wtorek, 26 stycznia 2016

Mały Miś, czyli piesek rządzi i dzieli :)

Dzisiaj piesek pierwszy raz zareagował na imię Miś. To i tak cud, skoro tylko ja tak go nazywam- Mario woła na niego Cielę, a dziewczyny nazywają go Bej (WTF???). Na spacerze zawołałam głośno -Misiu chodź, a ten mały brzydal przyleciał na swoich grubych, krótkich nóżkach z rozwianymi uszami :) Aż mi serce zmiękło :) Miś pasuje akuratnie.



Piesek urósł. Dużo! Śmiejemy się, że historia szczeniaka  zaczyna przypominać rysunkową przygodę  Reksia i jego podopiecznego lewka... Dla przypomnienia zamieszczam filmik, bo to cudowna bajka i zawsze mnie wzrusza :) Szczeniak rośnie jak na drożdżach, dokładnie tak jak na tym filmie ... Aż się boję, gdy się przeciąga, bo w oczach mężnieje.



Właściwie powinien być już u moich rodziców, ale nadal sika, gdy mu się zapomni. Najgorzej jest o 4 rano... Lecę na dwór na małego szczocha, żeby nie wdepnąć rano w kałużę. Nie wyobrażam sobie, żeby moja mama biegała z nim o tej porze 2 piętra w dół. A nawet jeśli sobie wyobrażam, to nie chcę tego słyszeć ... :)
Psina szkodnikiem jest wyjątkowym. Urosły mu zęby jak u piranii i jeńców nie bierze...Żre co popadnie.


A jak kłapie paszczą, to mam wrażenie, że Obcy atakuje... Dźwięki wydaje identyczne, chociaż paszcza jakby milsza w odbiorze :)  i nie ślini się aż tak wydatnie.


 Miś w domu to przede wszystkim obowiązek. Naprawdę jest gorzej niż z małym dzieckiem, bo dziecko zrozumie, gdy się je poprosi o chwilę spokoju- pies chce się bawić. Od samego rana czeka pod moim łóżkiem, aż się odezwę. Doszło do tego, że rano zaczynam dzień od szeptu, ale skurczybyk i tak jest czujny.
Zaglądam i co widzę- są 2 guziki i japa kudłata z czarnym noskiem w kształcie serca. Jakby mówił- No, nareszcie, ja tu czekam, a ty co? Śpisz sobie? No wstawaj, wstawaj, będziemy się bawić...


Więc wstaję... Najpierw karmienie, potem zabawa, potem spacer, potem sprzątanie po spacerze, a że łapy ma jak Yeti, jest co sprzątać..Właściwie podłoga myta jest kilka razy dziennie. Nawet gdy łapy są dokładnie wycierane, to i tak są wytarte niedokładnie. Zresztą on walczy o te brudne łapy, wywija się i podgryza ile się da. Potem daję mu jakiegoś ugotowanego gnata, żeby miał co gryźć przez cały dzień...Czasem 1 gnat nie wystarcza, ale przynajmniej jest trochę spokoju...Trochę!!!
Często tak daje do wiwatu, że nie ma innego wyjścia- idzie do cioci Aki na wychowanie. A ciocia Aki nie znosi gówniarza serdecznie. Mały głupek nie rozumie, że wystarczy jedno kłapnięcie jej paszczy i będzie po nim...  Skacze jej na grzbiet i to jest jeszcze do zaakceptowania... Gorzej, gdy zagląda jej do michy. Nie ma zlituj się. ...

Ale na spacerze są raczej spoko... Idzie stara wadera, gulgocząca złowieszczo, a za nią mały głuptas z jeszcze mniejszym rozumkiem.





Po spacerze psina jeszcze chwilę fisiuje, ale potem zasypia...Ale jak zając pod miedzą. Jedno oko otwarte, bo jeszcze nie daj Boże wyjdę gdzieś bez niego, a wtedy lament i wrzaski i skamlenie na cały dom!!!!
A po obudzeniu kolejne siku i tak do późnej nocy. Rock'n'roll!!! Ma chłopak parę. Dodam jeszcze, że całe mieszkanie jest zagracone wszelkimi zabawkami lub przedmiotami godnymi uwagi dla szczeniaka takimi jak:szczotka do kurzu w kolorach niemieckiej flagi narodowej (!!!), szczotka do zębów, kilka skarpet, stary kapeć i gumowe rękawiczki ... Dodatkowo jabłka lub pomidory. Lubi, bo nie wie co to jest. Niby piłka, a kwaśna. Jest używanie!!!



Czasami ma takie ataki wariacji, że niewyróba. Szczeka, skacze, wspina się. Nie daje za wygraną. Wczoraj już miałam go tak serdecznie dość, że wrzeszczałam, żeby w końcu poszedł coś porysować, albo poczytać... Gośka lała ze śmiechu....
Psina została odrobaczona, zaszczepiona i odpchlona, a było tego robactwa trochę. Nie pomogła pierwsza kąpiel ani obroża przeciw insektom. Potrzebna była profesjonalna chemia i kolejna kąpiel. Oj, nie lubi on wody. Straszne to dla niego przeżycie.

Poza tym mokry wygląda jak ćwierć siebie :)

Obserwuję go sobie. Patrzę jak się zmienia, jak dojrzewa. Strasznie dawno nie było u nas szczeniaka w domu. Całe 11 lat!
 Ostatnio Miś stał się niuchaczem!!!! Nowe zapachy to dla niego istny raj! Nie popuści żadnej nowince. Jest jak mały stos atomowy i swoją energią mógłby oświetlić mały domek. Ale jak dostanie opieprz udaje pokrzywdzonego, idzie do kąta i tylko łypie tymi guzikami :) Ciekawski, mały kudłacz, pochłaniający mój czas ... Bo przecież jaki blog??? TRZEBA SIĘ BAWIĆ!!! Bawić na całego. !!! 
Na koniec zdjęcie aniołeczka gdy zasypia... i chyba już powoli czas się z nim żegnać :) Tylko czy ja aby na pewno tego chcę?

I z Aki... w tle zbój mały :)




Nasz Bemol nadal mieszka w kominku...
A Buba na szafce w łazience
 i nasz aniołeczek Misiem zwany



Ps. Dzisiaj mijają 3 miesiące od założenia tego bloga. Napisałam 33 posty i mam prawie 2800 wyświetleń. Pięknie wszystkim dziękuję za poświęcony czas na czytanie mojego słowa pisanego. Pozdrawiam i buziakuję :)

4 komentarze:

  1. Dasz radę rozstać się z Misiakiem? Jest uroczy, taki szczenior potrafi chwycić za serce, niestety maluchy rozróżniają, ale później będzie już tylko lepiej...
    Mnie by serce bolalo, nie oddalonym nawet do najlepszego domu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bebiku, nie wiem... pokochałam szczerze .

    OdpowiedzUsuń
  3. I zobacz, co z tej kulki wyrosło, Misiol kochany, wciąż z Wami. Serce boli patrząc na zdjęcia Aki i Bubci, ale ten wariat rekompensuje wszystko! Jest sens posiadać kilka zwierząt w domu... u mnie wielka pustka po Manii...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bebiku znając Ciebie na pewno jeszcze jakaś Mania będzie merdać ogonkiem na Twój widok. :) Jestem o tym przekonana.

      Usuń