wtorek, 5 marca 2019

6X6=66, czyli przyjemny zapach siarki.

Tak sobie jechałam ostatnio samochodem i zastanawiałam się o czym by tu posta skrobnąć? Nie chciałam żeby było smętnie. W tym momencie z płyty w moim odtwarzaczu (słucham płyt, a nie innych nośników. Mam porobione składaki) poleciało INXS i "Devil Inside"...hm...Natchnienie? Dlaczego nie? Przecież to prawda, że każdy z nas jest lekko diabłem podszyty, a nawet niektórzy (patrz ja) mają tego pierwiastka trochę więcej niż inni };-) >  I nie chodzi tutaj o jakieś egzorcyzmy, oddawanie czci szatanowi, czy propagowanie złych, diabelskich zachowań. Jestem najzwyczajniej w świecie niepokorna i przekorna, a przede wszystkim bardzo trudno jest mnie kotłami pełnymi smoły wystraszyć. W przeciwieństwie do tego prawdziwego czorta, nie biorę wszystkiego na serio, czego dowodem będzie ten właśnie post (mam nadzieję).


Diabelskość w ostatnim czasie mocno straciła na swoim dotychczasowym znaczeniu, przedstawiana jest z dużym przymrużeniem oka i chyba nikt już nie traktuje na poważnie 7 kręgów piekielnych i temu podobnych historii? No dobra, może ktoś traktuje, ale nie ja. Po prostu w to nie wierzę i tyle. A ponieważ, gdy tak poszperałam, znalazłam sporo fajnych czorcich tematów. Dzisiaj zapachnie siarką, ale tym jej przyjemnym aspektem, bo postaram się zaprezentować raczej fajne, urokliwe, a nie straszne rzeczy. Witajcie w moim małym, prywatnym piekiełku.

Diabelska muzyka. Poziom 7.

8. THE DEVILS. DARK CIRCLES.


The Devils czyli klawiszowiec Duran Duran -Nick Rhodes i Stephen Duffy, pierwszy wokalista tejże kapeli (tak, bo kiedyś śpiewał tam właśnie Duffy). Chłopaki w 2002 roku wydali w duecie płytę "Dark Circles". Mocno syntezatorową i jak dla mnie suchawą aranżacyjnie, ale kilka utworów fajnych. Np. Aztec Moon. Polecam, zwłaszcza fanom brzmienia elektroniki.




7. KYLIE MINOGUE. BETTER THE DEVIL YOU KNOW.


 Skoro wyżej wspomniałam o INXS, (o tym za moment) to warto przypomnieć Kylie Minogue i jej hiciorek "Better the devil you know". Michael Hutchence, wokalista INXS i Kylie byli przez jakiś czas parą. Taki diabełek z aniołeczkiem. To nie mogło się udać. Kylie podśpiewuje w teledysku wesolutko o tym, że lepsze znane i oswojone diable, niż jakieś nie wiadomo z którego piekła wyciągnięte. Czyli lepsza stara bida, niż nowa. Utwór jest cienki, chociaż sympatyczny, ale warto go przypomnieć, bo Kylie śliczna, młodziutka i miło popatrzeć, a i nóżką z raciczką potupać można. Typowa muza końcówki lat 80-tych i początku 90-tych. Taki trochę Rick Astley w spódnicy.




6. INXS. DEVIL INSIDE.


 Inspiracja dzisiejszego posta- INXS "Devil Inside". Michael Hutchence-wokalista i główny napęd tego zespołu. Miał w sobie rodzaj magnetyzmu. Był niezwykle przystojnym i charyzmatycznym facetem. Doskonale śpiewał, świetnie wyglądał. Za takim baby pójdą nawet do piekła (podobno, bo nie wiem czy któraś ruszyła) tylko, że nawet on zastanawiał się, czy takie miejsce jak piekło jest nam w ogóle do czegoś potrzebne. Jest???? Michael zmarł ponad 21 lat temu. Podobno był mocno powichrowany, miał skomplikowany i wybuchowy charakter, ale czy diabły smażą go teraz na ruszcie i polewają smołą, bo popełnił samobójstwo? (to jedna z teorii przyczyny jego śmierci) Szczerze wątpię. Jak większość ludzi szukał miłości i akceptacji, a przy okazji miał, tak jak wielu z nas, swoje trupy w szafie. Zostawił po sobie fantastyczne, kultowe utwory i świetne wspomnienia. W moim prywatnym piekiełku Devil Inside na miejscu 6.





5. ALISON MOYET. THAT OLE DEVIL CALLED LOVE.



Tak naprawdę jest to cover w oryginale zaśpiewany przez Billie Holiday wieki temu, bo w roku 1944.
41 lat później po tę piosenkę sięgnęła Alison Moyet i zaśpiewała ją z wielkim wyczuciem, leniwie leżąc na kanapce. A tytułowy diabełek to po prostu miłość- niesforna i przynosząca same rozterki, pęknięte serce, oczy pełne łez i samotność. Jednak  diabełek jest tak kuszący, że trudno jest mu się oprzeć, więc... Ulegamy i cierpimy ...  Fajny, starutki kawałek. Lubię tak zaaranżowane, klimatyczne piosenki. Bardzo.



4. MADONNA. DEVIL PRAY.


Odkryłam ten numer zupełnie niedawno i od razu wpadł mi w ucho. Madonny słucham wybiórczo, więc nawet nie zarejestrowałam płyty "Rebel Heart", z której pochodzi wybrana przeze mnie piosenka. Tekst trochę wkurzający, bo zrzucanie naszych ludzkich ciągotek i nałogów na karb li tylko diabła, który pozastawiał na biedne, zbłąkane duszyczki tyle pokus, to dla mnie totalna bzdura. Jesteśmy słabymi istotami i lubimy sięgać po zakazane i niestety niezdrowe używki. Gatunek homo sapiens nie do końca jest udanym eksperymentem, ale nasze życie nie zależy od podszeptów diabła, ale od nas samych. Madonna co jakiś czas modli się, a to like prayer, a to like virgin, kultywuje kabałę, umiera za nas na krzyżu i inne takie. Na mnie to nie działa. Ale piosenka jest dobra. Posłuchajcie, bo teledysku nie ma. Tzn. fani zrobili, ale mają tu być same fajne rzeczy, a on jest zupełnie porąbany.




3.THE CULT. LIL' DEVIL


No tutaj, to nawet nazwa zespołu jest wiele mówiąca 👹👹👺. Bardzo lubię kapelę za proste brzmienia i nieskomplikowane teksty. Oczywiście największego kopa dali na płycie "Love" pełnej hiciorów takich jak "Rain" czy "She Sells Sanctuary", ale dzisiaj Lil's devil, z płyty "Electric", czyli piosenka o dupie Maryni. Prosta jak budowa cepa, z tekstem typu "Hej maleńki diabełku, zostań moim aniołkiem"... A akcja dzieje się  gdzieś na końcu świata, na jakiejś pustyni. No i dobra. Nie od dziś wiadomo, że "kobieta to boski diabeł".
OK, słowo się rzekło. Lil's devil baby, baby... yeah, yeah...


 





2. TOM JONES I CERYS MATTHEWS. BABY, IT"S COLD OUTSIDE.

 Wprawdzie nie ma tutaj diabelskości w tytule, ale sam teledysk jest już bardzo, bardzo w klimacie. W 1999 roku Tom Jones zaprosił przeróżnych wykonawców, z różnych stron świata i nagrał z nimi duety, w większości bardzo, bardzo udane. Wszystko to zostało zapisane na krążku pt "Reload" i cieszy ucho do dziś. W przypadku tego duetu, wybrali piosenkę oscarową z 1958 roku, która wtedy miała zupełnie inne przesłanie niż ta, którą za moment zawieszę na blogu. Gratuluję poczucia humoru, stylu i niezwykłego duetu, z kobietą o tak dziwacznym głosie.




1. ARCADIA. EL DIABLO


Bez niespodzianki. Mój ulubiony diabelski kawałek- El Diablo, z płyty "So Red The Rose", którą nagrało 3/5 Duran Duran, nazywając się na ten czas Arcadią. Bardzo dobra płyta i bardzo fajny projekt. Latynoskie klimaty, intro na diabelskich skrzypcach, tekst ...No właśnie o czym jest ten tekst ? Każdy interpretuje jak chce. Oh, El Diablo, El Diablo want you sell me back my solu ? A gdzie tam!!! Nie ma tak lekko :) Trzeba było nie igrać z diabłem. I tyle w temacie.



Celowo ominęłam wszystkie metalowe, ciężkie i ponure utwory, a jest ich BARDZO dużo. Kto chce, ten słucha. Dla mnie to wszystko jest zrobione zbyt serio, a to chyba nie o to chodzi.

POZIOM 6. FILM.

Podobnie jak z muzyką, diabelskich filmów jest wte i nazad i większość strasznych, krwawych lub po prostu głupich. Osobiście mam swoje diabelskie ulubione 3 sztuki. Mogłabym dodać "Adwokata Diabła", bo jest niezły i film z zupełnie innej beczki, czyli "Diabeł ubiera się u Prady", który teoretycznie z diabłem nie ma nic wspólnego, ale czy aby na pewno? :) Czas mnie goni, więc tylko ta trójeczka.

3. ZŁOTE DZIECKO.

Przezabawna komedia z Edim Murphy w roli głównej, z 1986 roku. Chyba każdy widział? To znaczy nie do końca taka zabawna, bo porwanie cudownego dziecka z Nepalskiej świątyni, przez ludzi nasłanych przez księcia ciemności w celu zamordowania go w sposób rytualny, zabawne nie jest. Jednak Edi Murphy zabarwił ten film jedynym w swoim rodzaju poczuciem humoru. To fantastyczny komik i w tym filmie udowodnił, że poradzi sobie nawet z samym diabłem, zabijając go śmiechem. Ja sama ilekroć widzę scenę w samolocie, gdy Murphy podśpiewuje ze słuchawkami na uszach w nieznanym nikomu języku, ryczę ze śmiechu. Wiele kultowych scen. Miłość zwycięża śmierć, a dobro zło. Wszystko w temacie.



2. LEGENDA.


Baśń filmowa zrealizowana przez mojego ulubionego reżysera- Ridleya Scotta. Piękna, fantastyczna kraina pełna alergenów w powietrzu. Dodatkowo śliczna księżniczka, dzielny i nieustraszony bohater wykreowany przez młodziutkiego i przystojnego Toma Cruisa. Poza tym gobliny, wróżki, olbrzymy, topielice, jednorożce i ten, jak mu tam... Władca Ciemności pragnący pogrążyć świat w wiecznym mroku. Sporo się dzieje, ale jak to w bajce, znowu wszystko kończy się szczęśliwie. No tak. Diabeł straszny!!! Straszny i bardzo czerwony i... rogaty. Trailer do obejrzenia, bo film trochę pokryty kurzem.



1. HARRY ANGEL.

Jedyne w tym poście odstępstwo od reguły, bo to nie jest miły dla oka film. Krew się leje, jest strasznie, mrocznie, trup ściele się gęsto, a wszystko owiane jest tajemnicą i naznaczone złem. W roli głównej jeszcze mocno przystojny Mickey Rourke, chociaż jak zwykle wymięty i niedogolony. Trochę taki Humprey Bogart w roli Philipa Marlowe'a, z tym, że bardziej. Zresztą też detektyw prywatny. Harry dostaje zlecenie od tajemniczego jegomościa z długimi pazurami i elegancką laseczką. Gość nazywa się Louis Cyphre, czyli nie trudno się domyślić, że to sam Lucyfer w roli głównej, Robert De Niro...
Nasz Harry ma odszukać jakiegoś kolesia, który Luckowi jest winien zadawnione przysługi czy inne pieniądze.
Harry zlecenie przyjmuje i z dnia na dzień sytuacja się komplikuje. No, ale to trzeba zobaczyć, kto nie widział oczywiście. Sama sobie z chęcią przypomnę, bo film bardzo mi się spodobał. Jest straszny.



POZIOM 5. Małe formy, czyli diabelskie filmiki na youtube.


O, jest tam tego sporo, zwłaszcza w ostatnim czasie niezwykle płodni okazali się chłopcy (i dziewczyny) z Grupy Darwina. Marek Hucz i Jan Jurkowski wzięli byka za rogi (no dobra, innego rogatego) i zrobili całą serię krótkich, przezabawnych filmików dotyczących konfliktów, w tym tego najważniejszego- Bóg kontra Szatan, czyli Rafał kontra Sławek, bo tak mają na imię nasi bohaterowie w tych filmikach.
Oczywiście u mnie dzisiaj tylko te dotyczące diabełka Sławka, ale proponuję obejrzeć wszystkie Wielkie Konflikty, a także odcinek pt.C.H.A.O.S, który całość pięknie spina klamrą. Filmiki nie były nagrywane chronologicznie i ja je oglądałam w tej kolejności w jakiej powstawały. Ale u mnie w miarę po kolei.

Adam kontra Wąż (czyli wiadomo kto)

 


Hiob kontra Szatan. Muzyka super!!!! Sławek jeszcze z malutkimi różkami, bo młodziutki :)




Mój ulubiony -Hitler kontra Sąd Ostateczny. Sławek bardzo interesujący.




Piekło2.0. Taka wizja....



I na koniec największy konflikt- Rafał kontra Sławek.



Fajne, naprawdę fajne, zrobione z jajem i wielkim dystansem do tematu. Lubię chłopaków bardzo i czekam na ich kolejne filmiki.
Ale... oprócz Darwinów jest jeszcze na Youtube jedna z naszych wielkich legend polskich, zrealizowana z wielkim kunsztem i także z olbrzymim dystansem przez Allegro. Pan Twardowski na Księżycu, a w roli Twardowskiego... Robert Więckiewicz. Normalnie Kosmos 1999.



i Twardowski 2.0.



Czapki z głów, bo realizacja na najwyższym poziomie i zrobione jest to z wielką fantazją. Polecam.

POZIOM 4. DIABLE MALOWANE.

Nie ma co ukrywać, że w sztuce Książę Ciemności nie jest specjalnie przystojnym kolesiem. Właściwie artyści malowali go od zarania dziejów jako straszną, rogatą bestię z ryjem jak nadgniły kalafior. No, naprawdę paskuda. Ale, jest jeden twórca, który miał zgoła inną wizję szatana, a nazywał się William Blake.
Blake był człowiekiem wielu talentów bo i malarz i rytownik i poeta i mistyk i prekursor romantyzmu. Taki Leonardo, tylko, że Anglik. Podobno nieźle nawiedzony i doznający religijnych objawień.
Rzeczywiście patrząc na jego prace, trzeba dostrzec jedyny w swoim rodzaju kunszt i niezwykłość obrazów. Mnie się one bardzo podobają. Niby na tych obrazach jest namalowany "czerwony smok", ale sorry, chyba każdy widzi, że taki z niego smok z Jacka Sasina erudyta.



Wielki Czerwony Smok i niewiasta obleczona w słońce.

tytuł j/w


Stworzenie Adama... z elementem.


 Dodam jeszcze uśmiechniętego diabełka namalowanego przez naszego Jana Matejkę.


Jak dla mnie bardziej jak lew niż diabeł.

Niebo kontra piekło- bitwa. Tapeta na pulpit. Fajna.

POZIOM 3. TEATR.

Na tym poziomie nie może być nic innego jak dwa stare, polskie spektakle zrealizowane na podstawie książek Czeskiego pisarza Jana Drdy- "Igraszki z Diabłem" i "Zapomniany Diabeł". Obsada w "Igraszkach" absolutnie fenomenalna- Magdalena Zawadzka, Marek Kondrat, Marian Kociniak i większy i mniejszy, Janusz Gajos, Wojciech Pokora i wielu innych. Realizacja przekomiczna, gra aktorska genialna. Jest śmiesznie, pouczająco i w ogóle nie strasznie. Tutaj baba do piekła za chłopem poszła i wszystkie diabły mocno spokorniały w kilka sekund. Wszystko jest bardzo dosłowne- piekło wygląda jak piekło, diabły jak durne kołtuny, chociaż nie wszystkie, bo są też czorty te uczone, po szkołach, a anioł wygląda trochę jak podstarzały transwestyta :) " Doktorze Solferno, dlaczego te muchy bzdzą na mój nos?"

Belfegor i doktor Solferno

Diabeł Lucjusz

Diabeł Omnimor
Dla przypomnienia gra w karty w starym młynie. Gajos genialny!!!! GENIALNY!!!



"Zapomniany Diabeł" powstał kilka lat później, ale obsada jest równie fenomenalna, bo nadal w roli diabła Janusz Gajos, ale tuż obok Anna Seniuk i Jan Peszek. Ze wsi Długie Kabaty duszyczki przestały trafiać do piekła. Należy wyjaśnić co też się stało i w tym celu, na miejsce akcji zostaje wysłana piekielna delegacja w postaci Jana Peszka, przebranego za księdza. Dla przypomnienia scena z chałupy, gdzie Plajznerka poznaje diabełka Trepifajksela.... BABO....




2.  POZIOM 2. Książka, ale tylko jedna. 



Tak, wiem, że diabelskich książek też jest bardzo dużo, ale szczerze powiedziawszy wcale mnie one nie interesują. Poza "Mistrzem i Małgorzatą".  W latach 80-tych Marcin Wolski wydał książkę pt "Agent Dołu" i to jest książka ze wszech miar przezabawna i pomysłowa. Marcin Wolski był wtedy bardzo poczytnym autorem, miał poczucie humoru, fajne pomysły i wielki dystans do swojej twórczości. Teraz jest PISowskim działaczem, pełni jakąś intratną pozycję w Polskim Radio z tego co pamiętam i odmieniło mu się o 180 stopni. Po prostu klapki się chłopu poluzowały. No, ale mniejsza z tym.
Głównym bohaterem jest Meff (he,he) Fawson, rozrywkowy i lubiący przyjemne życie facet, który pewnego pięknego dnia dowiaduje się, że jest ostatnim przedstawicielem diabelskiego rodu, a jego matka Abigail, była w prostej linii potomkinią jednej z czarownic w Salem. Razem z ekipą, którą musi skompletować (Frank. N.Stein i inni), przygotowuje ludzkości ostateczne rozwiązanie. Oczywiście nie będzie tak prosto, bo Niebo też ma swojego wysłannika- antagonistą dla Meffa jest Anielica Havrankowa. Czeszka :) Z tego co pamiętam, lałam ze śmiechu czytając tę lekturę. I podobno powstała część druga, ale nie czytałam. Może trzeba.
6x6= 66, zredukowane 33.


1. POZIOM 1. Kociołek różności.

No to kończymy, bo pora wielka. Przez wieki sami sobie ponazywaliśmy jeszcze całe stada przeróżnych ziemskich form szatańskimi imionami. Może jeszcze kilka przykładów:
 Pod wodą, w oceanach, też znajdują się przedstawiciele rasy piekielnej.

płaszczka manta, czyli rodzaj arystokracji diabelskiej




żabnica, diabeł morski- przedstawiciel plebsu.

Na powierzchni ziemi też znajdziemy kilka osobników.

klasyk - diabeł tasmański
diabeł błotny, czyli skrytoskrzel
 Po drogach (może nie po naszych, ale zawsze) pędzą diabły typu Lamborgini. Diablo oczywiście.

 Są też diabły bardzo przystojne i zmysłowe.

Gabriel Byrne "I stanie się koniec"








Ale są także diabły głupawe i animowane....


oraz animowane, ale sympatyczne....


Mamy też słowiańskiego diabła zwanego biesem.


I diabła z tytułem honorowego statusu człowieka, który walczy po stronie ludzkości.

Hellboy

 a także diabła, który jest wesoły. Podobno. Heh... No nie wiem.


No i diabła ubierającego się u Prady.


Jak widać diabłów całe stada są wokół nas, ale nie taki on straszny, jak go malują.
Na moje oko taki diabeł, jest dużo bardziej interesujący, niż najciekawszy anioł.
Szatan pierwotnie był potężnym aniołem, wodzem chóru Serafinów. Miał aż 3 pary potężnych skrzydeł, chociaż niektóre źródła twierdzą, że tych skrzydeł było więcej. Naraził się Najwyższemu i wylądował w piekielnych czeluściach. Z tego co pamiętam, powodów było kilka- bab mu się zachciało i podobno nie chciał oddać czci pierwszemu człowiekowi. Skąd wziął te wszystkie złe cechy charakteru i gdzie nabył takie potężne moce? Sam z siebie? Nie wiem. Ale może ktoś wie? (Czekam na komentarze).
Dlatego trochę nie rozumiem, dlaczego jest przeciwwagą dla Boga? Dla istoty mogącej wszystko!!! Dla równowagi? Przecież to cieniarz w porównaniu z Bogiem.!!!Niczego nie kreuje, nic nie potrafi, nic nie stworzył. Niszczy i wodzi na pokuszenie. Tylko tyle i aż tyle. W Biblii występuje tylko 2 razy, a jego imię tłumaczono jako "Ten, który oskarża". Tak, tak jego opis jest tylko w księdze Hioba i w Nowym Testamencie, gdy kusił Chrystusa, a obrósł taką legendą, że ho ho....Ale dobrze, że jest. Przynajmniej ludzkość ma na kogo zwalać winy za swoje złe i niecne uczynki. To zawsze diabeł jest winny... Człowiek? NIGDY. Prawda?




3 komentarze:

  1. Płyta the Cult nazywa się Electric nie Electronic:) Podejrzanie brakuje AC/DC "Highway to Hell". Polecam film Pick of Destiny. Niby komedia, ale dużo w nim niestety prawdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, rzeczywiście, dzięki za poprawienie tytułu płyty. Musiałam być już zakręcona. Electronic to zlepek The Cure, New Order i Pet Shop boys :) Nie ma AC/DC... i nie ma tez Chrisa Rea :)

      Usuń
  2. A rzeczywiście, dzięki za korektę. Już poprawiłam. Electronic to zlepek New Order, The Smits i Pet Shop Boys :) Nie ma AC/DC, ale nie ma też Chrisa Rea :)

    OdpowiedzUsuń