poniedziałek, 29 lutego 2016
Zamek Książ - jest po czym chodzić
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale jestem lekko zalatana w związku ze szkoleniem na przewodnika turystycznego na zamku Książ.
Tak, udało mi się. Znalazłam się w grupie ok. 30 osób i jestem z tego powodu bardzo zadowolona... Póki co.
Poznałam już historię zamku, przeszłam 6 razy trasę turystyczną (docelowo 10 razy) z przeróżnymi przewodnikami trwającą ok. 90 minut, a w tę sobotę poznałam zamek od zupełnie innej strony.
Np. dowiedziałam się po raz pierwszy w życiu, że książański zamek ma całkiem sporą salę kinowo- teatralną, utworzoną na początku wieku XX z kaplicy zamkowej. Zresztą temat tych kaplic to ja muszę ogarnąć, bo już mi wychodzi, że były 3... a nawet nie wiem gdzie dokładnie. Pewnie nigdy w życiu nie trafiłabym na tę salę, gdyby nie to szkolenie. Chociaż sala jest także dostępna podczas tzw. nocnego zwiedzania, o czym napiszę później.
środa, 24 lutego 2016
Lico jak jagoda :)
Uwielbiam zdjęcie tej kobiety. Uwielbiam. Uśmiechnięta szczerze, spełniona, emanująca ciepłym błyskiem w oczach- twarz starszej pani. Kim ona jest? Nie mam pojęcia, ale to mój wzór do naśladowania :) Znalazłam to zdjęcie dobre kilkanaście lat temu w jakiejś babskiej gazecie, wycięłam i powiesiłam na lodówce. Wisiało dzielnie dobre parę lat, aż się trochę postrzępiło i musiałam je schować. Ostatnio robiłam jakieś przeglądy w szpargałach i odnalazłam to cudowne lico po raz kolejny. Ponieważ czasy są ciężkie, postanowiłam zrobić z twarzy tej cudownej kobiety swojego avatara na FB. Oj miałam ja przy okazji tego avatara sporo śmiechu, gdy np. dyskutowałam na stronie Gazety Wyborczej z jakimś prawdziwym Polakiem z łysą pałą , który nie mogąc sobie ze mną poradzić, poszedł na moje konto, na którym może sobie naprukać, bo jest dla matołów zablokowane. Zobaczył to zdjęcie i napisał mi w dyskusji GW- "Taka stara, a taka głupia"... Oplułam monitor ze śmiechu...Ponieważ wcześniej sama obejrzałam jego narodowy profil, odpisałam chłopaczynie, że tak naprawdę to na tym zdjęciu nie jestem ja...Bo ja jestem bardzo męskim brunetem z włochatą klatą i lubię łysych. Chcę mu szeptać do uszka same nieprzyzwoite wyrazy i całe życie szukałem takiego gościa jak on... Facet już się nie odezwał... i myślę, że zablokował swoje konto na 7 spustów....
Ale o czym ja to chciałam ?...A o pielęgnacji lica, chociaż nie znam się na tym aż tak dobrze, mam kilka patentów którymi mogę się podzielić
sobota, 20 lutego 2016
Koty trzy :)
wtorek, 16 lutego 2016
Co słonko Bebe na Dolnym Śląsku widziało część 4
Dzień coraz dłuższy. Powoli zbliża się sezon na zwiedzanie, ale póki co czas znowu powspominać. Dzisiaj wspomnienie wycieczki z Bebe i jej siostrzeńcem Danielem oraz moimi Puszaszkami- Gochą i jej chłopakiem Bartkiem, w Góry Stołowe.
Już dawno miałam zgarnąć Bebika w tamte rejony i jakoś nigdy nie starczało czasu, ale pod koniec sierpnia ubiegłego roku zapakowaliśmy się do mojego srebrnego szerszenia zwanego Oplem i pomknęliśmy w stronę Radkowa.
Jednak zanim Radków, po drodze Wambierzyce i tamtejsze obiekty sakralne.
Specjalnie nie przepadam za zwiedzaniem kościołów, zwłaszcza tych ociekających złotem i zdobieniami, ale ostatni raz byłam tam jeszcze w podstawówce z wycieczką, więc postanowiłam sobie przypomnieć co to za miejsce, a innym zaprezentować tę olbrzymią bazylikę i kalwarię.
czwartek, 11 lutego 2016
Mule w winie i kurczak na winie :)
Dzisiaj 2 naprawdę proste i błyskawiczne przepisy. Zdecydowanie bardzo smaczne :)
Jak wiecie lubię gotować, ale nie lubię spędzać nad tym gotowaniem wieków. Obydwa dania robi się krócej niż pół godziny.
poniedziałek, 8 lutego 2016
Duran Duran i ja. Dekada 2.
Ostatniego posta poświęconego Duranom zakończyłam w momencie wydania płyty podsumowującej dekadę lat 80-tych, ale byłabym niesprawiedliwa, gdybym nie wspomniała o solowych próbach Johna Taylora i Andy'ego Taylora.
Johnowi poszło jakby lepiej, bo nagrał numer do filmu "9 i pól tygodnia" z Kim Basinger i jeszcze zupełnie przystojnym Mickeyem Rourke w roli głównej. Film okazał się hitem filmowym, a perwersyjny romans na ekranie okraszała doskonała ścieżka dźwiękowa, w tym "I Do what I Do" naszego Johna.
John specjalnie śpiewać nie umie, o czym zdążyłam się przekonać wielokrotnie, ale ma doskonałe wyczucie rytmu i potrafi komponować. Piosenka jest przyzwoita. Nadal słucham z przyjemnością. A i film lubię.
czwartek, 4 lutego 2016
Home alone :)
Dzisiaj sama w domu. SAMA!!!! Tak konkretnie i na cały dzień i noc :) Mario na spotkaniu firmowym w Łodzi, Marcela na polaroidach w Warszawie (być może w marcu wyjazd do Tokyo), a Gosia z Puszaszkiem (zięciuś) pojechali pod Łódź na castingi do fashionweeków....
Subskrybuj:
Posty (Atom)