Właściwie powinnam zacząć pisać o 4 dekadzie bycia fanką zespołu Duran Duran, ale najpierw postanowiłam powspominać jak to spotkaliśmy w Berlinie basistę zespołu Johna Taylora, bo to fajna historia. W ogóle Berlin i te kilka dni w tym mieście przezabawne i warte wspomnień.
poniedziałek, 27 lutego 2017
piątek, 17 lutego 2017
Dzień kota :)
Tak naprawdę moje koty mają swój dzień przez 365 dni w roku, ale tylko 17 lutego ja sama zamieniam się w kotkę. Naprawdę lubię te zwierzęta. Jestem urodzoną kociarą.
W związku z Dniem Kota czasem udaje mi się namówić na zabawę w koty Maria, a dzisiaj namówiłam Małgochę. Na rękach mamy Miśka, ponieważ z kotką Manią (reszta kotów gdzieś polazła, zamiast pozować do fotek!!!) zdjęcia się zrobić nie dało! Misiek jest zazdrosny i niestety sesja z tą dwójką okazała się pomyłką :)
W związku z Dniem Kota czasem udaje mi się namówić na zabawę w koty Maria, a dzisiaj namówiłam Małgochę. Na rękach mamy Miśka, ponieważ z kotką Manią (reszta kotów gdzieś polazła, zamiast pozować do fotek!!!) zdjęcia się zrobić nie dało! Misiek jest zazdrosny i niestety sesja z tą dwójką okazała się pomyłką :)
poniedziałek, 13 lutego 2017
Baśniowa Świdnica.
"W bardzo starej rękopiśmiennej książce znajdowała się informacja o powstaniu Świdnicy. Według niej w roku 755 po narodzeniu Chrystusa, kiedy ludność Śląska była jeszcze pogańska, wódz imieniem Swidno wraz ze swoją liczną drużyną, podążał przez Śląsk, aby zdobyć zamek Aschenburg. Znajdował się on na górze Ślęży. W tym okresie kraina ta była porośnięta gęstą puszczą. Wojowie Swidno przez długi czas oblegali zamek. Był w nim przechowywany wielki skarb, który chcieli koniecznie zdobyć. Oblężenie przeciągnęło się aż do zimy i wtedy wojowie założyli obóz przy rzece zwanej Bystrzycą. Zamku na Ślęży nie zdobyto i Swidno musiał odstąpić od oblężenia. Kilkuset jego wojowników, za zgodą wodza, po odejściu głównych sił, pozostało w obozie. Zamieszkali oni w małych, niskich chatach z drewna pokrytych darnią. Nazwali nowo założoną osadę ku czci i pamięci wodza – Swidna. Stąd wzięła się nazwa miasta Świdnica."
Taką historię znalazłam w niedostępnym właściwie już w tej chwili przewodniku po Świdnicy i muszę przyznać, że wcześniej nazwa miasta raczej kojarzyła mi się z dzikami (dzikimi świniami) niż z jakimś wojem i jego oblężniczą bandą. W Rynku można w punkcie turystycznym zakupić pluszowe maskotki przedstawiające dziki, a i przy byłym pałacu Cystersów na ulicy Franciszkańskiej, gdzie w tej chwili znajduje się miejska biblioteka, są ustawione dzikie świnki z mamą lochą, odlane z brązu. No i w herbie miasta też znajduje się dzik, symbol odwagi i męskości. Naprawdę? Mnie się kojarzy zupełnie inaczej... jakby.
sobota, 4 lutego 2017
Lech Wałęsa- człowiek wolności.
Miałam już pisać o tej odkładanej po raz kolejny Świdnicy, przygotowałam materiały, ale zabrakło mi kilku fotek, więc może to i lepiej, że ten temat znowu odpuszczam? Kto czeka, ten się doczeka.
Strasznie wkurzyły mnie ostatnie ataki na Lecha Wałęsę, dlatego nie przejdę obok tej sprawy obojętnie.
W lecie 1980 roku byłam kompletną gówniarą i zupełnie nie zdawałam sobie sprawy z tego, co działo się w Stoczni Gdańskiej i w całej Polsce. Mieszkałam wtedy w proletariackim Wałbrzychu, gdzie kopalnie i koksownie nakreślały życie miasta. Pamiętam strajki górników, ale nie wiedziałam dlaczego i co może z tego wyniknąć. Biegałam wtedy po podwórku i nie w głowie była mi polityka i górnicze protesty.
Ale już za moment na ustach prawie wszystkich słyszałam słowa: Solidarność i Lech Wałęsa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)