Miałam pisać o baśniowej Świdnicy lub ewentualnie o orkiestrze filharmonicznej, ale niestety wczoraj rano, gdy tylko otworzyłam oczy dowiedziałam się, że zmarł George Michael. Oniemiałam!!! Jeszcze on? Za mało jeszcze śmierci znanych i lubianych? Na początku roku po śmierci Davida Bowie worek się otworzył i kostucha zgarniała jednego po drugim. I nie brała jak leci, zabierała tych najlepszych. W 2016 zmarł nie tylko cudowny i nieodżałowany Bowie, ale także Black, Glenn Frey z The Eagles, Pete Burns, Prince, Leonard Cohen teraz George i właśnie dosłownie przed chwilą dowiedziałam się, że zmarła także Carrie Fisher, czyli księżniczka Leya z Gwiezdnych Wojen. Jakiś koszmar!!!! I tak nie wymieniłam wszystkich. Na forum DD mamy taki topik- Muzyka lat 80-tych i muzyka XX wieku. Co tam wejdę to jest napis R.I.P z adnotacją kto umarł. Już nawet boję się tam zaglądać.
George Michaela i Wham poznałam w tym samym czasie, w którym zetknęłam się z zespołem Tears for Fears i Blancmange, czyli wieki temu, bo w 1983 roku. Wszystkie 3 duety wystartowały praktycznie w tym samym czasie, choć osobiście uważam, że najlepiej zadebiutował Tears For Fears genialna płytą "The Hurting"- kto nie zna (jest w ogóle ktoś taki?) polecam z całego serca.
Pierwszy singiel Wham- "Wham Rap", jak sama nazwa wskazuje rytmicznie przegadany, z trąbkami w tle, do potupania nóżkami :) Sympatyczny, ale nic nie urywało. Podobnie było z funkującymi "Young Guns" czy kolejnym singlem "Bad Boys". Fajny okazał się "Club Tropicana". Zwłaszcza teledysk :)
Nic wtedy nie wskazywało na to, jak niezwykle zdolnym i genialnym wokalistą okaże się George Michael.
Na teledyskach 2 fajnych, szczupłych i dynamicznych chłopaków- jeden śpiewa, drugi gra na gitarze. Ale żeby któryś z nich kiedyś miał się objawić jako ikona muzyki pop i jeden z najlepszych wokalistów na świecie??? Nawet mi to w głowie nie zaświtało. Jakoś niespecjalnie śledziłam karierę duetu Wham. Pamiętam tylko, że wzięli udział w tworzeniu piosenki "Do They Know it's Christmas" Band Aid i w 85 roku jako pierwszy zespół ze zgniłego zachodu wystąpili w Chinach Ludowych na jednym jedynym koncercie. Podobno Chinki szalały :)
Oczywiście wcześniej, bo w 84 roku nastąpiło istne szaleństwo po ukazaniu się Careless Whisper, gdzie Michael pokazał się jako wokalista solowy i na dodatek twórca pięknej ballady, którą dosłownie do dzisiaj zna i nuci cały świat. No i w teledysku jaki on był śliczny :) Z burzą blond włosów, uśmiechem jak milion dolarów, opalony, w krótkich spodenkach... No klękajcie narody :) Adonis! I ta historia- dla pustej lali stracił żonę (czy dziewczynę? Chyba dziewczynę, bo tam jakiś pierścionek był w jednej ze scen.) No dramat!!!
W ogóle 84 rok był dla Wham przełomowy, bo i zmiana stylu i w końcu poważne hiciory, w tym evergreen- Last Christmas, bez którego grudzień nie byłby grudniem. Przezabawny Wake me up before you go go i bardzo przeze mnie lubiany Everything she wants.
George Michael pokazał, że potrafi śpiewać i jest świetnym kompozytorem. Na pożegnanie z Andrew Ridgleyem na płycie Music from the edge of Heaven, 2 perełki- Where did your heart go? i Different corner.
Obydwie piosenki BARDZO bardzo lubię. Pamiętam, że kiedyś ta pierwsza śniła mi się całą noc. To rzadki przypadek, kiedy śni mi się muzyka, dlatego to zapamiętałam.
No i w 1987 roku wielkie objawienie- George Michael i jego płyta Faith!!! Genialna! Tam dosłownie nie ma złego kawałka! Jako całość rewelacyjna- przepiękne ballady "One more try", "Kissing a fool", "Father Fugure"- absolutne kamienie milowe!!! No i dynamiczne, funkujace hiciory. Brawa na stojąco za te płytę!Brawa!!! No i sięgnął po modelki do teledysków. Póki co do jednego, ale miała być kontynuacja.
W 1990 roku poszedł za ciosem i wydał płytę Listen withoud Prejudice i właściwie nie wiem, która z tych dwóch płyt jest lepsza...Za to modelek na teledyskach przybyło:) I to tych z najwyższej półki, takich jak Linda Evangelista, Naomi Campbell, Cindy Crawford czy Tatjana Patitz.
Jedna z moich ukochanych piosenek z tej płyty to Praying for Time. Cudowny, mądry tekst i fantastyczna linia melodyjna. Prawdziwa perła.
..."Tak trudno kochać, o ile więcej jest powodów do nienawiści
Trzymając się nadziei
Gdy o żadnej nadziei nie ma mowy
A urażone niebiosa nad nami mówią, że jest już o wiele, wiele za późno,
Więc może powinniśmy wszyscy modlić się o czas..."
No a potem Michael wdał się w proces sądowy z wytwórnią Sony ...i przegrał. Z tego co pamiętam miał jakiś czas karencji, kiedy nie mógł nic nagrywać (!!!) No i może wyszło mu to tylko na zdrowie, bo w 1996 roku wydał kolejna, równie genialną płytę Older. Rzeczywiście wydoroślał, zmężniał - kompletnie zmienił wizerunek. Po blond grzywce zostało tylko wspomnienie. George nabrał szlifów dorosłego faceta. Muzycznie tylko lepiej. Wokalnie- genialnie!!! W tamtym okresie MTV organizowało rewelacyjne koncerty Unplugged, czyli bez prądu. I to co podczas swojego koncertu i jak zaśpiewał George Michael to jest absolutne mistrzostwo świata!!! To zdecydowanie jeden z najlepszych koncertów z tego cyklu. Moje Durany też się na taki koncert załapały i też byli nieźli, ale George to klasa! Czysto, muzykalnie, pięknie po prostu. Łzy w oczach.
W 1998 roku został aresztowany w Los Angeles za czynienie tzw. czynów lubieżnych... W końcu przyznał się do tego, że jest gejem. No i co z tego? Wielkie mi rzeczy- gejów w świecie muzycznym jest od groma, więc jeden mniej czy więcej? Byli, są i będą. Nie interesuje mnie kto z kim sypia, ale jakim jest artystą, a on Artystą jest przez duże A!!! Szkoda tylko, że został przyłapany w męskiej toalecie. To taki niesmak, że jak to - ten wielki, jedyny na świecie George i jakiś kibelek? No trudno, szambo się wylało.
Dodatkowo pojawiły się plotki o narkotykach. Co tam plotki- regularne aresztowania. Był nawet aresztowany za prowadzenie samochodu pod wpływem narkotyków. Te informacje do mnie docierały, ale nie przykładałam do nich uwagi, bo mnie głównie George Michael interesował jako wokalista i muzyk.
Pamiętam gdy pierwszy raz usłyszałam jego wykonanie piosenki Eltona Johna Tonight. Oniemiałam!!!Zachwyciło mnie bardzo. BARDZO!!!
Posłuchajcie sami jak on to zaśpiewał, a potem poszukajcie oryginału i porównajcie.
Od prawie 12 lat nie nagrał nowego albumu, ale koncertował. I te koncerty to były wydarzenia.
Był niezwykłym wokalistą.Niezwykłym!!!! Utalentowanym ponad wszelkie granice. Naprawdę nie znam innego, równie zdolnego faceta, która potrafił tak czysto śpiewać. Bez jednego fałszu, bez jednej koślawej nutki. I szlag mnie trafia, że stał się kolejną ofiarą narkotyków. Heroina osłabiła mu serce, które odmówiło posłuszeństwa. Pamiętam, że już kilka lat tamu w Wiedniu był jedną nogą po tamtej stronie. Wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej, był w stanie krytycznym. Po tym wydarzeniu napisał nawet piosenkę White Light, opisującą jego doświadczenia z tamtego okresu. Piosenka nie jest zła, ale ja nie znoszę syntezatorów mowy. Po prostu mam na ich punkcie alergię, a tutaj użył tego dziadostwa. Tylko po co ja pytam? Bo modne? George, heloł!!!
Będzie mi go bardzo brakowało, bo takich artystów już nie robią. Jego wrażliwości, pięknych kompozycji, nietuzinkowych aranżacji. Jego głosu i jego talentu. Zostaną nam te niezwykłe utwory, fenomenalne koncerty, takie jak koncert dla Freddiego Mercury, Live in Rio, Symphonica czy w końcu Unplugged, o którym już pisałam. Ladys and Gentelmen- George Michael nie żyje. Nie wiem co mam jeszcze napisać. To po prostu się w mojej głowie nie mieści. Niech się już ten posrany 2016 skończy. Czas na niego wielki.
Na koniec jedna z moich ulubionych samochodowych piosenek. Strangest thing. Uwielbiam.
Take my hand
Lead me to some peaceful land
That I cannot find inside my head
Wake me with your love
It's all I need
Dobranoc.
No i oczywiście zapomniałam... na sam koniec. To zabawne. Przynajmniej dla mnie :)
Smutno,coraz smutniej się robi...
OdpowiedzUsuńGeorge Michael to dla mnie przede wszystkim największy, najpiękniejszy i najdoskonalszy głos wszechczasów. Starałam się znaleźć równie piękny wokal w historii muzyki rozrywkowej i niestety wszyscy zostają daleko w tyle. No może Mercury miał mocny i czysty głos ale nie taki jak George. Nie umiem opisać tego jak bardzo mi szkoda że już niczego nowego nie usłyszę choć szczerze mówiąc po tracheotomii którą przeszedł nie obiecywałam sobie zbyt wiele ale był i zawsze była nadzieja. A tu niestety gwiazda zgasła nagle i zdecydowanie zbyt szybko. Szkoda, że dał się wciągnąć w to narkotykowe bagno i wierzę, że gdyby nie to byłby jeszcze doskonalszy i aktywny do dziś. Szkoda, strasznie szkoda.
OdpowiedzUsuńTen rok rzeczywiście jest okropny. Dla mnie szczególnie. 13 grudnia zmarła moja mama, więc Już gorzej być nie może. George Michael to był ukochany artysta mojej mamy. Ona też uważała, że najlepszy na świecie, a znała się na tym trochę. I tak sobie pomyślałam, że będzie jej tam teraz przyjemniej , a może nawet jakiś duecik? Chcę wierzyć, że tak.
Dośka, bardzo mi przykro z powodu śmierci mamy. Bardzo. Myślę,że za każdym razem, gdy będziesz słuchała Georgea, będziesz wspominała też mamę.
OdpowiedzUsuńI podobnie jak Ty uważam,że był to niezwykły wokalista, cudowny facet i fantastyczny artysta. Będzie go nam brakowało. BARDZO! A Tobie wysyłam specjalne uściski. Przepraszam, że dopiero teraz, ale twój komentarz był w jakimś spamie. Buziaki. Mocne.