czwartek, 8 września 2016

Dolny Śląsk 2016, czyli Bebe wróciła :) Kemieniec Ząbkowicki.


Trochę po czasie, bo wycieczki były w lipcu, ale najwyższa pora  na przypomnienie sobie tych fajnych chwil.
Jak co roku Bebe z Danielem czyli Warmia i Mazury przyjechali na Dolny Śląsk. Plany mieliśmy ambitne i dosyć rozległe, ale na pierwszy ogień zdecydowanie miał iść Kamieniec Ząbkowicki z niezwykłym pałacem księżnej Marianny Orańskiej.

Byłam tam wcześniej z moim Mariem, jakieś 3 lata temu i pałac zrobił na mnie niezwykłe wrażenie. Chociaż zniszczony i w totalnej rozsypce, w końcu wtedy, znalazł opiekuna w postaci gminy, a co za tym idzie bardzo prężnie działającego wójta. W tym roku pojechaliśmy sprawdzić jakie poczyniono prace, bo słyszałam, że się dzieje i to dobrze. I ruszyliśmy z bananami na twarzach.
Kamieniec Ząbkowicki to niewielka wieś z opactwem pocysterskim, kościołem z niezwykłym ołtarzem oraz  zespołem pałacowym, który najbardziej nas interesował. Jest tam także ośrodek zarodowy buhajek hodowlanych :)
Postawiliśmy autko tuż pod kościołem należącym do Orańskiej i weszliśmy do środka. Okazało się, że wnętrze jest zupełnie puste!! Nie ma tam ołtarza, ambony, ławek czy organów. Wyremontowany, ale smutny. Podobno był tam wcześniej magazyn ze zbożem. Tragedia jakaś.



Ruszyliśmy w stronę pałacu znajdującego się na zamkowym wzgórzu. Jak większość zamków czy pałaców na Dolnym Śląsku, także pałac Orańskiej został zbudowany na miejscu istniejącej tam wcześniej średniowiecznej budowli, z którą podobno wiąże się legenda o wielkiej miłości księcia Ziębickiego z jakąś polską księżniczką :)
Wejścia do pałacu z przewodnikiem zaczynają się co godzinę. Zakupiliśmy bardzo piękne bilety w kasie pałacowej kawiarni i oczekując na panią przewodnik rozejrzeliśmy się dookoła.
Na pobliskim stawie, przy którym znajduje się budynek, gdzie kiedyś była potężna maszyneria uruchamiająca pałacowe fontanny strzelał w górę wielki słup wody- właśnie jedna z fontann, w które kiedyś obfitował pałac Orańskiej. Podobno fontanny strzelały tam na wysokość 33 metrów, czyli na taką samą wysokość jaką mają pałacowe wieże, a jest ich 4, oraz studnie :) Taka ciekawostka. Fontanna na stawie aż tak wysoko nie strzelała. Potem zapytałam jak jest wysoka i dowiedziałam się, że ma ponad 20 metrów. I tak niemało!!

 O równej godzinie przyszła po nas pani przewodnik i ruszyliśmy ochoczo. Najpierw pałacowe stajnie. Niezbyt duże, ale ciekawe. W stajniach podobnie jak w Książu, konie miały kiedyś żłoby z najprawdziwszego marmuru. Orańska jednak od Hochbergów była lepsza, bo jej konie miały jeszcze kryształowe lustra, w których mogły się przeglądać... :) Kolejna ciekawostka.

Pałac nie jest zbyt stary, bo jest z 1839 roku. Projektantem został bardzo słynny wówczas Fredrich Schinkel, ale niestety nie ukończył on swojego dzieła, ponieważ zmarł. Budowę zwieńczył młody i zdolny architekt Ferdinand Martius.
 Sam pałac jest dosyć eklektyczną budowlą . Inspiracją miał być zamek w Malborku oraz budowle ze Szkocji. Podobno Orańska wykłócała się mocno o ostateczny wygląd jej letniej siedziby, bo taką funkcję miał spełniać pałac.


Sama Marianna Orańska była postacią dosyć tragiczną. Zaaranżowane małżeństwo z Albrechtem Pruskim nie było udane. Chociaż z tego związku urodziło się aż 5 dzieci, szanowny małżonek doprawiał jej co rusz rogi  na taką skalę, że cały Kamieniec mógł na nich pranie suszyć. A może i połowa Ząbkowic??? Była osobą niezwykle inteligentną i obytą...No i niezwykle bogatą :) Ponieważ była także kobietą z krwi i kości zakochała się...Niestety w nikim ważnym, bo w swoim masztalerzu. Romans, a co za tym idzie skandal. Opuściła męża i nieletnie dzieci i wyjechała do Holandii, gdzie żyła w otwartym związku ze swoim umiłowanym. Urodziła mu nawet synka, Jana Wilhelma van Reinhartshause. Oczywiście musiała za to zapłacić. Karą było zerwanie z nią wszelkich dworskich stosunków, zabroniono jej kontaktu z dziećmi i dostała zakaz pobytu na terenie Prus dłuższego niż 1 dzień z obowiązkiem meldowania się na policji przy każdym wjeździe i wyjeździe. No i dodatkowa kara, czyli infamia. Osoby dotknięte tą karą nie mogły sprawować opieki, składać zeznań przed sądem, występować w charakterze zastępcy procesowego, ustanawiać takiego zastępcy, wnosić niektórych skarg, a nadto dotknięte były innymi ograniczeniami. I jakby tego było mało- dostała zakaz wchodzenia do swojego pałacu głównym wejściem...Ale jak już wspominałam, była inteligentna. Kazała sobie wybudować schody i wchodziła do niego przez okno... Nadal od frontu! A w Kamieńcu musiała przebywać ze względu na swój olbrzymi majątek, którym zarządzała. Niestety zarówno kochanek jak i synek zmarli, a sama księżna do końca życia chodziła już w żałobnej czerni.

 Marianna Orańska była słynna ze swej działalności charytatywnej i z głowy do interesów. Miała naprawdę potężny majątek i umiała go pomnażać. W pamięci mieszkańców funkcjonowała jako DOBRA PANI i jej imieniem w Kotlinie Kłodzkiej nazwano wiele miejsc, ale także odmianę gruszy, odmiany marmuru, a nawet wodę mineralną :)
Sam pałac taki trochę brat bliźniak Książa- wyrabowany, zniszczony, dodatkowo spalony przez armię radziecką, a wcześniej nazistowska organizacja Todta zrobiła tam wielki magazyn, na skradzione przez hitlerowców z muzeów z całego Śląska  dzieła sztuki. Rosjanie palili pałac tak długo, aż stał się ruiną. Zagrozili, że jeśli ktokolwiek będzie go gasił, zostanie po prostu rozstrzelany. Podobno płonął całe 2 tygodnie. Jakiś koszmar. Po wojnie marmurowe podłogi oraz kolumny wywieziono do  naszej stolicy wspomagając odbudowę Warszawy. Można  teraz po nich chodzić w Pałacu Kultury... Brak słów. I o ile w latach 70-tych Książ zaczęto remontować i udostępniono go turystom, o tyle władza ludowa w stosunku do pałacu Orańskiej miała inne plany- mianowicie chciała go wysadzić w powietrze!!! Cudownie, po prostu w pale się nie mieści.

Sala balowa teraz....



sufit w sali balowej został odtworzony ... Ale na razie tylko sufit.

I kiedyś.... Słów brakuje.

I olbrzymia jadalnia...dzisiaj.

i kiedyś...

Zwiedzanie pałacu zajmuje ponad godzinę i naprawdę warto się tam wybrać, chociaż leży na kompletnym uboczu. Cena biletu to 25 pln.
 Teraz pałac wstaje z popiołów i moim zdaniem jest to studnia bez dna. Oczywiście plany władz gminy dotyczące rewitalizacji pałacu jak i parku są bardzo ambitne i całość ma się skończyć dopiero w 2030 roku!!! Koszt remontu oszacowano na kilkaset milionów!!! Przez te 3 lata i tak zrobiono sporo. Zwłaszcza na parterze i w ogrodach. Działają aż 3 fontanny :) chociaż kiedyś było ich 27!!!! Jest wystawa multimedialna i mieszkańcy oddali kilka mebli... Brawo :) Lepiej późno niż wcale.


Najnowsza fontanna, uruchomiona wiosną tego roku.
Zdolny Śląsk,Warmia i Mazury :)
Mała fontanna na dziedzińcu zamkowym. Póki co działa tylko jedna.
Przechadzając się po tym pałacu nie jesteśmy sobie w stanie nawet wyobrazić jak tam musiało być kiedyś pięknie i bogato. Zostały tylko stare zdjęcia, na które, gdy patrzymy po prostu szczęka opada!!!
Jak  doszło do całkowitej dewastacji opowie wam pani lub pan przewodnik ...Polecam, bo warto.



Werandy były oszklone i ogrzewane, stąd taki busz :)

Jest to obiekt niezwykle interesujący i naprawdę wart obejrzenia. Historia bardzo ciekawa i właściwie jest to gotowy scenariusz do świetnego filmu... Może ktoś, kiedyś?
Warto także zahaczyć o opactwo pocysterskie i obejrzeć przepiękny kościół Wniebowstąpienia, tylko musicie mieć sporo szczęścia, żeby był otwarty. Najlepiej chyba pojechać w niedzielę.

Cudowny ołtarz, praktycznie pozbawiony złoceń. I bardzo dobrze!!!

Polecam. Dolny Śląsk jest cudny nie tylko geograficznie, a także, a może nawet bardziej architektonicznie. Przyjeżdżajcie i zachwycajcie się tym miejscem. Jeśli trzeba, mogę nawet zostać waszym pilotem :) Tylko musicie mieć naprawdę duuuuużo czasu :)


Bebe i Daniel... mam nadzieję zadowoleni, ale tego dnia to nie był koniec atrakcji, bo przed nami Frankenstein... Ale o tym następnym razem.


4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. he he jeszcze nigdy mi nikt komentarza nie wywalił, szczególnie pochlebnego :) więc z uporem maniaka: DOPÓKI DOLNY ŚLĄSK GOŚCIĆ MNIE CHCE, BĘDĘ PRZYJEŻDŻAĆ, ZWIEDZAĆ, RECHOTAĆ Z TOBĄ PRZY DOBRYM WINIE I ZAPRASZAĆ NA ZWIEDZANIE MOICH MAZUR!!! O! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Taki ze mnie administrator,że płakać się chce jak widać :) Bebiku wbijaj koniecznie :) Dolny Śląsk czeka , a ja właśnie zamierzam zrobić papiery pilota :) wycieczek he,he. Będę miała na kim potrenować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak najbardziej piszę się na to, z wielką przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń