niedziela, 18 grudnia 2016

Ostatnia czwórka z przodu.

Gdy miałam 17 lat zaczęłam się zastanawiać czy ja w ogóle doczekam do roku 2000, a jeśli tak, to właściwie ile ja wtedy będę miała lat i jak ten świat będzie  funkcjonował w tej nieznanej przyszłości? Obliczyłam, że będę już potwornie stara, bo po 30-tce, Komuna pewnie nigdy się nie skończy, więc będzie nadal mniej więcej tak samo, a świat zza żelaznej kurtyny będzie dla mnie daleki i nieosiągalny.
To było 32 lata temu i WSZYSTKO się zmieniło, a ja jutro będę obchodzić 49-te urodziny i na dzień dzisiejszy wcale nie wydaję się sobie taka stara (pomijam pesel, bo ten jest bezlitosny!!!). Owszem, jest to trochę przerażające- ostatnia czwórka z przodu, ale z drugiej strony jestem zdrowa, szczęśliwa, spełniona i ogarnięta (w większości). Czyli jest DOBRZE!!!

Jasne, że młodym osobom przed trzydziestką będę się wydawała posępną staruchą, ale uważam, że ten wiek ma NAPRAWDĘ swoje dobre strony. Przede wszystkim wiedza i doświadczenie. Ze 2 lata temu przez całe wakacje graliśmy z Mariem w gierkę pt. Quizwanie. Tzn. on grał ze swoimi przeciwnikami, a ja ze swoimi. Czasami staliśmy na przeciwko siebie jako rywale. Fajna gierka sprawdzająca wiedzę- 6 rund po 3 pytania każda. Wybieramy z 20 kategorii takich jak sport, muzyka, film, władza i pieniądze, sztuka, wierzenia i przesądy itd itp. Sporo tego. Losowo sami wybieraliśmy sobie rywala do gry, lub ktoś nas wyzywał na pojedynek. 27 tysięcy pytań naprawdę z olbrzymiej ilości zagadnień.
I uwierzcie lub nie, ale rzadko przegrywałam. I to nie miało znaczenia, czy po drugiej stronie siedział mężczyzna, czy kobieta- po prostu po przeżyciu ponad 45 lat, chcąc czy nie chcąc, wiedza zgromadzona na waszym "twardym dysku" JEST!!!! Wystarczy tylko otworzyć odpowiednie szufladki. Czasami grałam z kumplami mojego Maria z pracy- oni wybierali mi podstępne kategorie, zupełnie nie babskie pytania ze sportu, laboratorium, cyberprzestrzeni czy postępu i techniki- dawałam radę. Potem pytali Maria czy ja aby nie czituję ( googluję). No właśnie nie :) Przegrywał ze mną także Mario, co bardzo go irytowało, ale musiał się z tym pogodzić. Najgorzej szło mi w świecie seriali, bo nie oglądam, zwłaszcza tych polskich, ale ogólnie-byłam niezła. A dlaczego? Bo pamiętam  i mam czas przeszły w głowie. Wydarzenia, przeżycia, olimpiady, rewolucje, przewroty polityczne, zamachy terrorystyczne, filmy, muzykę, sztukę- wystarczy tylko sięgnąć po to pamięcią, bo to tam jest. Jasne, że nie pamiętam wszystkiego i nie znam się na wielu rzeczach, ale wiedza, którą przez lata zdobyłam jest spora. I to jest prawdziwy majątek.


Na obrazku Simon le Bon 82- koncert w Hammersmith Odeon. Chyba wygrał w Quizwaniu :)
Dodatkowym plusem tego wieku jest tumiwisizm. Właściwie już nic nikomu nie muszę udowadniać. Jestem jaka jestem. Nie podobam się- to naprawdę nie jest już mój problem. Bardzo wielu rzeczy już nie muszę, jeśli nie mam na to ochoty. Nie mam już małych dzieci, więc nie mam obowiązków, które się z tym wiążą. Sprzątam kiedy chcę, gotuję gdy mam ochotę. I nikt mi w związku z tym nie robi najmniejszych wyrzutów. Nie biegam z wywalonym ozorem z pracy do domu, nie spinam się, gdy coś jest nieskończone (od lipca mam nieskończone tapetowanie w pokoju córek, z różnych względów, niezależnych w sumie ode mnie.), ale w ogóle mi to nie przeszkadza. Przecież świat się od tego nie zawali, a jak znajdę odpowiedni moment to dokończę to tapetowanie. I już. Czy nie lepiej poczytać książkę i napić się winka? Albo zrobić sobie maseczkę lub obejrzeć fajny film?Albo iść z psem na spacer?? JASNE, ŻE LEPIEJ :) To jest naprawdę fajny czas w życiu kobiety- czas dla siebie!!! Poza tym nie muszę się już pindrować i wdzięczyć. W każdym razie nie na tyle, żeby przed lustrem spędzać więcej niż 13 minut dziennie.
Ten rok mojego życia był fajny. Sporo się nauczyłam, zwiedziłam piękne miejsca, piłam najlepsze wina na świecie i poznałam sporo fantastycznych ludzi. Już kiedyś pisałam, że lubię poznawać ludzi, bo każdy człowiek to nowa przygoda. Jasne, że nie wszyscy byli fajni, podobnie jak nie wszystkie przygody dobrze się kończą. Spotkałam też małych, zakompleksionych gnomów na widok których, do teraz mam odruchy wymiotne. Nie tak dawno temu byliśmy z Mariem na tzw. ustawieniach Hellingera. Wymagała tego sytuacja, więc właściwie stwierdziliśmy, że OK. Jeżeli możemy coś poprostować karmicznie, nawet podświadomie, to zróbmy to. Nie będę się wdawać w szczegóły, ale było to dla mnie bardzo dziwne doświadczenie. Czy pomogło?Nie wiem, chociaż przeszłam tam swojego rodzaju katharsis, trudno jest mi stwierdzić na ile osoba, która je przeprowadzała była zwykłą oszustką znającą podstawy psychologii i po prostu dobrym obserwatorem, czy naprawdę coś w tym jest. No mniejsza z tym, może kiedyś jeszcze o tym napiszę- w każdym razie pani od ustawień powiedziała nam, między innymi oczywiście, bo jechała i Jungiem i Dalajlamą i jeszcze wieloma nurtami bez ładu i składu, ale to co zapamiętałam, to słowa, że każdy, nawet największa idiotka (lub idiota) może przekazać nam wiedzę, z której możemy skorzystać. Zastanowiłam się co mogła mi przekazać pewna mała, zakompleksiona i wrzeszcząca gnida, którą udało mi się poznać w tym roku? A potem po prostu pomyślałam, że należy w życiu pamiętać o tym, że gówno się  przydarza i jeśli w takie wdepniesz, to zaśmierdzi. W moim przypadku zaśmierdziało :) Ale wzięłam prysznic i znowu jestem pachnąca :)


Wczoraj miałam pierwszą imprezę urodzinową ( bo wszyscy mi się w domu nie pomieszczą niestety, więc muszę dzielić- reszta w drugi dzień świąt). Były prezenty, kupa śmiechu i fajne rozmowy :) Naprawdę cudowny czas spędzony z ludźmi których lubię. Wszyscy się starzejemy, widzę to, ale pewne rzeczy są stałe- podobne poczucie humoru, zrozumienie siebie nawzajem i wzajemna życzliwość. To są przyjaźnie, które trwają od ponad 25 lat...
Co przyniesie następny rok?Sama jestem ciekawa. Póki co Święta, których nie lubię i Sylwester w Mediolanie. Mam nadzieję, że coś jeszcze w międzyczasie skrobnę na tym blogu. A może macie jakieś życzenia? Tylko błagam, nie o Beksińskim, bo powoli rzygam tematem. Wczoraj dostałam od fanki Duranki Asi Czarnej, "Portret Prawdziwy Tomka Beksińskiego" pana Weissa. Przejrzałam- wygląda na laurkę, ale nie uprzedzam się. Jak przeczytam to dam znaka. Asia dzięki piękne!!!
Póki co wznoszę toast za wszystkich urodzonych 19 grudnia! Kochani strzelcy- bądźcie zawsze postrzeleni :)

Ewan Mc Gregor i ja życzymy Wam wszystkiego najlepszego!!!!

W prezencie oczywiście jedna z najpiękniejszych urodzinowych  piosenek ever - Come Undone :) Powtarzam się? No i co?

 


 





i to jest święta prawda, nie pijcie Kadarki :)

4 komentarze:

  1. Kochana, Twoja ostatnia 4 z przodu brzmi dumnie, pędzę czasami za Tobą i próbuję Ci dorównać, ale i tak zostaję dużo w tyle, taki wulkan energii i tak otwarty umysł przerasta moje zdolności, i dlatego wciąż tkwię przy Tobie, nawet na odległość, i kroczę za Tobą, i spijam Twą mądrość, doświadczenie, poczucie humoru, pogląd na życie, politykę. Nie zmieniaj się, bądź sobą całą sobą, za to Cię uwielbiam i cieszę się, że należę do grona znajomych, z którymi chcesz dzielić się swoim życiem! Sto lat El, Diablico moja ulubiona, życzę Ci już dziś spełnienia marzeń, wielu nowych przygód i zwiedzania nowych pięknych miejsc!!! Buziaki!!

    ps.Ty kończysz z 4 z przodu, ja od stycznia zaczynam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzko, Kochana Ty moja ! Pięknie sie czyta takie urodzinowe refleksje... Fakt, PESEL odczuwa się w tak szczególnym dniu, człowiek ma chwilę do obejrzenia się za siebie... wtedy docenia, to co ma, co przeżył, co kocha i co go jeszcze może w życiu spotkać.
    Beksiński, hmmm oby Ci się nie przyśnił w nocy :))), ale rozumiem, że ten temat może po jakimś czasie nabierać innego rozmachu . No, trudno, jakoś to w sobie pogodzisz ;)
    Co do wina Kadarka, raczej niesympatyzuję , nie smakuje mi, zdecydowanie polecam wina czerwone Mołdawskie np. Kagor :)
    To buziaki Elciu i ciesze się, że to jeszcze u Ciebie czwórka z przodu, bo ja myslałam, że to jest piątka !! :)))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje kochane kozy... pięknie wam dziękuję i w pas się kłaniam. Wszystko co napisałyście jest dla mnie niezwykle ważne i inspirujące.
      Asik, i tak dostałabym tę książkę, bo moja Mela zamówiła dla mnie na urodziny, ale byłaś szybsza.W zamian dostanę Korwin Piotrowską i pewnie jej ćwiartkę. No i fajnie. Ja z przyjemnością przeczytam o tym Tomku z punktu widzenia Weissa, ale nie spodziewam się słów krytyki, czy w ogóle jakichkolwiek słów potępienia. I tak dla mnie najlepszą jak dotąd pozycję napisała Grzebałkowska. Ona nie była z rodziną związana, więc napisała rzetelnie, to co wywnioskowała.A wina Mołdawskie są super. Ostatnio Kozyak próbowałam- rewelacja:) I za jakieś marne grosze.
      Ps. Bebiku- 40 to nic strasznego, nic wielkiego i nic krępującego. Duszę masz młodą,a starzeje się każdy :)Poza tym stałaś się blondynką, a kolor włosów odmładza ... :) Dzięki kochane,raz jeszcze buziaki :)

      Usuń