wtorek, 15 sierpnia 2017

Zamek Kliczków, dwór Gościszów- Dolny Śląsk, czyli Bebe 2017 :)


No jestem, jestem, ale zaganiana. Strasznie dawno nie pisałam. Strasznie!
 Jak wskazuje tytuł posta, zawitała znowu Bebe na Dolnośląskie ziemie. Już myślałam, że nie przyjedzie, bo  jej mama poważnie się pochorowała, ale dziewczyna znalazła opiekę w postaci rodzeństwa i udało jej się wbić do nas chociaż na weekend.
Od dawna czaiłam się na zamek Kliczków. Koński zamek. Jest tam nawet cmentarz dla koni, chociaż wyobrażałam go sobie nieco inaczej. Skoro nadarzyła się okazja pokazania Bebe tej budowli, ruszyliśmy w tamtym kierunku.

Pierwszy raz zobaczyłam i usłyszałam o zamku w Kliczkowie w muzeum Miniatur w Kowarach, niedaleko Karpacza. Zaintrygowała mnie ta eklektyczna budowla i opowieść o jedynym w Europie cmentarzu dla koni i trwało to chyba 4 lata zanim stanęłam przed portalem bramy wjazdowej w Kliczkowie. A stanęłam tam 2 tygodnie temu.

Miniatura zamku w Kliczkowie w Muzeum Miniatur Kowarach.


Pogoda wycieczkowa, ciepło (a nawet gorąco). Zobaczyliśmy zatopione w zieleni mury w kolorze piaskowca. Wstęp na zamek z panią przewodnik i kupione w recepcji bilety  po 15 pln. Cena bardzo fajna i absolutnie do zaakceptowania. Ale zanim pani przewodnik do nas przyszła, mieliśmy 30 minut na zwiedzenie okolicznego parku i obejrzenie rezydencji z zewnątrz.
Zamek w Kliczkowie na początku swojego istnienia był strażnicą graniczną, podobnie jak większość ówczesnych zamków na Dolnym Śląsku takich jak:Książ, Bolków czy Grodno, a ich autorem był książę Świdnicko- Jaworski Bolko I Surowy. To wielki budowniczy tamtych czasów i to jemu zawdzięczamy taką ilość budowli obronnych na tym terenie. Po bezpotomnej śmieci księżnej Agnieszki, żony Bolka II Małego (a wcale on taki mały nie był) w roku 1392, całe księstwo Świdnicko- Jaworskie przeszło w ręce korony Czeskiej, na mocy wcześniejszych traktatów. Następnie przez kolejne stulecia zamek był przebudowywany, a także zmieniał właścicieli. Na początku  były to rody rycerskie. Po zakończeniu wojny 30-letniej, zamek został własnością rodziny von Schellendorf i był przekazywany z rąk do rąk aż do roku 1767 i wtedy też przeszedł poważną przebudowę i został zamieniony w renesansowy pałac z parkiem w stylu angielskim. Właścicielem była w tamtym okresie  rodzina Solms-Baruth i panowała na zamku aż do konfiskaty majątku przez Nazistów w czasie II wojny światowej. Zamek przetrwał wojnę w stanie nienaruszonym, ale oczywiście wtargnęła do niego nasza bratnia armia czerwona i dokonała czystek, grabieży i dewastacji. Pomogli także szabrownicy przyjeżdżający z terenów całej Polski po niemiecki majątek, który sprzedawali potem na przeróżnych targach i bazarach.
Po wojnie na terenie zamku powstało nadleśnictwo, a potem jednostka wojskowa. Przez jakiś czas odbywały się tam kolonie letnie dla dzieci i obozy junackie. Podczas jednego z takich obozów został zapruszony ogień i spłonęła zamkowa biblioteka, w której w najlepszych czasach znajdowały się tysiące książek. Ślad po nich zaginął.
W 1970 roku zrujnowany i zdewastowany zamek odkupiła Politechnika Wrocławska i podjęła pierwsze próby remontu budowli. Coś robili, ale za mało.
Pod koniec XX wieku zamek kupiła firma Integer SA i w ciągu jednego tylko roku postawiła Kliczków na nogi. Uruchomiono tu hotel, SPA i centrum konferencyjne. Kasy na to przedsięwzięcie podobno poszło zatrzęsienie, ale efekt jest  fantastyczny!!!
Zamek posiada to wszystko czego brakuje np. Książowi- ma salę zabaw dla dzieci, korty tenisowe, basen, SPA, kącik czytelniczy, a pani przewodnik oprowadza turystów w sukni z epoki. Widziałam ostatnio, że Książ w zamian  wzbogacił się o wypchanego, martwego niedźwiedzia, który nie wiem co? Ma straszyć turystów, czy ich czarować? Martwe, wypchane zwierzę, które za chwilę obrośnie kurzem, a następnie zeżrą go mole to jakiś koszmar. I stoi on podobno w zamkowej kuchni. W ubiegłym roku słyszałam, że pomysłem na tę kuchnię, a także na byłe pokoje po służbie zamkowej ma być  kolejny (4 na terenie zamku) hotel. A nie lepiej zrobić tam właśnie fajne, wypasione SPA? Albo, co jest zupełnie  nie niemożliwe- obserwatorium astronomiczne? Nie ma takiej atrakcji w najbliższej okolicy, a kuchnia nadaje się do tego idealnie.... No, ale cóż- Książ to nie Kliczków. Polotu tutaj nie będzie.

Zacieniony dziedziniec. W tym zieleńcu znajduje się mała kawiarenka oraz recepcja.






stylizowana na gotycką, wieża Jenny.

w byłym zadaszonym parkurze dla koni zrobiono basen !!!

sypialnia książęca.

olbrzymia sala rycerska

mozaikowe elementy zwierzęce w byłym teatrze pałacowym
sala teatralna z piękną, drewnianą sceną.


akurat wdepnęliśmy w czas przedweselny.
sala balowa przygotowana na przyjęcie weselna

jeden z 3 zamkowych pieców z pięknymi kaflami. Tutaj sceny z życia Jezusa.



Obeszliśmy zamek w ciągu niecałej godziny słuchając pani przewodnik i jej opowieści o zamku, rodzinach, które ją zamieszkiwały, a także o zamkowym duchu.
Legenda o duchu setnika do dziś nawiedzającego okolicę: historia opowiada o wyprawie zacnego rycerza, który powierzył opiekę nad swą żoną i kliczkowskimi posiadłościami swojemu dowódcy. Niestety, setnik nieszczęśliwie zakochał się w swej pani. Przekonał on biskupa wrocławskiego o śmierci rycerza w wojennej posłudze i uzyskał pozwolenie na ślub. Jednak rycerz wcale nie zginął!!! Podły setnik, gdy dowiedział się, że jego pan wraca z wojny  schwytał go w pułapkę i uwięził. Rycerz zdołał jednak uciec z potrzasku. Ziejący chęcią zemsty zgromadził drużynę i wepchnął do lochów wiarołomną żonę i zdradzieckiego setnika, karmiąc ich co trzeci dzień. Pewnego dnia nieszczęśliwy kochanek odmówił przyjmowania posiłków i umarł z głodu, bo jak głosi plotka, miał serdecznie dosyć stękania i marudzenia żonki, która dzieliła z nim swój marny los. Ona została uwolniona, a następnie umieszczona w jednym z klasztorów, gdzie także zmarła nieszczęśliwie, a setnik nocą włóczy się po wsi głodny i przeklęty na wieki.
Fajny zamek. Polecam jego odwiedzenie i zapoznanie się z historią. A, byłabym zapomniała o cmentarzu dla koni!!! Jest tuż przy parku, po lewej stronie, na wielkiej polanie. Spodziewałam się tam całych alejek z nagrobkami koni, a zastaliśmy tam tylko 3 pomniczki. 2 bardzo stare, ale 1 zupełnie nowy. Cmentarz wygląda tak. Szału nie ma :)




Po wyjeździe z Kliczkowa zjedliśmy szybki obiadek i udaliśmy się do wsi Gościszów, aby zobaczyć ruiny Pałacu na wodzie. Wieś Gościszów znajduje się niedaleko Lwówka Śląskiego, położona jest nad malowniczym potokiem- cicha i senna. Pałac znaleźliśmy dosyć szybko, bo okazał się naprawdę wielki!
Ruina totalna. Obok zamieszkany spichlerz, ale też już ledwo trzyma się kupy. Wyszliśmy na rekonesans.
Zamkiem (bo na początku był to zamek) zarządzały tylko 2 rody na przestrzeni kilku wieków, co jest ewenementem. W latach 1381-1630 właścicielami była rodzina von Warnsdoff, a od 1634 do 1945 roku rodzina von Bibran. Pałac był wielokrotnie przebudowywany i zmieniał swoją sylwetkę, aż osiągnął wygląd dworu renesansowego. Na zdjęciach widać, że był niezwykle piękny i zdobny, podobno także w unikatowe  rzeźby jeźdźców na koniach oraz syrenów (męski rodzaj Ariel) grających na instrumentach muzycznych. Mówi się, że były to  jedyne takie zdobienia na Dolnym Śląsku.



My zobaczyliśmy już zupełnie inny wygląd. Przyznaję, że demolka totalna!










 Z okien tej ruiny, po drugiej stronie zobaczyliśmy jedyny trzymający się jako tako budynek. Nie mieliśmy pojęcia co to takiego. Stajnia jakaś?


Podeszliśmy bliżej- syf malaga. Wszędzie butelki po nalewkach i totalny smród. Nagle nad naszymi głowami odezwał się męski, zapijaczony głos i zwrócił się do Bebe w te słowa-
- Dzień dobry pani, jak się pani dzisiaj czuje?
Bebe zadarła głowę do góry i zobaczyła sponiewieranego faceta- Doskonale, a pan?- odpowiedziała grzecznie.
- A kiepsko strasznie.- odpowiedział osobnik dramatycznym głosem.
Bebe- A co się stało?
- A kaca mam potężnego i bardzo źle się czuję
Bebe- No ja pana rozumiem, bo rano też czułam się podobnie.
- Ale to niemożliwe, pani nie wie jak ja się mogę czuć, ale czy byłaby pani tak dobra i wspomogła mnie 2 pln?
Bebe- Ależ oczywiście, że panu pomogę... Pan zbiegł do nas jak na skrzydłach :)
Zapytaliśmy go co to za budynek, a pan odpowiedział, że to tzw. dom kawalerów i on tutaj sobie pomieszkuje w lecie. No tak, jest dom kawalerów, to i kawaler się jakiś zawsze znajdzie:)


nasz kawaler w całej krasie.

Pan zaprowadził nas aż do tablic informacyjnych o wsi. Nawet coś tam o historii pałacu wiedział i bardzo mu się podobało, że trafił na słuchaczy i sponsorów. Zwłaszcza anielską Bebe. Wręczyła mu 5 pln, a pan poleciał do najbliższego sklepu, żeby wyleczyć ciężką chorobę kacową.
Historia wsi bardzo ciekawa. Polecam szperanie po necie, bo wiele się tam działo... repatrianci, uciekinierzy z Jugosławii w czasach dyktatury Tito, a nawet ciałopalne cmentarzysko, do którego jednak nie dotarliśmy.
 Zanim nasz kawaler odszedł w stronę sklepu polecił nam wioskowy pręgierz. Poszliśmy poszukać i to wcale nie było takie proste, bo pręgierz stał w kompletnych chaszczorach w miejscu, gdzie się go w ogóle nie spodziewaliśmy. Mario nawet się do niego przykuł. Sam, z własnej i nieprzymuszonej woli.


i jeszcze krzyż pokutny


Wracając jeszcze na chwilę do zamku- pod koniec wojny przez pomyłkę został zbombardowany i zniszczony wraz z pobliskim kościołem ewangelickim. Można go było odbudować, ale nikt się do tego nie kwapił. Przez lata niszczał, był rozkradany, a  w okresie zmian ustrojowych dostał się w ręce prywatne i to był gwóźdź do trumny. Dzisiaj czeka na nowego właściciela. Jest na sprzedaż, ale komu dzisiaj jest potrzebna ta kupa gruzu?


Na koniec filmik znaleziony na youtube o tym jak zmieniała się bryła zamku- pałacu- dworu w ciągu wieków. Obejrzyjcie. Warto.



Tego dnia odwiedziliśmy jeszcze jeden pałac i zamek, ale o tym następnym razem.

2 komentarze:

  1. Kliczków rzeczywiście wart obejrzenia, szczególnie za to, w jakim jest obecnie stanie.
    Szkoda mi tego zamku w Gościszewie, bo widać, że naprawdę był to bardzo fajny duży obiekt! Pan Kawaler był przemiły i szczery, dlatego dostał piątaka :)
    Oba polecam do zwiedzenia!!!
    ech jak ja lubię być po trochu bohaterką Twego bloga :):):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń