piątek, 5 stycznia 2018

Last Jedi.... interlude.

No kochani dosyć smędzenia na temat mojego marnego życia. Robimy przerwę na Gwiezdne Wojny!!!
Minęło już wprawdzie trochę czasu od dnia, w którym obejrzałam Last Jedi, ale warto podzielić się wrażeniami.
Kolejny raz przebierałam nóżkami na wieść o nowym odcinku sagi i mowy nie było, żebym nie zobaczyła tego w kinie.
Tym razem zabrakło mojego ukochanego Hana Solo, ale cóż poradzić?. Scenarzyści zadecydowali w Przebudzeniu Mocy, że koniec pieśni i Harrison Ford zdradziecko został zabity. Straszne. Zdębiałam jak zobaczyłam tę scenę.... Jak można było zakatrupić własnego ojca? I to takiego ojca? No, ale bez tego morderstwa nie byłoby dobrego scenariusza do Ostatniego Jedi.




Trailery bardzo mi się podobały. Byłam ciekawa czy guru Rey, Luke Skywaker stanie do walki z Najwyższym Porządkiem (jakoś mi się to kojarzy z Dobrą zmianą) i zrobi z nimi ...porządek. Może nie najwyższy, ale ostateczny. Wiedziałam, że jeszcze nie tym razem, bo co z częścią IX, ale może jakaś mała rebelia...kolejna rebelia....przedostatnia rebelia przed tą w  odcinku ostatnim (czy aby na pewno?)
Zaczęło się od wysokiego C. Rebelianci pakują swoją bazę, ale nadlatuje flota  Najwyższego Porządku i daje im łupnia. Poe Dameron (ten przystojniaczek w fajnej kurtce) postanawia nie oddawać pola walki i rozkazuje atak bombowcom (???) Niestety prawie kompletnie nieudany. Jednak rebelianci uciekają ponosząc dotkliwe straty, z tym, że nie na długo, ponieważ flota NP ma specjalny nadajnik, który jest w stanie odszukać ich w najdalszych zakątkach galaktyki. Nie jest dobrze. Wcale.


W tym samym czasie nasza główna bohaterka Rey, znajduje się na wyspie Ahch-To (w tej roli wystąpiła przecudnej urody wysepka Irlandzka Skellin Michael) i prosi Luke'a by pomógł jej zgłębić tajniki Mocy i nauczył ją kilku fajnych i przydatnych każdemu rycerzowi Jedi rzeczy. I jak to w życiu bywa- idol nie zawsze spełnia nasze oczekiwania. Traktuje naszą bohaterkę jak psa i każe jej spać na dworze. Tak naprawdę, obawia się kolejnej porażki. Przecież spieprzył naukę syna Lei i Hana- Bena Solo, zwanego potocznie Kylo Renem. Dlaczego poniósł porażkę i co się wydarzyło pomiędzy wujaszkiem, a siostrzeńcem?- nie napiszę. W każdym razie Rey poznaje 2 wersje tych samych wypadków. A, zapomniałam dodać, że łączy ją telepatyczna więź z Kylo, stąd te 2 wersje. I nie można zapomnieć, że jedna z tych wizji pokazała Kylo jako umięśnionego byczka :)

strasznie wielkie zwierzę!
Gdy go pierwszy raz zobaczyłam, jęknęłam z oburzenia. Tutaj już lekko przymykam oko :)

Luke udziela dziewczynie tylko 3 lekcji i nie chce mieć już z tym wszystkim nic wspólnego. A Rey, pakuje manele na Falcona i razem z Chubbaką, który na wyspie przeżył prawdziwe nawrócenie i stał się wegetarianinem, odlatują. :)


Lecą wspólnie na niszczyciela, na którym znajduje się Kylo, ponieważ Rey wierzy, że będą z niego jeszcze ludzie. A na wyspie Luke spotyka ducha Yody. Tak, super niespodzianka, bo Yoda znowu jest kukiełką, a nie komputerowa projekcją...no i udziela Lukowi ostatniej lekcji. Tak.
A zapomniałam o Skelling Michael. Cudna poniżej.


Na wyspie od VII do XIII wieku znajdował się klasztor.
No i co tam dalej, niech pomyślę... A, wiem. Flota rebelii jest w niewyjściowej sytuacji. Nie mogą nawiać, bo i tak zostaną namierzeni, a paliwo powoli się kończy. Nie jest wesoło. Na dodatek Kylo atakuje flotę myśliwcami, ale ma wątpliwości czy walnąć w statek, na którym znajduje się jego matka. Dwoje rodziców na sumieniu, to chyba jednak trochę za dużo. Statek z Leią i tak zostaje zaatakowany, a sama księżniczka wylatuje w kosmos. I to jest jedyna przegięta scena w całym filmie.... To trzeba zobaczyć.
Skoro brakuje przywódcy, nasz ulubiony Murzynek Finn razem z BB8, Poe i taka małą Chineczką o pięknym imieniu Rose, postanawiają wdrożyć w życie plan B. Na planecie Canto Bight poszukują  hakera i pirata DJ'a, który pomoże im wyłączyć urządzenie śledzące na statku NP. Cudownie wykreowany został ten świat. Oszałamiające stworzenia i sceny ucieczki. Najwyższy szacunek za te kadry dla pomysłodawców i twórców. Mnie zatkało!!! A hakerem okazał się nie kto inny jak Benicio Tel Torro!!! O matko! Wszystkich się w Gwiezdnych Wojnach spodziewałam, ale nie jego.
No i co tam? Aha, Rey trafia na statek NP, nasi buntownicy odnajdując hakera, też trafiają na statek NP i sprawy się komplikują. Jak? A to już trzeba zobaczyć, bo kopara naprawdę opada, a sytuacje zmieniają się z prędkością światła. FANTASTYCZNIE!!!
Zakończenie absolutnie genialne. Śnieżnobiała planeta Crait, spod której wyłaniają się krwawe bluzgi soli, pojedynek Luke z Kylo, kryształowe lisy... No po prostu rewelacja!
Bardzo, bardzo mi się ten odcinek podobał. To najlepsza produkcja po Imperium Kontratakuje ever, a zrobił ją nieznany specjalnie wcześniej reżyser Rian Johnson. Mam nadzieję, że zrobi też odcinek ostatni i właściwie wiem jak się skończy, chociaż wolałabym być zaskoczona.
Absolutnie polecam Ostatniego Jedi. Mnie zachwycił nie tylko stroną wizualną, ale także fabułą. Wszystko tam się kleiło, nie było drętwych tekstów ani dłużyzny (raczej). Było też kilka przezabawnych scen i mrugnięć okiem do widza.
Spotkałam się z opiniami, że kiepski... KIEPSKI??? Idealny, tylko trzeba obejrzeć wszystkie części, żeby załapać o co chodzi i mieć porównanie, w tym Łotra 1, który jest plombą pomiędzy częścią III, a IV.
Mnie się podobał bardzo!!! I tylko patrząc na ostatnie zdjęcia z Carrie Fisher zrobiło mi się smutno, bo wiedziałam, że przecież kobieta nie żyje już od  roku, a to na co patrzę, to tylko piękne wspomnienie o tej aktorce.
Może nie zagrała w zbyt wielkiej ilości filmów, ale stała się ikoną kina i to pierwszej ligi. Carrie Fisher i jej Leia zostanie żywa na zawsze. Gdziekolwiek teraz jest, bardzo jej za tę rolę dziękuję. DZIĘKUJĘ!!!!




I chyba zrobię sobie taką koszulkę jak ma Harrison Ford. Czyż nie wymowna? Wszystkie księżniczki powinny być takie jak Leia, a nie jakieś mdławe, mdlące dziewice :) Niech MOC będzie z WAMI :) Do napisania.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz