środa, 21 lutego 2018

Mafia Antona :)



Już jakiś czas temu postanowiliśmy z Mariem zrobić wspólną imprezę urodzinową. Ja mam swoje urodziny w grudniu, on w lutym (tak, jest młodszy o 2 miesiące), więc styczeń wydał nam się idealnym miesiącem na taką fetę. 100 lat to nie w kij dmuchał.
Jakoś w grudniu już większość pozapraszałam i okazało się, że nasi znajomi Jola z Radkiem i Adaś, też mają zaległe imprezy urodzinowe (wszyscy z listopada) i może zrobilibyśmy to wspólnie? Jasne, czemu nie. To fajny pomysł. 
Moja Gosia poleciła mi salę w Marcinowicach, którą prowadzi mama jej koleżanki. Pojechałam, zobaczyłam, zamówiłam i zaklepałam na 27 stycznia.

Tylko może byśmy się powygłupiali? Może impreza przebierankowa? Podumaliśmy i padło na RUSKĄ MAFIĘ!!! Ma być na bogato, na złoto, z futrami i ogólnie wiocha. Podzwoniłam i uprzedziłam, że to impreza przebierankowa. Ludzie rechotali, ale przyjęli pomysł z entuzjazmem.
4 dni przed imprezką zaczęłam zbierać muzę w internetu. Za nic na świecie nie chciałam mieć na naszych urodzinach disco polo. To jest ten rodzaj muzyki, który doprowadza mnie do skurczów i wzbudza we mnie agresję. Nie znoszę z całego serca. I to wcale nieprawda, że bez tej wioskowej muzyki nie ma żadnej imprezy. Właśnie miałam to udowodnić. Zrobiłam tylko 2 wyjątki: Iwan i Delfin i "Jej czarne oczy" ponieważ uważam, że ta piosenka w przeciwieństwie do discopolowej sieczki jest o kilka półek wyżej. Ma intro i przede wszystkim aranżację!!!! I naprawdę fajnie się przy tym tańczy. A drugi numer to Biełyje Rozy, ale tego nie mogło zabraknąć, bo jak ruska mafia ma się bawić bez tej piosenki?



Przejrzałam całe 50 lat przy czym przez ten czas tańczyliśmy, więc miałam z  czego wybierać. Był między innymi Krzysztof Krawczyk i Jacek Lech, Halina Frąckowiak, Abba, Boney M, Bee Gees, Pet shop boys, Earth, wind and Fire, Snap, Doctor Alban, Lady Gaga, ABC, Imagination, Demis Rousos, ELO, Eruption i oczywiście Italo disco z lat 80-tych :) Dodałam do tego ruską Kalinkę i taniec Greka Zorby. Ponad 150 piosenek. Szerokim łukiem ominęłam Modern Talking, ale w zamian było np to.




Gdy byłam dzieciakiem wokalista wydawał mi się piękny jak Adonis...i ten falset!!! Teraz po prostu z nich leję ze śmiechu. No takie to były hity w latach 70-tych.
Dobra, dobra ruska mafia, ale w co my się ubierzemy? Ani u mnie futer, ani kożuchów, ani złotych sukien. Kilka ruskich pierścionków po teściowej, które od lat walają się po kątach. Dobre i to.
Moje dziewczyny pojechały do babci na ratunek- przywiozły dla mnie sukienkę i sztuczne futro, a dla Maria białą marynarkę. Potem zajrzały jeszcze do lumpeksu i zakupiły dla mnie kostium jednoczęściowy z taką broszką, że Szydłowa by się jej nie powstydziła. Dla Maria podkoszulkę, tzw. żonobijkę i szelki, a dla siebie kuse sukieneczki. No, to już było coś. Sukienkę od mamy odpuściłam. W porównaniu z kombinezonem była słaba.
W dniu imprezy wielkie przebieranki i szykowanie. Nakręciłam loki, zrobiłam turkusowy makijaż i dokleiłam najdłuższe rzęsy jakie udało mi się kupić. Ponieważ nigdy wcześniej rzęs takowch nie używałam, przeżyłam prawdziwy koszmar z odklejaniem i przyklejaniem 5 razy, bo albo było krzywo, albo coś niedoklejone... Tragedia z tymi rzęsami. W końcu się udało, chociaż wcale nie perfekcyjnie, jeszcze tylko złoto na policzki i spojrzałam z daleka w lustro. Drag queen jako żywo!!! Uśmiałam się z siebie serdecznie. Całość dopełniło białe boa z piór, złoty (w kolorze) wisior  i 2 karabiny maszynowe z Pepco po 7,99 za sztukę.


Impreza była zaplanowana na 17-tą, a ja w międzyczasie poszłam jeszcze na ostatnie siku z Misiem na deszcz i było po lokach. Przyjechali z Kłodzka nasi znajomi przebrani za mafię sycylijską, co w ogóle nie rzutowało, bo goście zza granicy to poważne persony. :)

Na miejscu była już Jola bardzo elegancka  i Radek w dresie o nazwie szelesty, ozdobiony łańcuchami.
Zaczęli przyjeżdżać pierwsi goście (łącznie 3 mafijne rodziny zaprosiły ponad 50 osób- takie małe wesele. Od nas samych było 27 dusz) i patrząc na nich w drzwiach pokładałam się ze śmiechu. Nasi znajomi naprawdę mają w sobie sporo dystansu i pomysłowości. Przyjechali strojni i zbrojni. Panowie w złotych łańcuchach pochodzących z tego samego źródła- złoty łańcuch do żyrandoli sprzedawany na metry w Castoramie, a panie w pięknych toaletach.
Kumpel Piotrek z małżonką przynieśli nawet walizeczkę ze znakiem radioaktywności, z której wyciągnęli kawior i słoninę. Potem się okazało, że w tej walizce była jeszcze cała armia radziecka w postaci małych żołnierzyków.



Przedstawiam kilku gości, myślę, że warto poznać :)

Kuzyn Ilia ze Scarlet Johanson

Harry Potter

Lena z ojcem założycielem

gość z Sycylii Don Corleone

Wołodia i Elena oraz Stjepan i Galina

i rodzina z dalekiej Jakucji- Tamara i Wowa

oraz carewiczówny- Marusia i Nadia
Grisza, człowiek od mokrej roboty.

Nasza gwiazda Jekatierina Iwanowna

Pietja i Ljuba

Ilia i Awrora
Wszyscy byli cudowni!!!
Jak już zjedliśmy obiadek, Don Corleone zapowiedział wejście 3 mafiozów- Miszy, Griszy i Antona.
Okazało się, że  Misza, czyli Adaś wjechał pchany przez dwóch pozostałych dryblasów na wózku inwalidzkim, podłączony do butli tlenowej, czytając gazetę Prawda (po rosyjsku) i rechocząc co chwilę.
To był mafiozo uratowany po strzelaninie, sparaliżowany od pasa w dół, ale rządzący nadal mocną ręką.



Po prezentacji mieliśmy wszyscy zagrać w grę mafia, ale okazało się, że 50 osób to zdecydowanie za dużo i nie da rady. A to gadali, podglądali, dogadywali, nakradli karteczek z rolami. No dupa jasiu. Nic z tego nie wyszło. Gdyby tak Anton podchodził do tych nieogarniętych i strzelał do nich z kałacha, może zapanowałby ład i porządek, a tak to lipa. Trudno. W mafię należy grać maxymalnie w 16 osób.

Następnie na salę wpadł antyterrorysta i spacyfikował nam Miszę. Jak mógł? Kalekę na wózku tak po podłodze tarzać? A przyjaciele zamiast pomóc Miszy, powyciągali komórki i robili z tego filmiki. Co za czasy?. (tak naprawdę ktoś z gości Miszy wynajął chłopaka w stroju antyterrorysty i zadziało się )
No a potem ruszyliśmy w tany i myślę, że muza się podobała. Wprawdzie kilka osób poszukiwało jednak disco polo, ale to nie byli nasi goście :)
Oczywiście zdmuchiwaliśmy też świeczki na torcie- 198 lat!!! Jola najmłodsza. Okazało się, że jeszcze jedna dziewczyna ma w okolicach urodziny, więc zaprosiliśmy ja także do zdmuchiwania.



jest power




No a potem to już tańce i hulanki, zajęcia w podgrupach i sesja zdjęciowa zrobiona nam przez Tomka Puszaszkowego. Fotka z kombinezonach. Wiecie jak się w tym idzie na siku? Użyjcie wyobraźni.

kobiety w kombinezonach- takich dwóch jak nas trzy, to nie ma ani jednej.

Anton...

trzej przyjaciele z boiska- skrzydłowy, bramkarz i łącznik...

Wołodia i Raisa

kobiety mafii w okularach

i bez

z małżonkiem

Tamara i Wowa z młodymi następcami

Lena i Raisa
A na koniec jeszcze sesja do nowego serialu telewizyjnego pt. Nomenklatura. Już wkrótce na ekranach waszych telewizorów.





Bawiliśmy się prawie do drugiej w nocy. Przyznam szczerze, że po 8 godzinach na szpilkach moje stopy powiedziały basta. Pod koniec biegałam już na boso, chociaż mój kostium był na mnie na długi i byłam trochę zaplątana w te nogawki. Zresztą chodziłam jak kuśtyczka kolejne kilka dni. Nie jestem przyzwyczajona do szpilek.
Kochani do brzegu, piękne dzięki za przybycie i zaszczycenie nas swoim towarzystwem. Było fantastycznie, przezabawnie i mafijnie. Pierwszy raz w życiu byłam w tych piórach, rzęsach, futrze i złocie. Było na bogato.
Dziękujemy też za wszystkie fantastyczne prezenty- te namacalne i te mniej. Świetne książki, albumy, zaproszenia na kolację w ciemnościach i w piwnicach, zaproszenie do escape roomu i to morze alkoholu, kiełbasę w pęcie i słoninę w gazecie, a także biżuterię, kosmetyki i prasowalnicę do koszul. Cudo po prostu! W pas się kłaniamy i jeszcze raz dziękujemy. Co to by była za mafia bez was?
Mafia Antona rulez. Nie może być inaczej.
Misza, Grisza i Anton podpizdili patjefon... oj, żeby tylko :)
Czyli co, co przyszłego roku, albo na grillu zagramy w końcu w tę mafię :) Czekam na cieplejsze dni. Czekam!!!

Ps. Wczoraj napisałam tego posta i był już gotowy do opublikowania. Poprawiałam tylko błędy...i kliknęłam jakieś coś i wszystko poszło w niebyt. Dzisiaj napisałam go od początku i trochę inaczej. Nie wiem czy lepiej, ale to bez znaczenia. Na wszelki wypadek porobiłam kopie zapasowe.
Dobra, no to leci....

Pierścienie władzy- mój i Wołodii. Chyba u tego samego złotnika robione :)



1 komentarz:

  1. Super impreza, zazdroszczę szczerze i wierzę, że był ubaw po pachy! Wszyscy wyglądali wspaniale, tak mafijnie, moda from Russian! Powinni z Was brać przykład jak należy świętować!

    OdpowiedzUsuń