środa, 28 października 2015

Olaboga, czyli jak być matką modelek

  Planując potomstwo oczami wyobraźni widzimy ich jako mądrych, empatycznych dorosłych, z dobrą pracą, stabilną pozycją, szczęśliwych i spełnionych. Przynajmniej tak było w moim przypadku... Gdyby mi ktoś powiedział w latach 90-tych, że moje córki zostaną modelkami, pewnie uśmiechnęłabym się pod nosem i pokiwała z politowaniem głową... Wszystkim, tylko nie modelką!!!! Już moja mama chciała swoje córki wysyłać do Warszawy na aktorki, co do dzisiaj jest rodzinnym żartem.... I było tylko żartem.
Mam nagranie na kasecie VHS, gdzie zadaję  pytanie skierowane do 3 letniej Marcelki - Melka, kim zostaniesz jak będziesz dorosła? Ona odpowiadała bardzo poważnie swoim cudownym głosikiem:
 
- MOJA MAMA POWIEDZIAŁA, ŻE ZOSTANĘ LEKARZEM,WIĘC TAK POSTANOWIŁAM....

No cóż, perspektywa dziecka, jako światowej sławy kardiochirurga była kusząca :)
Druga córka Małgosia była i jest dzieckiem wszechstronnym... Malowanie, rysunek, rzeźba, śpiew, sport i gotowanie. We wszystkich tych dyscyplinach była i jest świetna, więc właściwie mogła wybrać co jej się podobało... i co? I od pierwszej klasy gimnazjum, od momentu kiedy przekroczyły obydwie 170 cm wzrostu słyszałam MAMO CHCĘ ZOSTAĆ MODELKĄ..I to w stereo. OBYDWIE????
Włos mi się zjeżył... Modelką!!! Ratunku. Tyle się słyszy o tych tzw. agencjach modelingowych, o całej otoczce związanej z tym przemysłem, o anoreksji, prostytucji, wykorzystywaniu dziewczyn. Długo tłumaczyłam im, że nie ma mowy wytaczając całe armady argumentów i długo pomysł na taka przyszłość po prostu wywalałam do kosza na śmieci...NIE i koniec. Niestety większość znajomych i także nieznajomych na widok moich długonogich córek dziwiło się, dlaczego one nie są modelkami... Jak to cholera dlaczego?- bo NIE!
























Jednak przyszedł taki moment, że właściwie dlaczego nie? Co to jest za argument? Co ja bym zrobiła na ich miejscu, gdyby rodzice zakazali mi tego lub tamtego, podcinali skrzydła. To są ich marzenia. Wszystko czego nauczyły się w domu już w nich zostanie. Są inteligentne, świadome swoich atutów  i rzeczywiście -matka, czy ty ślepa jesteś- wyglądają jak modelki...
Okazało się, że dziewczyny od dawna mają wybrane agencje.
Wystarczyło tylko sprawdzić co to za agencje. 

W skrócie- należy być czujnym, czytać bardzo uważnie umowę i pilnować, żeby druga strona się wywiązywała. Na szczęście mój Mario jest czujny...BARDZO! 

Gdy któregoś razu Marcela stanęła w swoich 10 centymetrowych szpilkach tuż przed nim, a trzeba wiedzieć, że Mario ma ponad 2 metry wzrostu, obruszył się- Ej, ściągaj te buty, bo ja nie lubię jak mi kobieta w oczy zagląda.


I stało się- mam w domu modelki...Ale hola hola..nie od razu Kraków zbudowano.
Od roku wyjeżdżąją na zdjęcia  i dosłownie 10 minutowe castingi do Warszawy, Wrocławia czy Łodzi, gdzie niejednokrotnie zblazowane panie (lub panowie) ze światowych agencji oceniają, oglądają, cmokają, wybrzydzają, czasem chwalą, a czasem nie ten typ urody. 12 godzin podróży i 20 minut pracy, za która nie dostają nic...Bo to musi być strzał. Ale przecież nikt nie obiecywał, że od razu dostaniesz okładkę Vogue...
 Tak czy siak dzieje się, zwłaszcza w przypadku Marceli. W zimie pierwszy wyjazd do Paryża, w lecie 2 i pół miesiąca w Hong Kongu, a zaraz potem znowu Paryż.... Uwierzcie, wysłanie dziecka na drugi koniec świata to okropne przeżycie..OKROPNE!!!! 7 milionów mieszkańców, inna kultura, inna strefa czasowa ... Jak to do HONG KONGU??? Tak od razu? Jak Ty sobie dasz radę? Ile to będzie kosztowało?Ile czasu tam się leci i dlaczego tak długo? Co tam będziesz jadła?

Ktoś po ciebie przyjedzie na lotnisko?Ale na pewno przyjedzie? Masz wszystkie lekarstwa? Błagam tylko nie pij ze szklanek... Błagam nie ufaj nikomu... Jezusie Nazareński, tam jest 40 stopni i 95% wilgotności... W jakich ty będziesz tam butach chodzić?W japonkach chyba? Ale nie zgub telefonu !!! I pisz codziennie. Odzywaj się, bo ja tu umrę..Umrę na pewno.
Dzień wyjazdu... Przecież jestem twarda. Nic jej nie będzie, to moja krew. DA SOBIE RADĘ!!! Mario włącza jej aplikację na telefonie, która umożliwia nam śledzenie jej online... Bardzo polecam.  Dziecko poleciało. I tu niespodzianka. Wcale nie jestem twarda- jestem jak wosk na słońcu, mam miękkie podbrzusze i serce mi krwawi... Jezu co myśmy zrobili... Gdzie ona leci? Płacz.
Doleciała. Zmęczona, ale cała i zdrowa. W chińskim mieszkaniu wieża Babel- Brazylijka, Czeszka, Rosjanki i Melka :) Praca, bieganie, poznawanie nowych ludzi, w tym zdobywanie przyjaciół. A także zwiedzanie tego niezwykłego, pełnego kontrastów miasta. Deszcz leje, jakiś monsun...- Mamo to chyba niebezpieczne? Dzisiaj mamy nie  wychodzić z domu. Ostrzeżenie dla całego miasta.
Na FB- Mamo mam  sesję do gazety, ale takiej codziennej. Będę miała ciuchy Gucciego i Versacego...
-Dziecko, to Ty się nie myj. Do domu przywieź zapach tych szmatek : )

-Mamo, ale chyba jestem chora... (czuję jak wszystkie włosy mi się jeżą)
Ale co Ci jest....Objawy?A na szczęście tylko przeziębienie od klimatyzacji...
-Tato, nie możemy trafić do wodospadów, poszukaj proszę na jakiejś mapie. Mario szuka kilka godzin... Nie znajduje. Po jakimś czasie dostajemy snapczata- Znaleźliśmy!!!- myśleliśmy z Mariem, że to to jakaś Niagara miała być, a to takie sikawki (śmiech)
-Melka, z co to za przystojniaki na plaży z Tobą? -A to bardzo fajni kolesie, polscy modele, ale same gejusie- Jak to same gejusie, macie epidemię?(śmiech)

 Jest bezpieczna i wszystko OK!!!!
 I jakoś te 2 i pół miesiąca zleciało. Nie wyobrażam sobie, jakby to miało być bez dzisiejszych technologii. Chyba naprawdę posiwiałabym z tęsknoty nie mając wiadomości i nie znając sytuacji.
Czy ten wyjazd wyszedł jej na zdrowie- o tak!!! Córa weszła na zupełnie inny level swojego życia. Dowiedziała się czym jest odpowiedzialność za kogoś (młodsze koleżanki modelki) i za siebie. Nauczyła się dysponować pieniędzmi, ale też nauczyła się  cwaniactwa na chińskich bazarach, o co nigdy bym jej nie podejrzewała :) Przywiozła świetne wspomnienia, cudowne zdjęcia, pamiątki, kimona, pewność siebie i doświadczenie. Mało?Wcale niemało. BRAWO Mela!A my- my mamy ZAUFANIE do dziecka, które wychowaliśmy, bardzo jej kibicujemy... Okładka Vogue czeka :)
























A Gosia... Gosia  ma swoja przygodę jeszcze przed sobą.Czy komuś tak pięknemu, mądremu i wrażliwemu mogą nie spełnić się marzenia? E.... znam ją.... twarda jest, w skali Mohsa 10 :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz