznego księcia wołoskiego, obrońcę wiary i wielkiego rycerza. W roli tytułowej genialny Gary (EVERYONE) Oldman.
Wyruszył rycerz na wojnę zostawiając w zamczysku ukochaną, ale jego wrogowie użyli fortelu i wysłali do Vladowej list, że stary skonał na polu walki. Zakochana kobieta w akcie desperacji i rozpaczy popełniła samobójstwo, ale kapłani ani myśleli jej pochować tak jak na to zasługiwała księżna, twierdząc, że samobójczyni nie zasługuje na modlitwę i kościelny pochówek. No, ale wrócił stary z wojny, cały i żywy jak jasna cholera i trochę się wkurzył...A nawet bardzo trochę. Rozpieprzył towarzystwo w drzazgi, wyrzekł się Boga na zawsze i wszedł w układ z siłami ciemności, stając się wampirem. Najsłynniejszym wampirem na świecie!!!!
Niby nic, a tak to się zaczęło....
Minęło 400 lat i na zamek  Draculi, który nota bene wygląda jak żywcem namalowany na obrazach Zdzisława Beksińskiego, przyjeżdża angielski prawnik (Keanu Reeves) w celu zakontraktowania kilku angielskich posiadłości, którymi zainteresowany był Dracula. Pech chciał, że prawnik na biureczku wystawił fotkę swojej ukochanej Miny (Vinona Ryder), która jota w jotę przypominała samobójczynię sprzed wieków.  Nasz Vlad postanawia wyruszyć na jej podbój do Anglii, zostawiając Jonathana  (prawnika) pod opieką 3 sexownych wampirzyc. Wsiada na statek, morduje wszystkich (chyba był głody bardzo) i jako przystojniaczek w fioletowych okularach przeciwsłonecznych przystępuje do ataku na wdzięki panny Ryder.
No i fajnie, bo dzieje się wszystko co w filmach o wampirach dziać się powinno- krew się leje, upiór zamienia się w co tylko mu przychodzi do głowy, panienka mdleje, a tego wszystkiego dogląda niejaki Van Helsing, doktor. Super fajny film o wampirach!!! Naprawdę! Na dodatek to wszystko okraszone fantastyczną muzyką naszego genialnego kompozytora Wojciecha Kilara!!!! Za muzykę do tego filmu otrzymał ASCAP Award 1992 w Los Angeles i nagrodę Best Score Composer w 1992 roku za  Horror Film w San Francisco!!! No i bardzo dobrze! Sam napisał, sam zaaranżował, sam dyrygował. Amerykanom to się w głowie nie mieściło.
Czy ktoś się spodziewał, że facet od "Ojca Chrzestnego" i "Czasu Apokalipsy" zrobi film o wampirach? Nie sądzę, ale jak widać zdolny potrafi wszystko wyreżyserować- nawet horrory, które mając swój pierwowzór w książce, wcale nie są łatwe do adaptacji.
Nie będzie trailera, ale za to zamieszczam zabawną piosenkę, którą swego czasu bardzo często puszczał Wojciech Mann w Trójce na zakończenie swojej porannej audycji. Nie ma nic wspólnego z Vladem III... chociaż nazywa się Dracula.



Słowo na niedzielę: "Jestem niczym. Bez życia. Bez duszy. Tym, którego nienawidzą i boją się. Umarłem dla świata. Posłuchaj mnie: jestem potworem, którego ludzie chcą zabić. Jestem Dracula."

5. THE INTERVIEW WITH THE VAMPIRE (Wywiad z wampirem- 1994r.)


Jeszcze jeden poważny film o wampirach i ich niedoli, zagubieniu, odtrąceniu i samotności.
Całą historię wymyśliła Anne Rice, autorka, która bardzo pięknie wykreowała wampirzy świat i była jego pomysłodawczynią. Przyznaję szczerze, że nie przeczytałam książki pt "Wywiad z Wampirem", ani jej kontynuacji "Wampira Lestata", ale przeczytałam "Królową Potępionych" tej samej autorki, która naprawdę fantastycznie zazębia rozsypane po świecie puzzle powiązane ze sobą tematem wampiryzmu. Wszystko co potem napisała Stephanie Mayer w swojej sadze "Zmierzch" to tylko niecne popłuczyny pomysłów Rice, zerżnięte  i oprawione w nową, współczesną formę. W ogóle nie rozumiem fenomenu tej autorki, ani tym bardziej filmów z tej serii. Fuj.
No, ale wracając do wampira Lestata i jego zainfekowanego partnera Louisa... Dawno dawno temu, jakieś 200 lat około, w południowych stanach USA, był sobie plantator Louis (cudny Brad Pitt), który stracił żonę podczas porodu, a tym samym córeczkę. Z rozpaczy chlał i szukał straconego dnia, aż napatoczył mu się Europejczyk, niejaki Lestat (Tom Cruise)- wampir bez skrupułów. Gustujący we krwi arystokracji i straszny snob. Lestat postanowił pomóc w niedoli Louisowi zapewniając go, że zna sposób na jego żal i smutek. No jak się potem okazało, po przemienieniu nie było tak różowo jak o tym opowiadał Lestat, tym bardziej, że w Louisie zostało więcej z człowieka niż w każdym innym wampirze. Zabijanie nie było fajne, a głód był niemożliwy do zaspokojenia. Chłopaki raczej się ze sobą męczyli, bo każdy z nich był skrajnie różny. Napisałabym, że razem zabijali czas. Przez zupełny przypadek i w akcie humanitaryzmu podczas epidemii zarazy w Nowym Orleanie, Louis uratował małą dziewczynkę Claudię. Ukąsił  ją w delikatną szyjkę.... Właściwie Luoi chciał ją zeżreć, ale kumpel się z niego zaczął naśmiewać, więc porzucił niedokończone dzieło, które dokończył Lestat. Chłopaki mieli małą córeczkę :) Inteligentną, drobną wampirzycę o niezaspokojonym apetycie. Jednak dziewczynka nie mogła dojrzeć jako kobieta fizycznie, więc bardzo się z tego powodu wkurzyła obarczając za to oczywiście Lestata. Rodzinka się pokłóciła i nawet lekko podmordowała. Ciało prawie martwego wujka Lestata, zamachowcy wyrzucili na bagna, a sami nawiali do Europy szukać innych wampirów, żeby się jeszcze czegoś o sobie dowiedzieć, bo ten Lestat to jakiś cymbał po prostu był i nic nie wiedział- ani skąd, ani jak, ani po co, ani w ogóle nic. Znał tylko swojego stwórcę i coś majaczył o Paryżu. Anne Rice w "Królowej Potępionych" wyjaśniła i skąd i jak i dlaczego. Wiecie, że pierwszą kobietą, którą stworzył Bóg w Edenie wcale nie była ta uległa i podporządkowana Ewa, tylko Lilith? Bardzo niegrzeczna i nieposłuszna mężowi laska. Adam się wkurzył i kazał sobie zrobić coś bardziej odpowiedniego na żonę, poświęcając żebro. A co się stało z Lilith? Przeczytajcie.
No, a wracając do  Paryża, działy się tam  krwawe spektakle teatralne, zresztą świetnie zrobione, ale Loui i Claudia nie przypadli do gustu wampirzej braci z bohemy. On skończył zamurowany w trumnie, a ją wrzucili do wieży, gdzie poranne słońce spaliło piękną Claudię na  popiół.
I właściwie byłoby po sprawie, ale jeden z wampirów, ojciec założyciel (Antonio Boski Banderas) odważył się uratować Louisa, narażając się na karę ze strony współplemieńców, ale to nic.
Louis uratowany, dokonuje zemsty. Lestat nadzwyczajnym wysiłkiem woli z bagien także uratowany. Chłopaki jeszcze ze sobą nie skończyli.
Film kończy się tak samo jak się zaczął- w mieszkaniu dziennikarza, który przeprowadził wywiad z Louisem, sam do końca w to wszystko nie wierząc. CDN...
Jest potencjał, chociaż jeszcze nie sfilmowany (no poza Królową Potępionych, ale nie widziałam. Podobno lipa.).
Naprawdę cenię i lubię Toma Cruisa jako aktora. Udowodnił niejednokrotnie, że jest doskonałym artystą. Doskonałym! ("Urodzony 4 lipca", "Firma", "Ludzie honoru", mój ulubiony "Jerry Maguire" czy "Zakładnik")- jest wielowymiarowy. Tutaj jako wampir sprawił się doskonale. To naprawdę aktor wybitny. Chociaż ma nawalone w głowie jak mało kto na tej planecie. No, ale cóż...Nie ma ludzi idealnych.





A słowo na niedzielę- Zło jest zawsze możliwe. A boskość jest odwiecznie trudna do pojęcia.

4. DANCE OF THE VAMPIRES (Nieustraszeni łowcy wampirów 1967r.)

Jeden z najśmieszniejszych filmów o wampirach jakie kiedykolwiek widziałam.  Jest moim równolatkiem, czyli powstał ponad 50 lat temu, więc miałam w międzyczasie sporo innych obrazów o tej tematyce do obejrzenia i ZADEN aż tak mnie nie rozbawił.
Reżyserem obrazu jest Roman Polański, który po pierwszych sukcesach na Zachodzie, wyemigrował do USA, gdzie zrealizował właśnie "Pogromców Wampirów." Nieustraszonych oczywiście przez cały (prawie) czas. To był jego debiut Hollywoodzki. Taki właśnie.
Fabuła jest prościutka i mało skomplikowana. W roli głównej dwóch śmiałków- profesor Abronsius, nawiedzony uczony od istot przeklętych o wyglądzie Alberta Einsteina, oraz jego asystent, także prawa ręka, Alfred (w tej roli sam Roman Polański), niezbyt rozgarnięty i straszny cykor.  Zaniosło tych dwóch osobników do małej wioski w ośnieżonej Transylwanii, gdzie całkiem niedaleko był sobie zamek hrabiego Draculi??? Nie, nie Hrabiego Von Krolocka!!!! Taka nowinka. W wiosce panowie trafili  pod dach żydowskiego karczmarza, który był strasznie szpetny, ale miał przepiękną, rudowłosą córkę Sarę, która uwielbiała się kąpać. W tej roli prześliczna żona Polańskiego, Sharon Tate. Pomimo nieludzkich ilości czosnku w całej karczmie, przez okieneczko po nocy, do improwizowanej łazieneczki wpada wcześniej wspomniany arystokrata i wykrada piękną Sarę na zamek.
Jak się można domyślić, nasi nieustraszeni pogromcy wampirów wyruszają jej z odsieczą wierząc, że dobra transfuzja jest w stanie jeszcze wszystko odkręcić. Wyposażeni w całą torbę czosnku, krucyfiksów i kołków osikowych naostrzonych bardzo, bardzo starannie, zameldowali się na zamku, gdzie przywitał ich pokręcony Igor z siekierką... A dalej to już są  takie jaja, że ja za każdym razem kwiczę ze śmiechu.
Chociaż nasi bohaterowie mają cały misterny plan jak odbić Sarę z łap wstrętnych krwiopijców, na ich drodze stają całe zastępy wampirów, w tym syn samego hrabiego, gej jak się nietrudno domyślić z jednej ze scen, który ostrzy sobie kły na naszego biednego Alfreda. Punktem kulminacyjnym jest wielki bal pełen zakurzonych, pokręconych i lekko nadsuszonych wampirów, gdzie tylko 3 osoby mają zdrowy kolor skóry...I niestety tylko 3 osoby mają odbicie w lustrze. Scena na balu jest absolutnie moją ulubioną i z prawdziwą przyjemnością zamieszczam ją poniżej. A co się stało z naszymi bohaterami? No jak to u Polańskiego, niby dobrze, ale nie do końca. Polecam.
Aha, muzyka Krzysztof Komeda oczywiście.... 



Słowo na niedzielę: Tym razem suchar
"Przychodzi baba do lekarza i skarży się, że jej mąż ubzdurał sobie, że jest wampirem. A lekarz na to- Ale próbowała pani z nim wieczorem porozmawiać, przytulić, zagaić jakoś ten temat?
A baba na to- Nie, bo śpimy w osobnych trumnach."...
Aż mi zazgrzytało w uszach.


3. THE LOST BOYS (Straceni Chłopcy 1987)

No i dobrnęliśmy do pudła. Na miejscu 3 w moim rankingu "The Lost Boys" czyli "Straceni chłopcy". Obejrzany pierwszy raz 30 lat temu!!!! I bardzo, bardzo mi się wtedy spodobał. Zresztą do dzisiaj jak widać, nie stracił w moich oczach ani trochę, ale wtedy przede wszystkim moją uwagę przykuł  przecudnej urody Jason Patrick- ciacho z najwyższej półki. Naprawdę nieziemsko przystojny chłopak. W filmie postać pierwszoplanowa.


Historia nieco wakacyjna- rozwiedziona mama, wraz z dwójką nastoletnich synów, zmuszona jest wrócić do domu rodzinnego w nadmorskiej miejscowości Santa Carla. Chłopaki z mamą zamieszkują u swojego dziadka, którego pasją jest wypychanie martwych zwierząt. Dziadek mocno powichrowany i cudaczny, co tylko dodaje mu tajemniczości, a w całym filmie odegra bardzo ważną rolę. Chyba najważniejszą :)
W miasteczku giną ludzie, na dodatek giną ich naprawdę spore ilości i nie ma na to żadnego wytłumaczenia.
Nasza trójka, czyli mama i dwóch synów, nawiązuje w miasteczku nowe znajomości- najmłodszy Sam, poznaje w sklepie z komiksami, dwóch kolesi, braci Frog, zakręconych na punkcie wampirów, mama poznaje właściciela wypożyczalni video, niejakiego Maxa, a nasz przystojniaczek trafia na lokalną piękność o imieniu Star, w której się zakochuje od pierwszego wejrzenia. Niestety dziewczyna obraca się w szemranym towarzystwie paczki, której przywódcą jest David, grany w filmie przed Kiefera Sutherlanda.


I niestety ta ekipa, to najprawdziwsze wampiry, zamieszkujące opuszczony i zniszczony hotel tuż nad samym oceanem. I co z tego, że małolaty? Mordować potrafią.
No i? A, już wiem. Oczywiście Michael zaplątuje się w wampirzą paczkę, a chcąc zaimponować dziewczynie i rówieśnikom (chyba, bo jak wiadomo wampiry się nie starzeją) wypija tajemniczy napój ze starej butelki, po czym odlatuje... Dosłownie i w przenośni. Rano budzi się ze światłowstrętem, pies przestał go lubić, a odbicia w lustrze brak. Jest coś na rzeczy.
Młodszy brat zaczyna się czegoś domyślać, a bracia Frog, tylko go w tym utwierdzają, ponieważ po przeczytaniu olbrzymiej ilości komiksów o wampirach, stali się niejako specjalistami w tej dziedzinie.
Bracia chcą Michaela po prostu szybko ukatrupić osikowym kołkiem, ale Sam chce brata ratować za wszelką cenę. Jest tylko jedno ale... Zeby to zrobić, trzeba wyeliminować wampirzego przywódcę.
W międzyczasie mama randkuje z właścicielem wypożyczalni i nawet ma nadzieję, na nieco bliższą znajomość, bo facet jest kulturalny, szarmancki, w miarę przystojny i zainteresowany.
Łebki natomiast wyruszyli na wampirza krucjatę, ale coś poszło nie  tak i zamiast pozbyć się wampirów z hotelu, tylko ich rozwścieczyli, więc będzie odwet, niech no tylko słońce zajdzie... A zachodzi w końcu. I zaczyna się cała zabawa. Najpierw przygotowania. Oczywiście jest kąpiel z wodą święconą i czosnkiem, osikowe kołki, pistolety wodne, także na święconą i temu podobny arsenał.
Wampiry zaatakowały z impetem, a oprócz tego w domu dziadka był jeszcze ich "człowiek"- kto? Nie napisze, trzeba zobaczyć.
Jak to się wszystko skończyło też nie napiszę, ale miałam naprawdę ubaw po pachy oglądając "Straconych chłopców". Zwłaszcza kreacje braci Frog (Corey Feldman i Jamison Lewlander) i młodego Sama (w tej roli Corey Haim- nieżyjący już niestety) rozbawiły mnie po całości. Dzieciaki naprawdę wzięły sobie walkę z wampirami do serca. Bitwa była straszna i zacięta, chociaż skazana na porażkę. Dom dziadka rozpieprzony w drzazgi, ale nadszedł ratunek i to z  najmniej spodziewanej strony.
Lost Boys to naprawdę dobrze skrojony film o wampirach, w którym wykorzystano elementy współczesne (jak na lata 80-te) jak i  tradycje związane z synami (i córkami) nocy. Fajna zabawa dla całej rodziny. Właściwie mogłabym napisać, że jest to wampirze kino familijne :)
Dodatkowy plus za ścieżkę dźwiękową, bo wkomponowana jest w obraz idealnie. Na uwagę zasługuje cover The Doors, tutaj w wykonaniu Echo and the bunnymen,- "Peope are strange" czy kawałek INXS Good Times.




Słowo na niedzielę- "Mój własny brat stał się cholernym krwiopijcą, wampirem. Czekaj, niech no się mama o tym dowie.... "


2. VAN HELSING (2004)


Na miejscu drugim, ze srebrnym medalem umieściłam film "Van Helsing." z 2004 roku, z absolutnie prze przystojnym Hugh Jackmanem. I to tak naprawdę nie jest film o wampirach, tylko film o łowcy wampirów, a właściwie o zawodowym poławiaczu potworów na usługach Kościoła Katolickiego. O!
Gabriel Van Helsing ma problemy ze swoją tożsamością, ponieważ nie pamięta skąd się wziął na tym Bożym świecie. W rozwikłaniu zagadki ma mu pomóc zlecenie na pacyfikację najpotężniejszego wampira wszech czasów- hrabiego Draculę. W tym celu wraz ze swoim "giermkiem"- zakonnikiem Carlem, wyrusza do Rumunii, gdzie w małej osadzie już na przywitanie toczy walkę z 3 latającymi wampirellami. W ferworze walki  poznaje lokalną księżniczkę Annę, zuch dziewczynę o nieziemskiej urodzie i waleczności. Anna właśnie zapodziała gdzieś brata, który walcząc z wilkołakiem po prostu zaginął. Kamień w wodę i niestety ona jest  ostatnią potomkinią z rodu, która może przedłużyć linię.
Hrabia Dracula pilnie poszukuje maszyny, dzięki której powołano do życia potwora Frankensteina, ponieważ jest tatusiem całej chmary małych wampirków, które niestety przedwcześnie umierają, a założenie jest takie, że maszyna ma dać tej hordzie krwiopijców długie życie na udane łowy.


Oczywiście Anna i Van Helsing zawierają sojusz i razem chcą zrobić porządek z wampirami. Poznają przy okazji potwora Frankensteina, wielkiego poczciwinę i zaczyna się dziać. A dzieje się dużo i naprawdę nie sposób się na tym filmie nudzić chociaż przez sekundę. Jest tajemnica, walka dobra ze złem, piękne wampirzyce i ohydne wampirzątka, burze z piorunami, pościgi, nieoczekiwane zwroty akcji i tragedie.
Gabriel Van Helsing ma dodatkowo na wyposażeniu bardzo fajne zabawki i to takie, że James Bond by się ich nie powstydził, więc jest to jeszcze wartość dodana. Widowisko z fajerwerkami..
To zdecydowanie jedna z najlepszych  produkcji Hollywood poświęcona krwiożercom, pełna efektów specjalnych, szybkich ujęć i pełnokrwistych bohaterów. Scenariusz posklejany z wielu historii o potworach, ale generalnie wyszło to wszystko bardzo smacznie. Prawdziwa uczta dla zwolenników tematu. Osobiście mogę oglądać raz w tygodniu. No i tej Hugh... jejku :)



Słowo na niedzielę- (...)Jeśli wierzysz w wilkołaki, to powinnaś wierzyć też w wampiry. Jeśli nie wierzysz, to jesteś jak ... rasistka, albo ktoś..." 

1. THE HUNGER ( Zagadka Nieśmiertelności 1983)  


No i dobrnęliśmy do miejsca pierwszego!!! "Zagadka Nieśmiertelności", czyli Katherine Deneuve, David Bowie i Susan Sarandon w filmie o wampirach, gdzie praktycznie nie występują żadne wampirze atrybuty:
-kły do wysysania krwi- brak
-czosnek- brak
-krucyfiksy- brak
-kołki osikowe- brak
-peleryna- brak
-trumny? A, trumny są, ale nie do codziennego odpoczynku, tylko raczej do odpoczynku wiecznego.
Ale od początku. A początek wbija w fotel, bo  niejaki Peter Murphy, wokalista zespołu Bauhause zamknięty w klatce w psychodelicznej dyskotece w NY, śpiewa kultowy już utwór poświęcony aktorowi, który znany był tylko i wyłącznie z ról wampirycznych. Bela Lugosi's dead leci sobie w tle, a nasi główni bohaterowie Miriam i John Blaylock (małżeństwo) właśnie szukają ofiar na rodzinną kolacyjkę, a jak wiadomo, kto szuka ten znajdzie. 
Ofiary skuszone szykiem i blichtrem naszej pary, jak te barany poszły na rzeź do ich domu, gdzie zostały odessane z krwi, po czym spalone w domowym, zacisznym krematorium.
 Jak odessane, skoro wampiry nie używały kłów z powodu ich braku? A właśnie, te nasze współczesne wampiry miały takie fajne, antyczne nożyki przypominające  kształtem egipski krzyż ankh, strasznie ostre i niezwykle skuteczne, które cudnie przecinały tętnice szyjne. 


Państwo Blaylockowie żyli sobie w fantastycznym, wielokondygnacyjnym domu, otoczeni sztuką, antykami i pięknymi przedmiotami, ucząc muzyki i od czasu do czasu zaspakajając głód młodymi gamoniami na haju, dopóki John nie zauważył, że dzieje się z nim coś bardzo niedobrego- a mianowicie starzeje się w ZASTRASZAJĄCYM tempie. Miriam obiecywała mu życie wieczne w swoim towarzystwie raptem w epoce baroku, a tutaj zaczęły się dziać takie rzeczy? Trochę się John przestraszył i postanowił poszukać pomocy u pani doktor Roberts, (Susan Sarandon) która właśnie próbowała odkryć eliksir na życie wieczne. 
Oczywiście pani doktor potraktowała Johna jak totalnego wariata i mocno go olała, zostawiając w poczekalni, w której John posunął się o dobrą dekadę. Jak już go zobaczyła wychodzącego i mocno wkurzonego, jakieś światełko zapaliło jej się w głowie. No, ale cóż- John wyszedł coś upolować, bo miał jeszcze nadzieję, że młoda krew choć trochę go w pionie przytrzyma. Niestety nic z tego. Pan Blaylock w ciągu kilku dni zamienił się w okropnego, zmurszałego  starucha, któremu już nic pomóc nie mogło. Zaległ na stryszku w trumience, razem z całą gromadką poprzednich partnerów Miriam, jak się okazało wampirzycy z kilkutysięcznym stażem sięgającym jeszcze starożytnego Egiptu. Tylko ona mogła obdarować osobę, z którą chciała być, długim i ciekawym życiem, chociaż w pięknym ciele tylko do pewnego momentu. John z resztą ekipy mieli stygnąć na tym stryszku, dopóki żyć miała Miriam. Trochę lipa, bo co w tej trumnie można robić przez setki lat? Medytować?
Zdarzyło się jednak, że pani doktor Roberts dręczona wyrzutami  sumienia postanowiła odszukać Johna i zapytać o jego stan zdrowia. No i wpadła w oko pięknej Miriam, która jak pajęczyca zanęciła Sarę do domku i uwiodła, używając całego swojego wampirzego czaru. Ze wampiry lesbijki? No naprawdę, też mi problem. 
Oczywiście reszty filmu nie opiszę, bo i tak za dużo już opowiedziałam. Miriam i Sara miały być ze sobą na zawsze i zawsze, ale scenarzysta miał zupełnie inne plany dla tych dwóch pań. Końcówka jest zupełnie nieoczekiwana i za to właśnie tygryski lubią takie filmy najbardziej. 

 
Od wielu, wielu lat jestem wielką fanką filmów Rodleya Scotta, ale tutaj reżyserem został jego brat, nieżyjący już Tony. Ten Tony Scott, który zrobił Top Gun i Szybkiego jak "Błyskawica" z Tomem Cruisem. Ten sam, który wyreżyserował "Karmazynowy Przypływ" i "Wroga Publicznego". Mnie te filmy jakby nic nie urwały, chociaż moje pokolenie było nimi zachwycone. W "The Hunger" reżyser użył zupełnie innych środków, wspiął się na wyżyny poezji filmowej, czaru, stylu i elegancji. Zdjęcia do tego filmu to najwyższa operatorska półka. Są po prostu nieziemskie, ulotne, mgliste, fascynujące. No i nasze wampiry wyjątkowo piękne, eleganckie i powabne. Nie ma w nich nic groteskowego ani sztucznego, nie ma w nich nic przerysowanego. Są idealne. Prawdziwe bestie. To zdecydowanie mój ulubiony rodzaj wampirów w całym tym podsumowaniu.



I ostatnie słowo na niedzielę:
 Białe na białym, przezroczyste czarne peleryny
Wróciły na półki.
Nietoperze opuściły dzwonnicę,
Ofiary się wykrwawiły.
Czerwony aksamit wyściela czarną trumnę
Nieumarły, nieumarły, nieumarły
Bela Lugosi nie żyje.
Dziewicze panny młode defilują obok jego grobu
Zasypanego martwymi kwiatami czasu
porzuconymi w śmiertelnym rozkwicie.
Sam w zaciemnionym pomieszczeniu
Hrabia
Bela Lugosi nie żyje.
Nieumarły, nieumarły, nieumarły.

I to drogie dzieci byłoby wszystko w temacie. Fajnie było sobie te wszystkie filmy wampiryczne przypomnieć i słowo daję, że w ciągu ostatnich 2 tygodni (bo tyle niestety pisałam tego posta)  w TV  przypomnieli Kołysankę, Wywiad z Wampirem i Hotel Transylvania. To się nazywa mieć wyczucie czasu. 👿


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz