wtorek, 8 grudnia 2015

Co słonko Bebe na Dolnym Śląsku widziało :)


Bebe poznałam po koncercie Duran Duran w 2006 roku w Warszawie. Chudzinka z Warmii i Mazur. Sympatyczna, ale konkretna. Nawet nie wiem skąd wziął się pomysł, żeby nas odwiedziła na Dolnym Śląsku, ale pewnie zaprosiłam. Zawsze wszystkich tutaj zapraszam, z tym, że większość chyba myśli, że to tylko kurtuazja z mojej strony i jaja sobie robię :)
 Bebe  zachowała się intuicyjnie i przyjechała tłukąc się całą noc przez Polskę. Też całą. Nie pamiętam tylko który to był  rok, ale czy to ma jakieś znaczenie? Od kilku lat przyjeżdża regularnie w czasie wakacji, zazwyczaj na tydzień, a ja ganiam ją po Dolnym Śląsku i nazywam to zwiedzaniem :) Ile to było razy? Też nie wiem - 6? Pamiętam, że raz wygrał z DŚ wyjazd do Hiszpanii, ale od tamtej pory jest to już tradycja - Warmia i Mazury w postaci Bebe na DŚ w letnie dni  rulez :)  W tym roku Bebe  nawet zabrała siostrzeńca Daniela...




No i co  mogło pójść ma pierwszy ogień ? Nie mogło to być nic innego jak najpotężniejszy zamek w okolicy i jego rozległy park krajobrazowy, czyli Książ oczywiście!!! Przez te kilka lat Bebe przeleciała się po tym zamczysku bodajże 3 albo i 4  razy. I wcale specjalnie nie trzeba jej tam zaganiać. Właściwie mogłaby  już zostać przewodnikiem po tej budowli ...
Widzę, że na zdjęciu z pierwszej wizyty sprzed kilku dobrych lat ma  pokaleczoną piszczel, czyli było już po grillu  hy hy hy :) W tym roku po grillu zawiozła do domu  podobna ranę, tylko nie wiem czy na tej samej nodze?

 Podczas pierwszej bytności Bebe  miałyśmy na wycieczkach dodatkową turystkę w postaci mojej chrześnicy Madzi, która także spędzała u nas kilka wakacyjnych dni. Kilka ekstremalnych dni :)


Stary Książ, Nowy Książ - dla osobnika z pojezierza, góry i doliny nawet niezbyt wysokie są dosyć męczące tak na pierwszy raz. Ale jak widać wybitna jednostka nawet w sandałach dała radę :) Zarówno Madzia jak i Bebe brykały po Książańskim parku jak muflony :), chociaż droga była koszmarna.
A w  mojej głowie już powstawały plany na następną wycieczkę.... Żeby było jeszcze wyżej i jeszcze "doliniej"  :)
Teraz do Starego Książa biegną drewniane schody!!! Cud! I nawet coś tam dobudowali i podpicowali.


Jak widać na zdjęciu Bebe w Książu czuje się już jak w domu. Nic jej już nie dziwi i specjalnie nie zachwyca. Ot zamek  :) .... Doskonale orientuje się w terenie- wie gdzie dobre wróżki spełniają życzenia, gdzie kupić pamiątki, gdzie na siku, gdzie na bal, gdzie na sale wystawowe ...(swoją drogą księżna Daisy chyba ją sobie zapamiętała, bo w ubiegłym roku zatrzasnęła nam drzwi w sali balowej przed nosem, a w tym zgasiła Bebikowi światło w WC)   :) :) :) Bebe wie, która to jest Ośla brama i jak trafić na tarasy. Wie naprawdę sporo... Co bardzo mnie cieszy, bo zamek jest wielki i ma całe mnóstwo zakamarków :) Myślę, że wielu Wałbrzyszan szybciej pogubiłoby się na tych salonach niż ona. Brawo Bebe :)


                                  Bebe w Książu po prostu czuje się jak ryba w wodzie :)


 Siedziba Hochbergów  z roku na rok jest coraz piękniejsza, ale odniosłam ostatnio wrażenie, że jest też coraz mniej do zobaczenia. Jakieś to się stało skomercjalizowane. Za dużo ludzi, za mało intymności. Sporo sal pozamykanych na głucho. Mam tylko nadzieję, że są restaurowane i w przyszłym roku zobaczymy więcej :) Może już coś ze złotego pociągu??? Oby.


Doklejam jeszcze  tegoroczne zdjęcia z Książańskiego zamku zrobione z Bebikowym siostrzeńcem Danielem na tarasach  i spadamy z tej budowli, bo Dolny Śląsk to nie tylko ten zamek... To o wiele, wiele więcej.


Na zdjęciu poniżej miała być oprócz nas widoczna bryła  zamku Książ, ale ponieważ i z tej przyczyny, że to ja robiłam to selfie, zamku nie ma... i tyle :)


A tak mi się przypomniało, że przecież jeszcze palmiarnia nam została, skoro już jesteśmy w okolicach Książa. Bebe zaliczyła palmiarnię 2 razy. W roku ubiegłym i teraz w lecie wraz z Danielem. 
Palmiarnia została zaprojektowana i wybudowana z myślą o księżnej Daisy w latach 1908 -1911.
 Budowa cieplarni, oranżerii, rosarium i ogrodu japońskiego plus dodatkowe warzywniki i inne takie  pochłonęła gigantyczną sumę 7 milionów marek w złocie !!!!Ale kto bogatemu zabroni?
Obecnie w palmiarni rośnie ponad 250 gatunków roślin, które reprezentują florę różnych stref klimatycznych i różnych kontynentów. Szczególną uwagę zwracają tu olbrzymie palmy znajdujące się zaraz po wejściu do wysokiego na 15 metrów głównego budynku ze szkła  i bogata kolekcja kaktusów w lewym skrzydle. Oprócz badyli z różnych stron świata, są tam rybki i żółwie w oczkach wodnych. Suszą się najczęściej. Żółwie, nie rybki. I ktoś nawet rzucił pawia. A nawet 2 pawie.

W tej chwili nie jest za dobrze z samym obiektem.Widać, że przydałby się kapitalny remont, wymiana ogrzewania (może na solary?) i zraszaczy.... Dużo, dużo pieniędzy i  dobry projekt jest potrzebny!!! Coś co połączyłoby stare z nowym, ale póki co marzenie ściętej głowy. Jednak warto tam zajrzeć i poczuć się  przez chwilę jak w tropikach .




 I tegoroczny Daniel w miniaturowych drzewkach. Jest tam czasowa wystawa. Tak na moje oko załapał bakcyla i zostanie słynnym bansaistą, czyli  pasterzem drzewek bansai :) Nawet jedno zakupił :) Swoją drogą ciekawe, czy to drzewko nadal żyje :) Daniel daj znaka :)


Link do zamku Książ i palmiarni tutaj http://www.ksiaz.walbrzych.pl/ 

Miałam teraz napisać o innym zamku, ale skoro nadal jesteśmy przy Daisy, to jak nie wspomnieć  o Jeziorku nazwanym jej imieniem? Bebik zaliczył Daisy w 2011 roku razem z dziewczynami z Warszawy, które także ciągam co jakiś czas po Dolnym Śląsku. Latem 2011 miałam kumulację :)
Jeziorko Daisy czyli Jeziorko Zielone, powstało po zalaniu wyrobiska kamieniołomu i  położone jest  w Książańskim Parku Krajobrazowym. Choć niepozorne gabarytowo, jest bardzo głębokie i niebezpieczne. 23 metry to nie w kij dmuchał - 10 pięter!!! I podobno ma podwójne dno. Zresztą widać, że kąpiel w tym miejscu jest ryzykowna po tablicach z imionami topielców umieszczonych na drzewach tuż przy wodzie .
 Nie ma tutaj żartów i RESPEKT!!!!


Miejsce jest niezwykle urokliwe  i zielone wiosną i latem. Wszystkie zdjęcia jakie stamtąd mamy  wyglądają jak zrobione w Brazylijskiej dżungli :) Księżna Daisy do tego stopnia polubiła ten zakątek, że stworzyła  basztę widokową z salą rycerską (do dzisiaj są tam fragmenty kominka), gdzie nawet późną jesienią można zrobić ognisko i pobiesiadować w pięknych okolicznościach przyrody.



 Bebe, Bea, Moja, Mario i Anuś na tle baszty by Daisy :)



Oprócz baszty, znajdują się tam także pozostałości pieców wapiennych, ale ich stan jest opłakany.

Jak dojść do Daisy?Moim zdaniem najlepszą i najkrótszą drogą jest szlak przez wieś Mokrzeszów. Jadąc z Wałbrzycha w stronę Świdnicy, należy w Mokrzeszowie skręcić w prawo  i pojechać asfaltową drogą do końca. Tam zostawić auto i polną drogą, skręcając  w lewo dojść do samego jeziorka. To jest najwyżej półtora kilometra bez żadnych hardcorowych wyczynów, na zupełnym luzie w niedzielne popołudnie.
Link do mapy https://www.google.com/maps/@50.825024,16.361507,16z?hl=pl

Opuszczamy na razie okolice Książa, ale o tym  co słonko Bebe jeszcze widziało na Dolnym Śląsku napiszę  innym razem :) Do poczytania :)


taaaaaaaaaaaaaaaaaaaa :)

2 komentarze:

  1. Oj pokochałam Twój Dolny Śląsk, pokochałam aż tak, że sama o nim mówię, że to i mój cudowny, tajemniczy, dziki czasami, ciekawy i bardzo urokliwy Dolny Śląsk. A wszystko to dzięki Tobie i będę Ci za to wdzięczna do końca dni moich :)
    ps. Miałam rację, żebyś zaczęła pisać bloga, wciągasz czytelnika po same uszy ;)
    ps. rana na nodze prawej tym razem, jeszcze się goi, choć nie wiem czy nie skończy się lekarzem. Klątwa Daisy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze co ja mam tutaj za czas?14:31?i gdzie to się zmienia? A po drugie niedobrze z ta nogą..TYLE CZASU??? Koniecznie do lekarza, bo to nie w kij dmuchał. Mąką ziemniaczaną posyp i posmaruj tribiotykiem. Powinno pomóc.Buziaki.

    OdpowiedzUsuń